Na wstepie chce powiedziec, ze film bardzo mi sie podobal. Moim zdaniem swietny. Ale mam pytanie do kogos kto mial stycznosc z komiksem. Czy ten film jest bezposrednio oparty o komiksy w calosci czy opisuje jeden z watkow komiksow ? i czy seria komiksow konczy sie w ten sam sposob co film ?
Pozdrawiam.
Powiem tak, film jest w 95% zgodny z komiksem i jednocześnie w komiksie są rzeczy, których nie było jak przedstawić w filmie. Przykładowo: większość początku nie została w komiksie narysowana. Została opisana, gdyż komiks zawiera fragmenty książki o superbohaterach, którą napisała jedna z postaci. Chociaż trzeba powiedzieć, że w filmie na przykład bardzo wyraźnie pokazali, że Sylwetka była lesbijką - w komiksie stało się to jasne dopiero wtedy, gdy została zastrzelona ze swoją kochanką.
W komiksie jest też wywiad z Sally, odpisy z portretu psychologicznego jedynego bohatera zwyczajowo noszącego maskę. Film zasadniczo kończy się w podobnym stylu co komiks, chociaż tutaj właśnie leżą największe różnice między obydwiema pozycjami. To znaczy dochodzi do katastrofy, jest ona sprowokowana przez Ozziego - ale jest ona wywołana w inny sposób i w ogóle jest zupełnie innego rodzaju.
To co jest w filmie to zaledwie szczyt góry lodowej w porównaniu do tego, co oferuje komiks. Snyder wyciągnął z całej historii esencję, usunął wiele istotnych wątków pobocznych i w rezultacie bardzo uprościł wyrafinowaną Moore'owską fabułę. Niemniej to co przeniósł do filmu, przeniósł bardzo sumiennie, trochę tylko zmodyfikował żeby przykryć brak usuniętych wątków. Jednak w wyniku cięć niektóre sceny nie mają w filmie sensu, np. końcowa scena w redakcji, która komiksowi nadawała formę nieskończonego kontinuum, wzbogacała go znaczeniowo, a w filmie wygląda jak doklejona na siłę. Poza tym film został calkowicie pozbawiony barwnego drugiego planu w postaci zwykłych ludzi żyjących w tym alternatywnym świecie. Np. psycholog, który przesłuchuje Rorschacha - w komiksie była to nieporównanie bardziej rozbudowana postać, ze swoim życiem prywatnym, poglądami, momentami wybijająca się na pierwszy plan. Albo cały wspaniały wątek sprzedawcy gazet i chłopca czytającego komiks - w filmie obaj zaledwie migają w jednym ujęciu. Takich pobocznych, zapadających w pamięć wątków, wzbogajających naszą wiedzę o świecie przedstawionym, jest w komiksie dużo więcej. Ale też gdyby Snyder chciał w pełni oddać fabułę komiksu to film musiałby trwać ze 12 godzin, tak jak chciał Gillam. To co zostało i tak się dobrze ogląda ;)
Mi najbardziej szkoda postaci kioskarza i chłopca czytającego komiks - w oryginale przewijają się przez wszystkie 3 tomy, dlatego też ostatnia scena z nim w roli głównej wzbudza w czytelniku wzruszenie. W filme nie wiemy, że ta dwójka widzi się codziennie, nie rozumiemy ich zażyłości i dlatego ich wpadniecie sobie w ramiona nie wzbudza takich emocji jak powinno.
Poza nimi zabrakło mi komiksu w komiksie czyli Tales of the Black Freighter, który doskonale pogłębiał świat Watchmenów, a pod koniec zwiększał dramatyzm. Na szczęście, w wydaniu DVD zostanie to naprawione, tak więc czekam niecierpliwie;D.