Za długie? A co, zazwyczaj chodzisz spać po dobranocce?

"nikt nie chce mi zdradzic koncowki :(" to kara za ignorancję :P

Ee jaka ignorancje, poszedlem na 21.30, film skonczyl sie po 24. Niby wiedzialem, ze film trwa 160 minut, ale te usypiajace scenki...

Z tą ignorancją to nie bierz tak do siebie ;) ale faktem jest, że generalnie usypia się na tym co nas nudzi, a jak deklarujesz, na filmie, który Ci się podobał. Owszem, przyznaje się, kiedyś zasnąłem na maratonie, ale wyprawa na ten typ seansu po długim dniu pracy nie była najwyraźniej trafionym pomysłem i winić mogę tylko siebie, że część mi umknęła. Co do Twojej wypowiedzi i wątpliwości co do długości filmu to zapachniało mi to brzydko taka postawą widza/odbiorcy jaką stworzyła popkultura dziś w Stanach, i jaka rozlewa się na cały świat. Podejście ograniczonego i nie oszukujmy się, głupiego widza, któremu serwuje się obrazy w przedziale czasowym 90-110 min. Tyle statystycznie wytrzymuje przeciętny Amerykanin w kinie. Producenci coraz częściej wymuszają na reżyserach cięcia, skracanie filmów, spłycanie ich treści by zaserwować widzowi prostą, banalną, efekciarską historię celem wyciągnięcia z niego pieniędzy. Problem jest bardzo duży, świadczy o tym ogromna ilość miernych filmów, bazujących bardzo często na pomysłach o ogromnym potencjale, które mogłyby wnieść coś nowego do gatunku, przykład ekranizacji gier komputerowych, może nie mających stać się filmami genialnymi, należącymi do kanonu kina światowego, ale przecież wykorzystujących np. wizerunki bardzo charakterystycznych i ciekawych postaci, dzięki czemu tego typu produkcje mogłyby wnieść powiew świeżości i oryginalności. Zamiast tego produkuje się jakieś średniaki przeładowane przemocą, która nie ma uzasadnienia jak w Watchmenach, z bohaterami maksymalnie spłyconymi, bez charakteru, zarysowania ich motywów i ciekawej historii. Serwuje współczesne kino w zamian 90 minutowy obraz naładowany efektami specjalnymi i radosną, głupią rozwałką. No ale to temat na inną dyskusję trochę.
Wracając, więc do długości filmu, nie da się zrobić dzieła wielkiego i zamknąć je w 90 minutach, to nie znaczy, że nie ma dobrych, krótkich filmów, moje zdanie nie jest zasadą, a jedynie mniej lub bardziej słuszną opinią. Jednak gdy nastawiam się na dobre kino, oczekuję, że będzie ono odpowiednio długie, opowie mi ciekawą historię, da szansę się nim nacieszyć, nie zostanie skrócone do efekciarskiej, jednowymiarowej i linearnej historyjki. Dla mnie długość filmu to minimum 120 min. Gdybym chciał oglądać obraz mający 90 min. jak statystyczny zjadacz popcornu zza oceanu, to zdecydowałbym się na parę epizodów anime, bądź serialu, film!? to się na dziać!, że się tak wyrażę ;) A końcówka, jeśli Ci się film podobał to polecam wybrać się jeszcze raz.

Na wersję reżyserską, to ja dopiero czekam :)

pierwsze i czwarte zdjęcie zapewne z scenek które znajdą się w
rozszerzonej wersji:

http://www.heliosnet.pl/6,Bialystok/BazaFilmow/Szczegoly/film/433

i mamy scenkę z sprzedawcą gazet i chłopakiem czytającym komiks :>