Film zabójczo nudny, sprawia wrażenie takiego gdzie twórcy sami dokładnie nie wiedzą co chcą stworzyć, dlatego stworzyli to "coś".
Fabularne dno, odradzam, chyba że ktoś chcę zmarnować DUŻO czasu, na oglądanie tego wytworu współczesnego marketingu...
tworu wspolczesnego marketingu? Czy Ty wiesz w ogóle jaki film oglądałeś? Został on nakręcony na podstawie komiksu z 1986 roku.
Być może nie zrozumiałeś, że ten film nie polega na fajerwerkach i walce z czarnym charakterem, którego trzeba unicestwić, ale jest studium psychologicznym superbohaterów, którzy przecież są zwykłymi ludzmi, oprócz oczywiście doktora Manhattana. Mają oni swoje słabości co zostało świetnie pokazane w filmie.
Zrobiłeś fatalny bląd nastawiając się na kolejny film w klimatach "Batmana", "Supermana" czy innych superbohaterów. Dla mnie komiks jak i film są nowatorskie.
Nie mogę się zgodzić z Twoją opinią. Moim zdaniem film miał fabułę bardzo ciekawą, co prawda nie "zasuwała" ona w tempie przyprawiającym o zawrót głowy, ale też taki był zamysł twórców: mniej akcji, więcej refleksji, więcej przemyśleń. Bardzo podobała mi się niejednoznaczna wymowa tego filmu i kontrowersyjne moralnie postacie bohaterów, których portrety zostały nakreślone w sposób bardzo realistyczny, w sensie, że nasi bohaterowie nie są czarno-biali, tzn. nie są z gruntu ani dobrzy ani źli. Chociaż jeden z nich tak odbiera otaczający go świat (Rorschach). Ta różnorodność postaw w określonych sytuacjach może widza nieco zdezorientować, ale przecież jest taka naturalna i charakterystyczna dla rodzaju ludzkiego.Film zaimponował mi również scenografią i oprawą wizualną, a i do aktorstwa się nie przyczepię.
Nie zgadzam się również, że jest wytworem współczesnego marketingu. Ja tak naprawdę niewiele o nim wiedziałem, jako że nie czytałem wcześniej komiksów Watchmen. Nie widziałem żadnej reklamy w naszej telewizji, ani banerów reklamowych na mieście. Nawet w prasie branżowej poza paroma artykułami, specjalnych reklam nie zauważyłem. No, pewnie w Stanach było inaczej. Ale myślę, że film ten nie potrzebował specjalnego marketingu, gdyż jak się dowiedziałem komiksy Watchmen miały status "dzieła kultowego".
Ja obejrzałem film, bo zainteresował mnie artykuł o nim . Ot i tyle. I naprawdę jestem pozytywnie zaskoczony. Jako ciekawostkę podam, że nie spodobał mi się dotąd żaden film z superbohaterami (może poza Iron Manem).
Postawiłem 10/10.
"twórcy sami dokładnie nie wiedzą co chcą stworzyć"
Nope. Twócy dobrze wiedzieli co robią, a to że ty tego nie zrozumiałeś to już świadczy źle nie o filmie, a zgadnij o kim :P
Film (i komiks) próbuje pokazać jak mógłbny wyglądać świat gdyby naprawdę pojawili się w nim superbohaterowie - mieliby większe znaczenie niż to się zazwyczaj pokazuje, poza tym - ci superbohaterowie są tu inni, dalecy od ideału jaki się z takich najczęściej robi. Można by napisać obszerny referat o tym co w tym filmie jest ciekawego a jak ktoś pisze "ot taka kryminalna zagadka z facetami w śmiesznych ciuszkach" to od razu widać, że się specjalnie nie zastanowił nad tym co obejrzał, może dlatego że jak są w filmie superbohaterowie to " z automatu" wrzucił to do jednego wora z Fantastyczną Czwórką nad którą rzeczywiście nie ma co się sepcjalnie zastanawiać. Szkoda tylko, że przez to, że film jest po prostu trudny, a reklamowano go jeszcze pokazując same sceny walki (sugerując zupełnie co innego niż to jest naprawdę), publiczność źle go przyjęła, a w Box Office sromotnie poległ.
A zalet tu co niemiara:
+ poważne podejście do tematu superbohaterów
+ kategoria R co dotąd w kinie spod znaku superhero czesto nie było spotykane i po finansowej porażce Strażników tym bardziej nie będzie
+ Rorschach
+ rewelacyjne piosenki (Hendrix, Joplin, Dylan, Simon & Garfunkel, Cohen itd)
+ Rorschach
+ ciekawa problematyka oraz nawiązywanie do wydarzeń historycznych z okresu zimnej wojny
+ zgrabnie zaprezentowana alternatywna wersja świata lat 80-tych XX wieku
+ Rorschach
+ kilka nieźle nakręconych walk
+ genialne intro, najlepsze jakie widziałem w jakimkolwiek filmie
No i nie można zapomnieć o Rorschachu
Oczywiście sporo z tych zalet wynika przede wszystkim z komiksu ale...co z tego?
Wszelkie Transformersy, Star Treki, Wolverine'y czy Terminatory Ocalenia się chowają i nie wychodzą
ocena 10/10, bo ni mogła być inna.
Ciekawy jest fakt, że ulubiona postać większości ludzi Rorschach nie miała, o ile się nie mylę, w tym filmie ani jednej sceny walki, a mimo to się każdemu podoba. Sporo trailerów oglądałem przed więc już słyszałem jego głos i to jak czytał zapiski w swoim dzienniku nie były zaskoczeniem, ale za to scena 'Where is my face?!' jest moją ulubioną.
Jednak czytając komiks teraz, brak muzyki i głosów aktorów.
Raz - co ma walka do lubienia?
Dwa - a scena z Policją w domu Molocha, walka z Veidtem na koniec to niby co? Parę innych badassowych scen to już nie była typowa walka, ale jednak krzywdę jeszcze paru osobom zrobił.
Mój ulubiony tekst Rorschacha: "Fine like this" :P
No ale ktoś napisał, że szkoda, że RoRschach nie miał sceny walki w więzieniu zamiast Dana i Laurie.
No ale rzeczywiście Badass jak się patrzym chyba największy od czasó Marva z Sin City (2005)
(( ulubiona postać większości ludzi Rorschach nie miała, o ile się nie mylę, w tym filmie ani jednej sceny walki, a mimo to się każdemu podoba.))
Widać jak Oglądałeś...żal !!!