ale wydaje mi się , że głównie postać Rorschacha go uratowała. On był najlepszy z tego filmu. Jest okropnie ciekawą postacią. Ale może go lubię bo z charakteru trochę mnie przypomina (oczywiście nie miałem trudnego dzieciństwa jakby co:)) W cenach z jego udziałem miałem skojarzenia z Maksem Paynem, oczywiście tym ze świetnej gry a nie dennego filmu Johna Moora. Też się wam z nim kojarzył? (jeśli wiecie kto to Payne). Tak jak Max włóczył się w poszukiwaniu celu wygłaszając jako narrator klimatyczne monologi przyprawione mroczną atmosferą. Poza Roschachem to ogólnie fajnie się ogląda. Teraz minusy:: najbardziej dziwnie i trochę głupio wyglądał mi ten niebieski koleś rozwalający żółtków w Wietnamie, a potem scena jak oddają mu pokłon- dla mnie lekka przesada. Po drugie inne postacie niż Roschach były wg mnie trochę jakby mało wyraziste i niezbyt ciekawe. Narzekałbym również na zbyt długi czas projekcji, bo czasem film robi się nieco nudny i aż się prosi żeby zamiast gadaniny wstawić jakieś sceny walki czy coś w tym stylu, ale oczywiście w rozsądnej ilości. 8/10.