Jeżeli ktoś nigdy nie miał wspólnego ze sztuką komiksową a na opowieści o superbohaterach traktował jako rozrywkę drugiego sortu, Watchmen wyda się filmem co najmniej dziwnym i niezrozumiałym. Ja jestem zachwycony. Snyder (a najpierw Moore) zmienił bieguny, odwrócił świat ludzi w kostiumach o 180 stopni, zrobił z nich schizofreników, cyników, zgorzkniałych nieudaczników i umieścił w brudnym, rozpadającym się świecie. Watchmen to 160 minut prawdziwej mitologii mającej własnych bohaterów, własne historie (jak ta o łotrze-sadomasochiście Kapitanie Rzeźniku), własny klimat. Dodatkowo fabułe wspaniale supportuje soundtrack a początek filmu kiedy w tle leci "The Times they are changing" Boba Dylana i przedstawiana jest historia Strażników ociera się o arcydzieło.