Raz raz... Ok.
Witam wszystkich zgromadzonych.
Otwieram ten temat w jednym, całkiem oczywistym celu. Chcę was zniechęcić do pójścia do kina na "Watchmen Strażnicy" w reżyserii Zacka Snydera. Niespodzianka.
Jeśli macie zamiar mnie krytykować, macie jeden mocny argument- nie widziałem tego filmu (o czym ja mówię, to forum filmwebu, 2/3 krytyk bedzie w stylu "o gustach się nie dyskutuje", chyba że wątek rozwinie się w stronę "jesteś piratem, widziałeś film przed premierą, nie wypowiadaj się". NIE WIDZIAŁEM TEGO FILMU I NIE MA IDIOTYCZNIEJSZEGO STWIERDZENIA NIŻ "O GUSTACH SIĘ NIE DYSKUTUJE". O tak, pięknie. Równie dobrze mogłem postawić tabliczkę z napisem "hej, czemu nie wpiszesz komentarza, że "wcale nie takie idiotycznie stwierdzenie i sama prawda". Yeah.).
Jak pisałem o jedną dygresję wcześniej, nie widziałem tego filmu, zresztą podejrzewam że jest obecnie w post-produkcji, czy coś.
Czym zatem chcę was zniechęcić? Jedno słowo.
Zack Snyder.
W zasadzie to trzy słowa.
Zack Snyder i Jego Wytwórnia.
Ech, od czego tu zacząć.
"Watchmen" to zdaniem paru ludzi (jak choćby gości z Time'a i cóż, mnie) najdoskonalszy z komiksów. I zanim ktokolwiek zacznie pieprzyć o "niepoważności" komiksu jako środka przekazu w sztuce, hej, czytałeś dzieła Eisnera? Czytałeś "Berlin" Lutes'a? Czytałeś, hahaha, "Maus'a"? Może "Black Hole"? Kojarzysz Alana Moore'a? Nie? Naprawdę nie? Bo wydawało mi się, ze trzeba posiadać ELEMENTARNĄ choćby wiedzę na jakiś temat, by się o nim wypowiadać. Ok, zdenerwowałem paru kolejnych filmwebowiczów, przejdźmy dalej.
Uwierzcie mi na słowo- "Watchmen" jest praktycznie doskonały i pełny. Każda zmiana oryginału, mogłaby go, cóz, zniszczyć. Oczywiscie, są tu interpretacje etc. ale... Jej. Posłuchajcie tego. Jak tu się odnieść... Ok, Siódma Pieczęć? Wyobraźcie sobie, że w finale Max Von Sydow uczestniczy w niesamowicia efekciarskiej walce (aha, bullet time!) i pokonuje Śmierć. Wszyscy zyją długo i szczęśliwie.
Inny przykład, Siódma Pieczęć była cholernie teatralna, walka ze śmiercią jest zbyt metaforyczna. Hm. Ok.
Młody i przystojny Pacino namawia Marlona Brando do podjęcia uczciwej pracy na farmie pomidorów w Sycylii. Sam zamieszkuje wraz z ciężarną Diane Keaton na farmie w Georgii, gdzie dożywa sędziwego wieku w otoczeniu wesołej czeradki dzieci.
Albo. Martin Sheen uczy Kurtza surfować i zmienia jego nastawienie do życie na bardziej pogodne. Wspólnie wychowują młodego Charliego, który oczywiście nie staje się nigdy częścią Plutonu (wytrenowane oddziały tubylców wytępiły komunizm w trymiga, kończąc konflikt wietnamski).
Wiem, że te trzy przykłady mogą wydawać się przerysowane do granic możliwości. Ale.
Wytwórnia wymusiła zmianę oryginalnego zakończenia "Watchmen". Nie będę spojlerować, ani w najmniejszym stopniu przybliżać wam je, ale jak odbieralibyście wymienione wcześniej dzieła, gdyby ujrzały światło dzienne w moich wersjach?
Zmiana zakończenia "Watchmen" w każdej formie, to praktycznie powtarzanie mojej roboty.
Oczywiście, zawsze pozostaje oryginalne dzieło. Czy "Jądro Ciemności" lub dzieło Puzo straciłyby przez swoje idiotyczne adaptacje? Oczywiście że nie.
Mógłbym poprzestać na "przeczytajcie komiks, to arcydziało". Dlaczego więc będę was katował swoim wywodem przez kolejny akapit, zamiast zrezygnować i pogodzić się z "zerowością" świata? Jedno słowo!
ZACK SNYDER!
"Watchmen" to dzieło pełne subtelności, wielopoziomowej ironii, cholernie niepokojące w wypowiedzi.
Z czego znany jest Snyder? Hm, efektowne spowolnienia w scenach walk, patos, patos, patos, obrzydliwy patos, hm, to chyba wszystko, nie! Jeszcze jedno! Łopatologizm poprowadzozny do absurdu (sakiewka z perskimi monetami, anyone?)! I narzucanie swoich idiotycznych interpretacji! Zack Snyder nie tylko zgwałci wybitne dzieło, upraszczając je, topiąc w patosie, mnożąc ABSOLUTNIE NIEPOTRZEBNE sceny walk, a także przedstawi je w sposób jednoznaczny! "WATCHMEN" NIE BYŁO JEDNOZNACZNE! NIGDY! I tu zaczynają się kłopoty. Kojarzycie chociażby motyw Rorschacha, kojarzycie tego gościa? Jeśli Snyder stworzy dzieło a'la 300, w tej materii zrobi się groźnie. I mówię to całkowicie serio. Jeśli dzieciaki oszaleją na jego punkcie tak jak w przypadku "thish ish Shpartaa!" Leonidasa- będzie groźnie. Gdyż Rorschach jest, w dużym przyblizeniu, faszystą. A bez chirurgicznie precyzyjnego rysu jego postaci jak i jego wątku, moze zostac odebrany jako, cóż. Bohaterski idealista?
Ale o co ja się martwię, Snyder przecież znany jest z niesztampowości swoich wizji i chirurgicznie przecyzyjnych rysów psychologicznych głównych bohaterów, prawda? Thish ish Praaawda?
A od niejednoznacznych motywów a'la Rorchach w komiksie aż się roi. Hm, co stanowi o jego wielkości, także.
Szybkie podsumowanie.
- Wypaczenie fabuły genialnego oryginału.
- Ośmieszenie go.
- Wypaczenie sensu genialnego oryginału.
- Niebezpieczeństwo ideologiczne, ze względu na atrakcyjną formę filmu.
- Złudzenie obcowania ze sztuką wyższą.
- Robi się naprawdę groźnie.
A ponadto.
- Finansowanie kolejnego filmu Snydera (moze tym razem "Maus"?)
- Robi się naprawdę groźnie, także.
A rolę wisienki na torcie pełni:
- "Hej, to miała być adaptacja najlepszego komiksu wszechczasów? Komiksy są taaaakie dziecinne" lub "Ojej, to było takie głębokie, Rorschach rulez, miał rację z tymi żydami, powinniśmy się nimi zająć".
Przeczytajcie komiks.
Nie idzcie do kina.
Skąd masz informacje na temat zmiany zakończenia(zapodasz link)?
Jeśli to fakt, to jest to fatalna informacja, gdyż nie wyobrażam sobie zmian fabularnych w strażnikach, tym bardziej, iż zakończnie zapewne zostałoby ułagodzone.
Jeśli chodzi natomiast o całokształt Twej wypowiedzi:
Wiesz co może być największą tragedią tego filmu? Ignorancja. I to nie tyle Snydera, co producentów oraz całej bandy z Holywood wykładającej pieniądze. Dlaczego?
Jakie naprawdę dobre filmy o superbohaterach nakręcono dotychczas? Ktoś wskaże Batmana Burtona, Dark Knighta, może X menów czy pierwszego Supermana.
Filmy te zapewne były dobre jako ekranizacje komiksów, ale żaden z nich nie był moim zdaniem filmem dobrym w samym sobie, produkcją niosącą jakieś głębsze treści czy przesłanie.
Zadaniem komiksu superbohaterskiego, było i jest(choć obecnie mniej) dostarcznie widzowi prostych i powtarzalnych emocji i doznań, zgodnie z jego oczekiwaniami.
Przykład:
Szerzy się przemoc i bandytyzm, więc trzeba wymyślić jakieś remedium na te problemy(remedium istniejące chociażby w świecie fikcji. Dla chłopów żyjących w erze pańszczyzny takim remedium był Janosik zabierający bogatym a dający uciśnionym, natomiast dla ludzi zamieszkujących współczesne miasta molochy remedium na zło świata będzie zamaskowany detektyw Batman, lub iście Nietzsche'ański nadczłowiek Superman, czy też walczący bez wytchnienia w obronie demokracji Kapitan America(nawiasem mówiąc polecam zagłębić się w historię powstania tej ostatniej postaci, nie jest ona wcale tak kryształowa).
Bohaterowie walczą bez wytchnienia i końca gdyż takie jest ich zadanie, opowieści o nich nie są zakańczane, lecz co najwyżej wznawiane w nowej formie gdyż gratyfikacja której oczekuje czytelnik(zazwyczaj nastoletni) jest cykliczna.
Tutaj pojawia się kwestia wrogów, którzy nie mogą zwyczajnie umrzeć, gdyż w krótkim czasie nie byłoby z kim walczyć. Wymyśla się więc herosom wydumane i często absurdalne kodeksy honorowe zakładające chwytanie zbirów po to by w stanie nienaruszonym odstawić ich do więzienia, skąd zaraz uciekną, by za miesiąc znów pojawić się w komiksie. Pocieszne, prawda?
Ktoś powie,że owszem, komiksy superbohaterskie często są banalne, podobnie jak banalne siłą rzeczy są ich ekranizacje(kobieta kot, Daredevil, Fantastic Four, Spiderman), jednakże zdarzają się też wśród nich produkcje dojrzalsze(Batmany Nolana). Warto wspomnieć, iż pośród chłamu superbohaterskiego zdarzają się komiksy ambitniejsze, nawet jeśli biorą na warsztat ogranych i prostych jak motyka bohaterów. Wszystko kwestią scenariusza.
Jednakowoż to właśnie Alan Moore wraz ze swoimi Strażnikami oraz Frank Miller z Powrotem mrocznego rycerza(tego niestety nie czytałem) zapoczątkowali falę ambitniejszych komiksów bohaterskich wyprzedzając swą epokę.
Boję się, iż Hollywood pójdzie tropem słabszych ekranizacji(nawet jeśli Dark Knight ich czegoś nauczył) i pomimo chęci Snydera powstanie film wykorzystujący ograne motywy i wątki, kończący się miałkim happy-endem.
Opowieść Moore'a posiada spory ciężar dramaturgiczny, jest mroczna, lecz nie dlatego, iż następuje w niej kilka spektakularnych wybuchów, a pewien typek wbija innemu ołówek, i to jeszcze w tak sprytny sposób by na film można było wejść od 15 lat. Mroczność strażników wynika z ciężaru umiejętnie podejmowanych w nim problemów, oraz z dusznego nastroju nadchodzącej apokalipsy.
Strażnicy są wielowymiarowi, dotykają problemów społecznych, politycznych, socjologicznych, psychologicznych, a nawet kwestii ostatecznych – życie, śmierć, postawa wobec potęgi i siły jako wartości(zaczynając na sile fizycznej, poprzez potęgę medialną, wojskową, a kończąc na mocach niemal boskich), poszukiwanie sensu życia. Strażnicy to opowieść którą trudno przedstawić krótko, więc nie dziwię się, iż Snyder chce by wersja kinowa trwała 3 godziny a wersja dvd 4,5 godziny. Jednakowoż pewnych kwestii nie da się przedstawić w filmie, a przynajmniej jestem przekonany że tego nie zrobi. Mam na myśli chociażby zaprezentowane w komiksie wywiady prasowe, artykuły, fragmenty książek, wszystkie osadzone w stylistyce świata Strażników.
Nie wiem czy reżyser zdoła udźwignąć tę opowieść, tym bardziej, iż jak twierdzisz Szczurze - są na niego wywierane naciski.
Jednakowoż kończąc ten przydługi wywód, radziłbym zaczekać do premiery filmu i samemu przekonać się jak wyszedł. Tym niemniej należałoby też pamiętać o twoich uwagach, Szczurze - kto wie w jakim stopniu(nie daj boże) okażą się słuszne.
PS. Przepraszam za chaos panujący w mej wypowiedzi, to wina natłoku myśli.
Hm, wiesz, nigdy nie odbierałem Strażników jako komiksu o superbohaterach (haha).
I główny problem ze Snyderem jest taki, że jest reżyserem kina akcji, a Strażnicy, jak słusznie zauważyłeś, nie są komiksem akcji.
I na marginesie. Właśnie, jak do diabła miałoby wyglądać przeniesienie numeru New Frontiersman'a do filmu? Jej, pamiętam swoją reakcję w trakcie pierwszego czytania- "how cool is that!?". Ale co tu się martwić o szczegóły, ech.
Jeszcze bardziej na marginesie- Snyder wymarzył sobie, żeby Dylana z oryginału na potrzeby filmu coverowało, uwaga, My Chemical Romance. Jak, cholera, adekwatnie.
I zupełnie na marginesie- kurka, ale w Dark Knighcie inspiracji Moore'm, nie? Watchmen'ami właśnie i Killing Joke- przecież Joker doprowadzający do szaleństwa Denta! Noo!
Aha, o zmianie zakończenia czytałem w jednym z newsów, głowę dałbym sobie uciąć, że na filmwebie. Szukaj nagłówków w typie "Alan Moore pluje jadem".
No, fajny post,otm ogólnie.
Uczepiłeś się tego Snydera, że kręci kino akcji - jak dla mnie 300 to wierna ekranizacja komiksu (czasem co od do kadru) tak więc powinieneś się raczej cieszyć - jeśli w filmie Snydera był patos to dla tego, że był on i w komiksie Millera. A ekranizacja oryginalna i z wizją - tak więc reżyser umie coś z siebie wykrzesać. Nie mówię, że zrobi dobry film, ale krytykowanie go bo zrobił 300 uważam za chybione. Idąc tym tropem należało nie dawać "Władcy pierścieni" Jacksonowi, bo nakręcił tandetnych przerażaczy. Ale może za to utytułowanemu Davidowi Lynchowi, który położył swego czasu Diunę?
Co do zakończenia to mam nadzieję, że nie zrobią happy endu bo to rozłoży film. Ciekaw jestem też jak będzie wyglądało przeniesienie akcji do współczesności. Pewnie rolę ruskich zastąpią talibowie.
Reasumująć, też nie jestem pozbawiony obaw, ale za niesprawiedliwe uważam krytykowanie reżysera za coś czego nie zrobił (jeszcze). Tak więc o to moje votum separatum ;)
Pocisnales z koksem ;)
Troche dystansu. Nie bede mowil, ze nie masz racji, ale po prostu ktos kto nie czytal 'watchmen' tego co piszesz nie skuma, wiec w wiekszosci Twoje slowa trafia w pustke.
Oczywiscie moze odezwac sie paru kolesi, u których obudzi sie urazona duma i beda chcieli po Tobie pojechac (teraz, jak to napisalem to pewnie juz nie) ale ogolna prawda jest taka, ze film to film, 95%< ludzi, ktorzy go obejrza nie czytalo, nie czyta i nie bedzie czytac komiksow, takze Twoj post bardziej nadaje sie na jakies forum komiksowe niz tu;)
Ja tam film obejrze przy piwku i na luzie. Polecam Ci zrobic to samo. A jak nie chcesz nabijac kasy partaczom to zawsze mozna go sciagnac jak miliony ludzi - co mniemam, ze zapewne i Ty uczynisz.
Koleees.
O to wlasnie sie rozchodzi- Watchmen to nie jest zaden Spiderman czy Hulk, to nie jest czesc popkultury tylko troche literatura wyzsza wcisnieta w forme komiksu. O to sie rozchodzi! Jak "Z zimna krwia" czy "Ojciec Chrzestny". Kolees.
Do autora tematu: Dawno nie zdarzyło mi się żeby czyiś post tak diametralnie odmienił moje nastawienie do danego filmu. Owszem, z początku nie byłem przekonany czy Snyder, jako reżyser jest dobrym pomysłem... Wolałem np. takiego Aronofsky'ego. Stopniowo jednak zacząłem się przekonywać, ostatnie opinie na temat 30 minut filmu jeszcze mnie podbudowały, gdyż przeważały opinie pozytywne... Jest jednak wiele prawdy w tym co piszesz. Co ja sobie myślałem? Przecież Snyder to jest zwykły wyrobnik, reżyser kina akcji - to nie jest ktoś kto opowiada historię, on ją tylko pokazuje. Snyder zrobi z tego na pewno piękną wizualnie, ale tylko sieczkę, coś co ucieszy oczy nastolatków, coś gdzie na pierwszym miejscu będzie intryga, a te niby niezauważalne na pierwszy rzut oka niuanse komiksu (które tak właściwie były chyba w nim chyba najistotniejsze) zejdą na dalszy plan. Ten film przy takim reżyserze nie może być dobrą adaptacją, niestety... Liczę jednak na dobre kino akcji, i chyba takiego powinienem się od początku spodziewać. Liczenie na wierną adaptację powieści, czy przeniesienie jego sensu na ekran kinowy, było z mojej strony nieco naiwne i bardzo na wyrost. Dziękuję, że otworzyłeś mi oczy.
Coz, a ja dalej czekam niecierpliwie.
Cieszy mnie fakt ze Snyder sam sie tym filmem tak niesamowicie ekscytuje i wypowiada sie o komiksie jak o
biblii.
i to ze sam przekonal producentow ze przeniesienie fabuly do czasow wspolczesnych jest zlym pomyslem.
ogolnie polecam Q&A z comic conu: http://www.youtube.com/watch?v=nofdf5a8ics
wziawszy pod uwage ze to jego pierwszy film <z tego co wiem xD> ktory ma fabule a nie tylko cos na jej
ksztalt dalabym mu kredyt zaufania. po co nazekac przed premiera jak mozna sie cieszyc przez te kilka
miesiecy ;) a po premierze - jak mu nie wyjdzie - bedzie duzo czasu na psioczenie
a co do wizualnego efekciarstwa- och dajcie spokoj zawsze milo sie patrzy na cos takiego - uwielbiam
klatki komiksu przeniesione na ekran :>
Zmiana zakonczenia?? interesuje sie tym filmem praktycznie od poczatku i pierwsze slysze o_O fani na
comic conie milcza wiec pewnie byla to jakas plotka o ktorej juz nawet zapomniano.
i jeszcze pytanie panie szczurze - ogladales wywiady ze snyderem odnosnie tego filmu? bo wyglada mi na
to ze wysnuwasz wnioski glownie na podstawie 300 - ktore notabene jest dokladna kopia plytkiego acz
graficznie zachwycajacego komiksu :>
podsumowujac - kredyt zaufania dla pana ktory wyglada jakby kochał watchmen tak jak ty ;)
ja tylko pogratuluję dobrego postu, rzadko pojawiają się tu wypowiedzi, na przeczytanie których trzeba przeznaczyć chwilkę a zrozumienie jeszcze więcej (w zasadzie sam takich nie piszę) ;) dzięki
Najnowsze wieści z frontu produkcji filmu(o ie są autentyczne)nie napawają optymizmem.
[URL]http://www.filmweb.pl/Zako%C5%84czenie+filmu+%22Watchmen+Stra%C5%BCnicy%22+ zmienione,News,id=46821[/URL]
Ano nie napawają. I jest też nowy zwiastun. Też nie zachwyca - tzn. ładny, kolorowy, dużo akcji, wybuchów, całowania, przytulania - normalnie wszystko co lubi przeciętny amerykański widz.
Podsumowując: Straciłem już nadzieję, co do genialnej czy chociaż wiernej ekranizacji komiksu. Teraz po prostu liczę na dobry film akcji dla dorosłych - przynajmniej tyle, że będzie eRka, a to już dużo, bo dzisiaj coraz mniej się fantastyki dla dorosłych robi.
szczurze_czarny, cały Twój post przeczytałem a czy zaakceptowałem to już inna bajka. Chętnie się dowiem, wg kogo "Watchmen" jest 'najlepszym komiksem wszechczasów'? Bo obawiam się, że po takim podsumowaniu komiksu, ktoś kto się skusi i przeczyta [mimo, że będą to jednostki], może być bardzo zniesmaczony :]
Wśrodowiskach komiksowych chodzą takie opinie, no, mojej eks się podobał... kto tu jeszcze... no będę ja... I goście z Timesa. Jeśli to Times był. Noale. Jeśli nie Watchmen to co?
W środowiskach komiksowych chodzą opinie, że autor "Rewolucji" (nie będę wymieniał nazwiska) jest najlepszym polskim rysownikiem a Doktor (nie będę wymieniał nazwiska) najlepszym polskim scenarzystą - tyle, że to są opinie rzadko popierane naprawdę sensownymi argumentami.
Mnie i mojej kobiecie podoba się np "Borgia" czy "Corto Maltese" - czy już powinienem pisać, że to najlepsze komiksy na Świecie?
Podobał Wam się i super...
Pytasz: "Jeśli nie Watchmen to co?" - a chociażby inny komiks Moore'a, wydany niedawno w Polsce, "Prosto z Piekła" - ambitniejszy, wielopoziomowy, porażający, z lepiej zarysowanymi postaciami, z licznymi odwołaniami... Komiks totalny do którego autor naprawdę się przyłożył.
Przy "Prosto z Piekła" "Watchmen" to jak "W.I.T.C.H." przy "Thorgalu" ;)
"Przy "Prosto z Piekła" "Watchmen" to jak "W.I.T.C.H." przy "Thorgalu" ;)"
Nie ma porównania jeśli chodzi o dzieła z najwyższej półki. Co lepsze, "Watchmen", "From Hell" czy może "Vendetta"? Głupie dywagacje, wszystkie 3 są the best :) A reszta to już kwestia prywatnych preferencji czytelnika, co sobie ustawi na miejscu 1, na 2 czy na 3. "Watchmen" też jest przecież wielopoziomowy, porażający, z doskonale zarysowanymi postaciami i z licznymi odwołaniami i również jest "komiksem totalnym", o niezachwianej architekturze. Jest może nawet bardziej "totalny" od "From Hell", bardziej zróżnicowany narracyjnie, bardziej prekursorki, bogatszy w zdarzenia i wątki - FH pomimo większych gabarytów nie jest aż gęsty fabularnie.
A ten film po trailerze wygląda trochę jak kreskówka zrobiona w CGI. Sorry, ale film oparty na "Watchmenach" powinien zachowywać choćby pozory realizmu świata przedstawionego, a taka wideoklipowa gładkość bynajmniej temu nie służy...
Gdyby forum filmwebu zezwalało na posty krótsze niż cztery kropki, całą treść tego posta stanowiłyby trzy.
Muszę przyznać, iż od kilku dni czytam Prosto z piekła, i faktycznie robi na mnie bardzo duże wrażenie. Nie jestem jeszcze w stanie powiedzieć czy większe niż Strażnicy. Tematyka obu komiksów jest diametralnie różna, co będzie utrudniać jednoznaczne rozstrzygnięcie.
Tym niemniej już teraz mogę powiedzieć, iż oprawa graficzna Strażników podobała mi się zdecydowanie bardziej, gdyż jest staranniejsza(co wcale nie oznacza, iż jestem przeciwnikiem czerni i bieli. Jestem przeciwnikiem niestaranności i przesadnej prostoty, która występuje w From hell, a czasem wręcz utrudnia odbiór komiksu).
No ale z drugiej strony taka rozmazana, "niechlujna", wersystyczna kreska dobrze koresponduje z paskusdnym klimatem całego "From Hell". Nie mówiąc o tym, że jest bardzo dynamiczna, dzięki czemu momentami wręcz odbiór ułatwia. Wiele scen we "From Hell" ma statyczny charakter (dialogi, kameralne sceny rozgrywające się w jednym miejscu itp.) a kreska Campbella je dynamizuje. Gdyby rysunek był staranniejszy rzemieślniczo, jak np. w "Watchmen", to ten komiks byłby strasznie monotonny.
Kurka, trochę ironii i siup.
(przyjacielu, tylko nie "polskie środowiska komiksowe"! Banda fanów "Kobiet"!)
(a wiesz, całkiem zabawne, bo tylko w "From Hell" pokładam jakieś nadzieje na przebicie "Watchmen")
Tak poza tym, czepiasz się. Całe to pisanie o "powszechnym uznaniu działało na zasadzie "znawcy literatury z Times'a uznają "Watchmen" za najwybitniejszy komiks zeszłego wieku, nie jestem pieprzonym nerdem w stylu "Fight Club" > "nie wiem, Ojciec Chrzestny" and so on." Koleś.
A moim priorytetem nie było zwrócenie uwagi braci filmwebowskiej na ciepłe uczucia które żywię do komiksu, nie było nim także wykazanie zajebistości tegoż, a zwrócenie waszej uwagi na obrzydliwy zbiorowy gwałt dokonywany na nim na naszych oczach.
Btw, "Thorgal" = "W.I.T.C.H", co stawia w ciekawym kontekście Twoją poprzednią wypowiedź, haha.
Gdyby forum filmwebu zezwalało na posty o długości trzech liter, całą treść tego posta stanowiłoby słowo "tak".
Ale niestety, trzeba się namęczyć i płodzić takie stworki.
Gdybym siedział na Filmwebie od wczoraj może bym się połapał w Twojej ironii ale widząc jakie posty ludzie na Filmwebie 'sadzą' ciężko się połapać gdzie ironia a gdzie pisanie 'wężykiem'.
Poza tym stosujesz takie skróty myślowe (?), że ciężko mi się połapać o co Ci biega. Koleś.
"(a wiesz, całkiem zabawne, bo tylko w "From Hell" pokładam jakieś nadzieje na przebicie "Watchmen") " - faktycznie, całkiem zabawne i... Fajnie.
"(przyjacielu, tylko nie "polskie środowiska komiksowe"! Banda fanów "Kobiet"!)" - ale co znaczy '...tylko nie "polskie środowiska komiksowe"'? Też masz ich dosyć? ;>
"Btw, "Thorgal" = "W.I.T.C.H", co stawia w ciekawym kontekście Twoją poprzednią wypowiedź, haha." - Zapewne tak właśnie jest. Haha. Chciałeś pokazać wszystkim, że czytasz same komiksy typu "Watchmen" lub "Niebieskie Pigułki"? To troszkę krótkowzroczne... Nie ekscytowałeś się wczesnymi Thorgalami? Albumami do 'Wilczycy'? Nie stałeś w kolejce po pierwsze wydanie 'Wyspy wśród lodów'? Jeśli faktycznie uważasz, że "W.I.T.C.H." = "Thorgal" to chyba będzie mi szkoda prądu na dalsza dyskusję z Tobą.
I jeszcze w kwestii tego kontekstu: dla mnie na pewno "Watchmen" nie równa się "From Hell". Haha.
Ale rzeczywiście... Kombi słusznie napisał, nasze dywagacje są głupie. Dla Ciebie lepsi są "Watchmeni" (przynajmniej na chwilę obecną), dla mnie "From Hell" i nie ma sensu się spierać.
Sprawa kreski - tutaj również powtórzę za Kombi - niechlujstwo pasuje jak cholera, rozwiązania Campbella pogłębiają nastrój grozy, niezdrowość/ chorobliwość lektury staje się dzięki temu większa bowiem 'From Hell' to na razie najbardziej chora rzecz komiksowa jaką czytałem ever. Dopieszczona krecha była by tutaj mało wskazana.
Jesu! Powtórzę. Kwintesencją mojego posta nie było stwierdzenie, że "Watchmen" to najlepszy komiks świata. Koniec. Nie o to mi chodziło. CZepiasz się zupełnie nieistotnego fragmentu. Offtopujesz. W innym wątku napisałbym ci, że jestem bardzo podekscytowany premierą "From Hell" i mam nadzieje na przebicie kosmicznego poziomu "Watchmen". Ale nie w tym. Bo to nie ma znaczenia w kontekście pierwszego posta. Chyba, ze nie zgadzasz się, ze Watchmen to wybitny komis. Ale zaraz. Zgadzasz się. Więc o co chodzi.
Właśnie... Nie zgadzam się, że "Watchmen" jest wybitny - jest dobry, nic więcej. Wybitny jest "From Hell" ale tutaj się już powtarzam. Ok, zostawiam prywatę w spokoju ;)
Rozumiem Twoje intencje, jednak chyba przyznam rację Samuraiowi, który wypowiedział się nieco niżej...
Oczywiście, ze mam dosyć polskich środowisk komiksowych. Brrr, matoły.
I tak, czytam wyłacznie komiksy w stylu "Watchmen" czy "Niebieskie Pigułki". Dzieciństwo mi jakoś upłynęło bez udziału thorgali, a jesli będę miał kiedyś ochotę na ubogie w treść komiksy akcji, nie, nie będę miał.
A z tym w.i.t.c.h.em i thorgalem tylko sie przekomarzalem. Nie czytalem w.i.t.c.h, moze nie jest az takie zle.
Niestety podzielam twoje obawy, drogi szczurze. Ten film może mnie naprawdę srogo rozczarować. Póki co nie wygląda to za dobrze - dodane na siłę sceny akcji, średni dobór aktorów (Comedian jakiś taki błeee, Ozymandiasa to już w ogóle przemilczę), kompletnie niepotrzebny redesign kostiumów, i do tego wszystkiego jeszcze wisienka na torcie - zmiana zakończenia. Oj, niedobrze.
Dodane na siłę sceny akcji? Zmiana zakończenia? Z tonu w którym wpiszesz wynika, że widziałeś już film.
Zakończenie jest nie tyle zmienione, co zmodyfikowane, wydźwięk i sens pozostały takie same. Polecam dokładniej poczytać na ten temat.
"Delikatnie zmienione"? P*erdolnąć spojlerem?
Czytać.
http://watchmencomicmovie.com/111008-watchmen-movie-zack-snyder-ending-changed.p hp
Tak w ogóle to nie chodzi tylko o zmienione zakończenie, ale i osobę reżysera i gwałt na bliskim.
Dobra, co się będę cackał, o fabułę też idzie.
UWAGA, SPOJLERY!
odpada "produkt inżynierii genetycznej" -> odpada wątek wyspy -> odpada wątek komiksiarza (zabawne, bo sam komiks w filmie się pojawia) oraz, co ważniejsze, Comedian nie ma czego odkrywać -> Comedian nie wylatuje przez okno -> WTF? Nie ma komiksu!
oraz
zniszczenia dokonane przez Sami Wiecie Kogo zrzucone na Dr. M -> istnienie "power beamu dr.a M" -> Dr. M nie równa się Bóg.
minus setki smaczków znanych z komiksu i całkowicie zmieniona wymowa
Otaaaaak, "nie tyle zmienione, co zmodyfikowane".
I last but not least, a'propos dodanych na siłę scen akcji:
"BAM! Cut to the door of his apartment being kicked open by a dark figure wearing all black with a wool hat. Blake stands quickly than says, “Just a matter of time, I suppose.”
Blake looks down and sees that his gun is on the coffee table, resting atop a copy of “Hustler” magazine. He slowly pours the tea out of his cup, then quickly hurls it at the intruder. The intruder ducks, and the cup smashes onto the open door busting the apartment number which was 3002, to now read 300 (easter egg!)
Blake grabs his gun and points it at his assailant, by he's too quick. He attacks Blake and disarms him, but not before a shot is fired which goes into the T.V. screen which is still playing the commercial. Now the Nat King Cole song continues playing as the soundtrack for the fight.
The fight is fierce and violent with each combatant trading wild attacks that are fairly exaggerated. Walls are punched through, knives are thrown and caught, heads and bodies are smashed through tables and countertops.
As Blake stands at the end of the melee, face covered in blood, he smiles at his attacker and says, “It’s a joke. It’s all a joke.” A blood drop falls from his face and onto his smiley badge. Then, the assailant lifts Blake up with one arm and throws him through the plate glass window."
Mam to przepisać z caps lockiem?
Tak w ogóle, kiedy za pierwszym razem to przeczytałem, aż się za głowę złapałem. Chryste panie, ale to wypacza postać Comediana! Co się stało z jego tragizmem? I zaraz, czemu on zostaje zabity, skoro nie było żadnej wyspy, o któej mógłby wiedzieć ;)?
Ej, nie idźmy na to do kina, co?
Nie chciało mi się czytac tego całego pieprzenia, ograniczyłem się tyklo do podsumowania....
Otóż
Komiks czytłem [a nawet go posiadam! O jejeku!], zaiste: nie ma czegoś podobnego, dzieło niezrównane, i mógłbym go długo chwalić ale ja nie o tym.
Filmu nie widzialeś więc skąd wiesz że będzie zjebany? he?
A po drugie najważneijsze: Ktoś kto mysli i choc trochę czytał na forach o STRAŻNIKACH teksty typu: och! spieprzą fabule, nie!!! będzie potrafił stwierdzic że film inny od pierwowzoru.
Po trzecie : Nikomu nie zabronisz iśc do kina nawet an zjebany film faszysto....
Jestem porządnym obywatelem i nie ukradnę tego filmu z sieci. Ja pójdę do kina. O tak!
Nie wiem jaki ostatecznie będzie film, ale znalazłem ciekawą informację: http://www.stopklatka.pl/wydarzenia/wydarzenie.asp?wi=51293&skad=newsletter