O nie! Dlaczego? Czy oni chcą zbezcześcić jeden z najlepszych komiksów wszechczasów? :-(
Tak naprawdę do tej pory niewielka ilość adaptacji komiksowych była udana. Moim zdaniem w Hollywood kończą się już dobre pomysły na filmy, a efektem tego jest wyciąganie świetnych historii z komiksów, mielenie ich do granic możliwości i wywalanie jako kolejnej proamerykańskiej papki. Wybaczcie moje pesymistyczne podejście, ale za dużo „gówna” już widziałem.
Nie pozostaje mi nic innego jak tylko się zgodzić. Niemniej jednak Zack Snyder to nie jest Uwe Boll, ani nawet Paul W.S. Anderson, to co dotychczas zrobił takie najgorsze nei było, a jego najnowsze "300" (podobno) jest całkiem niezłe. Cóż więc na pozostaje jak czekać? Może wyjdzie shit, a może będzie wierna ekranizacja. "300" jest ponoć bardzo wierną ekranizacją.
Ja bym o bezczeszczenie nie posądzał, nie będą przecież ingerować w sam komiks, a postarają się na nim po prostu... zarobic! Na szczęście niezależnie od tego, jak wyjdzie film, "Strażnicy" pozostaną w niezmienionej, genialnej formie. Jest też pewien pozytyw: ludzie sięgną po komiks.
A co do wierności ekranizacji - wątpię, żeby ze "Strażnikami" wyszlo tak, jakby tego chcieli czytelnicy. Przecież oryginał ma 3 tomy, które nie sposób zmieścić w nawet 2 godzinach filmu. Albo zrobią z tego 3 części, albo trochę będą musieli uciąć.
Ja się cieszę, marzyłam o ekranizacji Strażników. Szkoda tylko, że nie mamy wpływu na obsadę :P
Nie mogę się doczekać.
Reżyser jest ogromnym fanem komiksów wszelakiej maści, tak więc raczej wątpie, aby coś spartaczył :). Zwłaszcza, że jego 300 jest klatka-w-klatkę "przełożeniem" komiksu Millera na ekran.
Ja sie zgadzam z jedna opinią wyżej... nie mam pojęcia jak im się uda w 2 godzinach zmieścić kilka(naście) wątków... 3 cześci byłyby lepsze chyba... Zresztą na pewno nie uda im się oddać np genialnej kompozycji kadrów na stronach. To jest możliwe tylko na stronach komiksu. Ale wierze, ze film bedzie ok...
Zmieniłem zdanie :) Po tym jak przyjęto "300" chyba każdy powinien to zrobić. To może być świetna i wierna ekranizacja!
Czy naprawdę ekranizacja filmowa jakiejś książki, tudzież w tym wypadku komiksu, musi w 100% oddawać akcję z oryginału? To bez sensu, zwłaszcza że często cierpi na tym sam film. Zobaczcie na dwa pierwsze "Pottery" - bardzo ponoć wierne książkom, za to fabularnie nudne i nieporywające. Oczywiście "Watchmen" to inna sprawa, ale oczekiwać, że reżyser będzie słowo w słowo kopiował z komiksu na ekran, to mówiąc delikatnie - dziecinne podejście. Najważniejszą kwestią jest zachowanie ducha i przesłania komiksu, a resztę zostawić wizji filmowców. Film to przecież nie jest ilustracja oryginału, a osobne dzieło oparte jedynie na jakimś źródle. Raczcie to sobie zapamiętać, drodzy fani!
Nie zgadzam się z Tobą Tom. Zazwyczaj właśnie zmienianie fabuły wychodzi filmowi na złe a przykładów takich nieudanych adaptacji czy ekranizacji można podawać wiele. Natomiast pozostawanie wiernym oryginałowi, oprócz tego, że satysfakcjonuje fanów, pozwala właśnie na pełne oddanie, jak sam napisałeś ?ducha i przesłania filmu?. Tworzenie swojej wizji luźno opartej na danym pierwowzorze zazwyczaj jej szkodzi, ponieważ ginie w niej to, za co cenimy oryginał. Przecież, przynajmniej z założenia, takie produkcje są tworzone dla fanów, ludzi, którym podobał się pierwowzór. Ktoś idzie na Harego Pottera, po to, by zobaczyć swojego ulubionego bohatera, a nie postać, która tylko się tak nazywa a treść filmu tylko przypomina książkę. Oczywiście przenoszenie komiksów czy powieści na duży ekran ma swoje ograniczenia, ale takie filmy jak Sin City pokazują, że można zrobić doskonały film w niemal 100% zgodny z oryginałem.
Odwołując się do głównego wątku: powinniśmy się cieszyć, że ekranizacje komiksów w ogóle powstają. Kilkanaście lat temu, kiedy takie obrazy można było policzyć na palcach jednej ręki, wszyscy narzekali, że filmów na podstawie komiksów się nie robi i marzyli, kiedy takie produkcje zaczną być realizowane. Teraz, gdy ten "złoty wiek" nastał, zamiast cieszyć się z dobrych filmów, które już powstały (a jest ich nie tak znowu mało) i kolejnych, które na pewno zostaną nakręcone, część ludzi narzeka, że robi się kolejne.
Niby masz Tom rację, ale chyba nie w tym przypadku, gdyż jego genialność tkwi w jego budowie i fabule właśnie. Nie wiem po co zmieniać coś co jest idealne. Oczywiście nie znaczy to, że jeśli twórcy dokonają jakiś zmian, to będą one na gorsze. Po prostu chciałbym ekranizacji "Watchmen", a nie jakiegoś filmiku lekko bazującego na komiksie.
Jednak patrząc po reżyserze wiem, że będzie tak jak ja chcę!
Poza tym cieszę się, że "300" odniósł tak wielki sukces, bo wytwórnia nie będzie żałować pieniędzy i wyłożą tyle ile trzeba - nie to co wtedy, gdy dopiero przymierzano się do ekranizacji parę lat temu, według obliczeń budżet zaczął wynosić grubo ponad 100mln$, i się wycofali.
Snyder w wywiadzie poświęconym "300" wspomina o "Strażnikach" i jego ekranizacji. Z tego co mówi nie do końca można wnioskować że dostanie wielki budżet.
http://www.filmweb.pl/News?id=34070
A co do wiernych ekranizacji to w sumie zależy - niektóre wierne wychodzą bardzo dobrze, a niektóre po przeniesieniu na inne medium zaczynają się psuć. Szczerze np: w Sin City, wg mnie, Rodriguez za bardzo starał się przenieść wszystko dokładnie obrazek po obrazku i było pare niepotrzebnych dłużyzn.
Z drugiej strony były np: dwie ekranizacje 'Władcy much' Goldinga - w pierwszej, starej, brytyjskiej - trochę książki wycięto, a reszte scem niemlaże przekalkowano (i w sposób taki że ktoś kto nie czytał uprzednio książki nie załapałby znaczenia kilku scen). Poza tym ta wersja była mocno nudna i miała beznadziejnych aktorów, ale to szczegół:D Później była amerykańska wersji z lat 90 - dużo dynamiczniejsza i bardziej działająca na widza, ale jak to amerykańce, tak tam pokićkali w fabule i tyle pozmieniali, że Golding stracił sporo na wymowie. Trzeba więc szukać złotego środka;]
Cóż, Scott nakręcił "Bale Runnera" różniącego się bardzo od oryginału i jak wiadomo wyszło arcydzieło. Obcięto wiele wątków - i dobrze. Czasem tak bywa, ale nie w tym wypadku. "Strażnicy" to rzecz naprawdę wyjątkowa i choćby ze względu na ten komiks nikt nie powinien nazywać już komiksu sztuką z niższej półki i dla dzieciaków.
Co do budżetu "Strażników" to nie wynika też, że budżet duży nie będzie. Myślę, że po tym olbrzymim sukcesie "300" (to już w tym momencie jest chyba najbardziej kasowa ekranizacja komiksu z R Rated) będzie miał Snyder duuużą swobodę i myślę, że spokojnie film osiągnie budżet 100mln$. Co do Cruise'a... Niech lepiej nie gra w tym filmie, bo coś czuję, że go zepsuje swoją obecnością (choć kiedy pojawił się u naprawdę wybitnego reżysera - Stone, Anderson, Spielberg - to wrażenie robił pozytywne), ale i tak w tym nie zagra, bo to nie jest film dla niego. W końcu to jest słodziutki ulubieniec amerykanów, który gra zwykle płytkie, jednowymiarowe postaci. Ponad to jednak miło by było zobaczyć jakieś gwiazdy jak w "Sin City" na przykład. Cóż, pożyjemy zobaczymy.
Wiesz, w sumie nie jestem pewien, czy chciałbym zobaczyć gwiazdy w tym filmie, osobiście wydaje mi się, że pomysł, z 300, czyli wzięcie aktorów raczej mniej znanych i popularnych jest świetnym rozwiązaniem. No może jedną rolę bym obstawił dla jakiejś gwiazdy, mianowicie postać Adriana Veidt?a. Jeśli ktoś przerobił komiks, to pewnie domyśla się, czemu, ale to tylko pomysł.
Ja osobiście jestem zwolennikiem wierności względem komiksu, ale przede wszystkim pod względem wizualnym. Weźmy "Sin City", które jest niezwykle podobne pod tym względem do komiksowego oryginału - tylko dymków brakowało.
Natomiast "Strażników" jeszcze nie miałem okazji przeczytać, ale może to nadrobię w swoim czasie, jednak film to zupełnie inna dziedzina "sportu" niż komiks. Bo często to, co świetnie się sprawdza na kartach obrazkowych, zupełnie nie sprawdza się na taśmie filmowej. Nie chodzi tu o wartstę plastyczną, którą można wiernie przenieść, ale o narrację i generalnie o fabułę. Ja bym chciał, żeby to drugie było wierne oryginałowi na tej zasadzie, że mówi to samo, co komiks, ale inaczej, tj. środkami kina. Wtedy i fani nie-fani będą zadowoleni, bo ci, którzy nie czytali komiksu, po obejrzeniu filmu zechcą go przeczytać. Na tym polega, jak sądzę, sukces adaptacji literackich tudzież komiksowych, bardzo ostatnio popularnych, ale niestety często słabszych od materiału, na którym są oparte.