Miałem wielkie obawy odnośnie filmu Zacka Snydera. Przeniesienie świetnej powieści graficznej Alana Moore'a graniczyło się z cudem. Efekt finalny mnie pozytywnie zaskoczył, jednak nadal uważam że zadanie trochę przerosło twórców. Największa zaleta- wierność względem pierwowzoru i bezkompromisowość. Nie mogę wprost uwierzyć, że producenci byli w stanie tyle zainwestować w film z tak wysoką kategorią wiekową. Wizualnie (pod każdym względem) film stoi na najwyższym poziomie i posiada przy tym wszelki "rated-R stuff"- przemoc, dużo krwi, okrucieństwa, przekleństw, i erotyki. To chyba najdroższy film z kategorią wiekową R jaki powstał (jeżeli się mylę, poprawcie mnie). Obsada- żałuję trochę, że w przeciwieństwie do większości ekranizacji komiksów, zabrakło znanych twarzy. Wiadomo, że znane nazwiska mają podłoże komercyjne, jednak zawsze dobrze zobaczyć znanych i utalentowanych aktorów w rolach kultowych postaci z komiksów (Jack Nicholson/ Heath Leager jako Joker, Gary Oldman jako Jim Gordon, Marlon Brando/Russel Crowe jako Jor-El, czy Robert Downey Jr. jako Iron Man i wiele innych). Mimo to, obsada została dobrze dobrana- większość wygląda dokładnie tak jak sobie wyobrażałem podczas czytania komiksu. Zdecydowanie najbardziej podobał mi się Jakcey Earley Haley. Sceny akcji spełniają swoje zadania- dobra choreografia, dynamika, oraz brutalność. Muzyka podobała mi się, chociaż utworu skomponowane na potrzeby filmu mogły by lepiej zapadać w pamięć. Teraz przejdę do najbardziej kontrowersyjnej części filmu- fabuły. Twórcy bardzo wiernie oddali historię z komiksu, jednak widać że film nie jest w pełni oddać urok oryginału. W komiksie było za dużo wątków, za dużo postaci. W ekranizacji część wątków została usunięta, a część skrócona, jednak wciąż seans wydawał się trochę chaotyczny. Cały czas śledzimy parę wątków jednocześnie, co chwilę mamy jakieś retrospekcje i retrospekcje w retrospekcji całej masy postaci. Takie rozwiązanie było nieuniknione, ale w filmie traci na tym tempo i płynność narracji. Nie jest to wina twórców- tylko samego komiksu. Może lepiej by było, aby film, podobnie jak komiks został by podzielony na rozdziały, z czego każdy rozdział opowiedział by historię każdego z strażników? Nie wiem. Obejrzę jeszcze którąś wersję rozszerzoną- Director's Cut, albo Ulitmate Cut, może one mnie bardziej usatysfakcjonują.
Teraz mam dwa nurtujące mnie pytania (odnośnie zarówno komiksu jak i filmu).
Pierwsze- trochę czepialstwo: Jakim cudem Jedwabna Zjawa (będę używał nazw z komiksu) mogła w ogóle funkcjonować jako superbohaterka? Nie nosi ona absolutnie nic co by mogło ukrywać jej oblicza. Jakim cudem nikt nie odkrył jej tożsamości? Już nawet Clark Kent posiadał lepszy "kamuflaż".
Drugie- trochę poważniejsze: Jak to możliwe, że Ozymandias puścił wolno Nocnego Puchacza i Jedwabną Zjawę, po tym jak poznali jego plan? Wcześniej był bardzo ostrożny. Aby nikt nie odkrył jego planu zabił nawet cały swój personel. Tak nagle uznał, że Nocny Puchacz i Jedwabna Zjawa lepiej dotrzymają jego tajemnicy? Rozumiem jeszcze dr Manhattana- znał jego specyficzny tok myślenia, więc wiedział że on to zrozumie.
Trzecie- Czy nie uważacie, że śmierć Roschancha (mojego ulubieńca, podobnie jak dla wielu fanów komiksu i filmu) była bezsensowna? Przecież zostawił swoje notatki u dziennikarzy, więc prędzej czy później ludzkość poznała by prawdę.
Czwarte- Czy nie woleli byście, aby ktoś wymierzył sprawiedliwość/zemścił się na Ozymandiasu? Poświęcił 15 mln niewinnych istnień. Zrobił to co prawda dla uniknięcia Trzeciej Wojny Światowej, jednak nadal czyni to go ludobójcą. Liczyłem trochę po cichu, że w ekranizacji bohaterowie wymierzą Ozymandiasowi sprawiedliwość i dopiero potem, poznają efekt jego planu, albo że Roschanch w szale gniewu zabije go.
Ps Sorry że cztery pytania policzyłem jako dwa. Początkowo nurtowały mnie dwa pytania, ale podczas pisania przypomniały mi się kolejne i zapomniałem poprawić.
1. Silk Spectre (pierwsza) była "udawaną" superbohaterką. Jej agent marketingowy wypromował ją jako bohaterkę na mistyfikacji. Z filmu się tego niestety nie dowiesz, bo kanonicznie opisano to dopiero w serii "Before Watchmen" z 2012 roku, którą zresztą serdecznie polecam. Tożsamość - to czasy sprzed internetu, poza tym w komiksie nosiła małą maskę, w filmie najwyraźniej nie pasowało jej do kostiumu (są nieco zmienione). ;)
2. A czemu miałby nie puścić? On nie chciał nikogo zabijać. Zaakceptowali fakt dokonany to se poszli.
3. O notatkach nikt poza Rorschachem nie wiedział.
4. No, przynajmniej zadałeś dobre pytanie. :P
1. Ale w serii Alana Moorea nie miała maski :( Pokaż mi jakieś zdjęcie z komiksu. Wiadomo, że nie było internetu, ale i tak maska była potrzebna, z jakiegoś powodu reszta bohaterów je nosiła :P
Finałowa scena pokazuje że jeden dziennikarz znajduje te notatki, chociaż to jakiś zwykły pismak to mogło przejść bez echa.
O dzienniku pozostali nie wiedzieli, więc nie mógł mieć wpływu na żadne decyzje. Rorschach postanowił wyjawić plan Ozymandiasza i otwarcie o tym mówił. Dziennik nie obejmował zresztą ostatnich scen - został zakończony przed wyprawą na Antarktydę i odkryciem całości planu (oczywiście zawierał z pewnością pewne wskazówki).
Odkrycie dziennika przez dziennikarza prawicowej gazety (choć całkiem młokosa) to oczywiście zakończenie otwarte i zapowiedź, być może, kolejnych problemów.
Oj rzeczywiście, nie wiem czemu pomyślałem że są tam plany Ozymandiasza. Jakoś nie przeszło mi przez głowę że Rorschach ukończył dziennik przed Antarktydą, choć to oczywiste :D