7,2 105 tys. ocen
7,2 10 1 104660
6,8 42 krytyków
Watchmen. Strażnicy
powrót do forum filmu Watchmen. Strażnicy

Nie ma co owijać w bawełnę, większość filmu można przespać. Co jakiś czas z letargu wybudzały mnie rock-popowe kawałki z dawnych dobrych czasów. Wtedy patrzyłem na "Strażników" przychylniej. Całkiem przyjemnie było również oglądać Jackiego Earle Haleya w roli Rorschacha, mimo nienaturalnej chrypki, zupełnie jak u najnowszego człowieka-nietoperza. Reszta bohaterów jest raczej mdła, a ich problemy przypominają rozterki postaci z seriali telewizyjnych. Mamy tu nawet scenę rodem z Jerry'ego Springera. Najbardziej groteskowo wypada kapryśny niebieski pół-bóg, który swoją inteligencją emocjonalną dorównuje średnio rozwiniętemu nastolatkowi. Ogólnie cały ten patos o naturze człowieczej jest znów, jak w przypadku ostatniego Batmana, kompletnie nie do zniesienia i nieudolnie maskuje nędzę scenariusza. Na plus trzeba jednak zaliczyć końcówkę filmu, która jest w sumie satysfakcjonująca.
Ogólnie 3 z plusem.

ocenił(a) film na 9
iacob

Nieudana prowokacja.
Dyskusja na temat scenariusza toczyła się 20 lat temu gdy wyszedł komiks, który stał się kultowym, no ale wtedy żyło mniej ignorantów.

ocenił(a) film na 3
Hilarious

Nie jest to prowokacja. Byc może "wtajemniczeni" widzą w tym filmie coś więcej. Ja jednak, rzeczywiście ignorant jeśli idzie o komiksy (ale pamiętajmy, że w tym wypadku mówimy o filmie) dostrzegłem tylko płyciznę i przewidywalne zwroty akcji, które daleko mniej mnie pobudziły niż pojawiająca się w którymś momencie piosenka "Sound Of Silence". Taka prawda.

ocenił(a) film na 9
iacob

Nie wiem stary, widać to nie twój klimat, wtedy nie widzę powodu byś miał pisać kolejny temat o tym, podczas gdy już masa osób się wypowiedziała, argumentując to, oraz jeszcze więcej osób się wypowiedziało broniąc go.
Dlatego napisałem, że prowokacja.
Nie wiem czego ty oczekiwałeś bo jak dla mnie, klimat w tym filmie jest na poziomie Sin City oraz bardzo rozwinięty polityczno - historyczny background, sprawia, że co chwilę się uśmiechasz z powodu odkrytego smaczku, jest to połączone z dobrą muzyką. Postacie? Cóż, ludzkie, w porównaniu do innych adaptacji komiksów i to właśnie miało być przełomowe.
Na twoje stwierdzenie 'płycizna i przewidywalne zwroty akcji' nie umiem odpowiedzieć, bo strzelasz banałami, nie rozwijając ich, w ten sposób mogę zastrzelić każdy film jaki masz w ulubionych.

ocenił(a) film na 3
Hilarious

Mimo wszystko poświęciłem temu filmowi te 2 godziny i 40 minut, a że spodziewałem się czegoś więcej, chciałem się wypowiedziec. Ogólnikowo, by zaznaczyc tylko swoje zdanie. Ale mogę byc bardziej konkretny. Najbardziej na minus zaskoczyło mnie, kiedy dwoje głównych bohaterów postanowiło, przez wzgląd na dawne czasy, wsiąsc w swój latający pojazd i uratowac parę istnień... tak po prostu. Nie wynikało to w żaden sposób z rozwoju wydarzeń, no chyba że z problemów z potencją Nocnego Puchacza. Gdy już ugaszą pożar i odstawią ocalałych do domu, znów ogarnia ich pożądanie i tym razem idzie gładko, a za oknem świeci 2x większy niż normalnie księżyc. Niedługo potem spotyka ich kolejne oświecenie "uratujmy Rorschacha"! Huh, jasne, czemu nie, uratujmy go, a potem cały świat... no problem, w więzieniu "akurat" wybucha bunt, herosi łatwo pokonują wszystkich wrogów idąc głównym korytarzem... powinni jeszcze skoczyc na hamburgera. Wszystko jest do bólu przewidywalne, tak jak i wejście w ciemny zaułek, by dac się zaatakowac kilku bandziorom i w konsekwencji pokazanie im "kto tu rządzi" (co zapewne miało również służyc "przebudzeniu się" dawnych Strażników) Następna scena, która przychodzi mi na myśl: Jedwabna Zjawa i Dr Manhattan na Marsie. Niebieski przewidział wszystko i wygłasza swoją mowę pożegnalną, którą jak sądzę układał sobie przez cały czas swojego wygnania na Czerwonej Planecie, mówi w przemyślany sposób, aż tu nagle "cyk!" jednak nie, zaglądnął do umysłu Jedwabnej Zjawy (co robił przecież wiele razy, nie tylko z nią kopulując) i uświadomił sobie, że... tu powinny paśc jakieś ważkie słowa, pasujące do kogoś przewyższającego możliwości ludzkiego umysłu o kilka długości, ale nie... pada banał o tym, jakim cudem jest każdy człowiek... tak, też czasem o tym myśle. He, he. Ale dośc już, wystarczy, nie chcę przecież nikogo przekonywac.
Końcówka jest naprawdę w pożądku. W pewnym stopniu doceniam również wizualną stronę filmu, bo tak jak w "300" tak i tutaj idzie to w lekką przesadę (żeby nie nadużywac słowa "kicz"). Za to muzyka jest istotnie świetna, a tło historyczno-polityczne z długonosym Nixonem na czele również ciekawe, tylko sama akcja nie domaga.
Peace & Love!

ocenił(a) film na 9
iacob

Słowo Kicz akurat możesz nadużywać, bo ten film na tym bazuje. W komiksie ich kostiumy wyglądały jeszcze gorzej;) Co w scenie z Nite Owlem i SS jest nie tak? Kobieta miała dość supermana i wybrała mężczyznę z krwi i kości. Wsiedli na statek by uratować 'parę istnień' bo Dan tęsknił za tym życiem czego daje wyraz od początku filmu! A SS mimo, że miała tego dość, nienawidziła, takiego życia i swojego kostiumu, to z sympatii do Dana poleciała z nim... zresztą widzę, że musiał bym Ci tłumaczyć każdą scenę po kolei a ty i tak byś się do czegoś przyczepił. Idź lepiej na forum Iron Mana, bo widzę, że Ci się podobał.

ocenił(a) film na 3
Hilarious

Tak naprawdę kiedy się zorientowałem, że "Watchmen" robił ten sam gośc, co "300", pomyślałem sobie "Aha, no to wszystko jasne". Tamten film też ma grono wiernych fanów i chyba nawet spodobał się na jakimś festiwalu, a dla mnie... może był nawet gorszy od Strażników.
No! Po co więc mamy wchodzic w szczegóły każdej sceny? Też myślę, że to nie ma sensu.
Rzeczywiście Iron Man był niezły, bezpretensjonalny i z jajem, ale to w 80 % zasługa Downey'a Jr, który nadał tej postaci charakter. Był też miłą przeciwwagą dla nietoperza... ale tak, z tym to już pójdę na inne forum.

ocenił(a) film na 9
iacob

300 zaiste było gorsze od Watchmena, ale ze względu na historie, ta ze Strażników jest bardziej rozbudowana i dotyka 100 razy więcej zagadnień.
Gwoli ścisłości, nie jestem fanem filmu, oglądałem go jak na razie tylko raz w słabej jakości, jestem jednak fanem komiksu i dlatego się bulwersuje jak ktoś krytykuje scenariusz, który uważam za dopracowany w każdym calu majstersztyk. Owszem reżyser zmienił końcówkę, gdzie Doc stał się winny zniszczenia NY, a nie potwór ozzego, no i brak masy wyjaśnień, które w komiksie były w formie opowiadań pomiędzy poszczególnymi częściami. Samą historię oceniam oczywiście na 10/10, a co do filmu to ++ za muzykę, ++ za aktorstwo + za kostiumy ++ za klimat +reżyseria +scenariusz adaptowany - za brak 100% zgody z oryginałem co daje 9/10 u mnie.


Iron Man niezły? U goota be fuckin' kidin' me! Jedna zasada aktor, nie może przerastać filmu w którym gra, dał temu przykład Defoe jako Green Goblin. Ja Iron Mana uważam za gniot, zresztą zacytuje Ci coś:

'W interesujący sposób podsumował sukces X-MEN Origins: WOlverine jeden z jego współtwórców, wiceprezes Marvela ds. mediów cyfrowych Ira Rubenstein. Powiedział mianowicie: "Nie robimy już filmówek. Nie czekajcie, nie robimy już gównianych filmówek. Możecie mnie zacytować. Nie pozostaje więc nic innego jak podziękować za pozwolenie (którego nie potrzebowaliśmy) i... czekać premiery znakomitego sequela jednej z najgorszych gównianych filmówek jakie znamy - Iron Mana'

źródło: http://marvel.com

ocenił(a) film na 3
Hilarious

Z mojego punktu widzenia może to oznaczac, że sequel będzie kolejnym epickim, patetycznym gniotem, zamiast pełną uroku i dowcipu nieskrępowaną rozrywką jaką była częśc pierwsza :). Chociaż, jeśli wciąż będzie tam grał Downey, a gdzieś tam na drugim planie będzie pomykac w obcasach rudowłosa Paltrow - to napawa optymizmem.
W Watchmen moim zdaniem aktorzy niedomagali. Zwłaszcza miłosny trójkąt wypadł blado. Jackie Earle Haley, Jeffrey Dean Morgan i Matthew Goode na plus.

ocenił(a) film na 9
iacob

Uwierz mi każdy zagrał doskonale, pasują do komiksowych oryginałów jak ulał. Reżyser ich poinstruował dobrze, z tego co widziałem to komiks był ich biblią, postacie rozpracowali wzorcowo. Postać Dana i SS były ciut mniej wyraziste może dlatego je olałeś, a Doc no cóż większość filmu był efektem specjalnym, ale spokój głosu i zeskanowana mimika odzwierciedla Manhattana w 100%.