Mocna jazda bez trzymanki - i to rollercoasterem. Mój odbiór tego filmu podczas seansu przechodził od zachwytów i euforii, po nudę i zniecierpliwienie. Nieczęsto to się zdarza: w jednym filmie sceny i sekwencje, które genialnie wbijają w fotel i trzymają za gardło oraz takie, którym wiele do doskonałości brakuje. Dlatego w sumie nie jest mi łatwo ocenić ten film. Nie jest to film głupi, ale odnoszę wrażenie, że za tą efektowną fasadą w gruncie rzeczy niewiele się kryje. Więcej tam pustki i napuszenia (pomimo niewątpliwego poczucia humoru) niż jakiejś diagnozy człowieczeństwa, rzeczywistości i współczesności. Ale może zbyt wiele wymagam od filmu fantastycznego, który jest ekranizacją komiksu? Tak, czy siak film warto zobaczyć, chociaż nie jest on dla wszystkich. Myślę, że spora część widzów będzie zdezorientowana, a może nawet zniesmaczona (film jest bardzo brutalny, a i nagości nie brakuje). Co by nie mówić, jest to przeżycie jedyne w swoim rodzaju.
Raczej nie oczekujesz zbyt wiele, bo komiks na podstawie, którego powstał film TIME uznał za jedną ze 100 najwybitniejszych anglojęzycznych powieści XX wieku. Watchmen trafiło tam jako jedyny komiks. Jako jedyny komiks w historii Watchmen też otrzymało prestiżową nagrodę Hugo przyznawaną powieściom sf. Poza tym ogólnie się przyjęło, że to najwybitniejszy komiks, jaki kiedykolwiek stworzono.
Dlatego odsyłam do oryginału. Film go spłyca i wypacza.
Tak, słyszałem o tym komiksie już wiele lat temu (jeszcze wtedy, gdy nie był dostępny w Polsce). Potem, gdy już się ukazał, nie zdążyłem go przeczytać. Pewnie stąd te moje oczekiwania - bardziej lub mniej świadome. Nie czytałem teraz bezpośrednio przed filmem, bo słyszałem, że ekranizacja jest bardzo wierna, więc stwierdziłem, że może wystarczy ją obejrzeć. O, naiwności! Trzeba się teraz zabrać za pierwowzór.
Tzn. ekranizacja wierna niby jest, ale czasami patrzyłem w ekran i zastanawiałem się czy Snyder w ogóle zrozumiał ten komiks. Poza tym zmieniono i to dość poważnie końcówkę zmieniając (według mnie poważnie) wymowe opowieści i oczywiście poobcinano parę rzeczy, a z Watchmenami jest taki problem, że tworzą współgrającą całość, z której lepiej niczego nie zabierać. I oczywiście reżyser dodał też parę rzeczy od siebie i były to przeważnie sceny walk. Niemniej powiedziałbym, że 80% jest żywcem wzięte z komiksu, cóż z tego jednak skoro w ogóle tutaj się nie czuje ducha komiksu i Snyder miejscami robi z tego nawet komedię i (co według mnie zupełnie nie pasuje do atmosfery komiksu) wstawia hity typu Nena czy Paul Simon. Strasznie żałuję, że tego filmu nie zrobił Darren Aronofsky albo Paul Greengrass (podobno w jego przypadku było bardzo blisko).
"z Watchmenami jest taki problem, że tworzą współgrającą całość, z której lepiej niczego nie zabierać"
I np. pamiętasz wątek ojca zegarmistrza? W komiksie pełnił on funkcję, był znacznie bardziej rozbudowany i odnosił się do czegoś - nie pojawił się w każdym razie bez powodu, a tutaj dowiadujemy się z tego tylko tyle, że Manhattan zna budowę zegarka :P I z wieloma elementami niestety tak jest, że tutaj wydają się takim elementem 'o tak, bo fajnie wygląda', a tam każdy obrazek, każda chmurka z dialogami czemuś służyły i do czegoś się odnosiły.
wiadomo komiks czyta się świetnie...pozwala bardziej zagłębić się w historię klimat i postaci...faktycznie jest fantastyczny (tylko gdzie mozna go dostac?:P) wracajac do filmu oceniam go naprawde wysoko, mimo, ze nie pasowały mi te hity z mtv...wydaje mi sie, że zbyt powierzchownie potraktowano kwestie samej genezy powstania gwadzistow...jak moda lat 30 tych potrafila przetrwac tak dlugo...po prostu zabraklo mi zarysu idei istnienia tej alternatywnej rzeczywistosci z herosami, ktorzy o dziwo nie mieli super mocy a w filmie wygladalo jakby mieli ale skad?...w komiksie do momemtu, gdzie skonczylem (tom II)wiecej uwagi poswiecono na kwestie ich ludzkiej natury ich problemow i ciekawej historii niz potyczek i walki ze zbrodnia...co czytajac wydawalo mi sie mniej istotne...czasem wydawalo mi sie ze sa to karykatury bohaterow...moze nie liczac Rorschacha, ktory jest bohaterem z krwi i kości.
Musze przeczytac komiks jak go dostane za normalne pieniadze, bo naprawde wkreca i obejrzec jeszcze raz film...narazie snyder moze nie oddal tego tak jak sobie wyobrazalem tej historii, moze nie zrozumial ale na pewno film sie broni pod wieloma wzgledami, chociaz jako osobny twor dla przecietnego widza moze byc za 'ciezki', niezrozumialy i dziwny...ale jest o wiele lepszy niz 300;p
a w kwestii ojca zegarmistrza, czy mi umknelo czy w filmie nie jest powiedziane, ze zegarek po ktory wrocil dr m zostal zdeptany przez grubasa w wesolm miasteczku i sam go naprawil...
aha i brakowalo mi w kapturze...historii gwardzistow widzianej przez hollisa masona...
tak czy inaczej watchmeni to wg mnie dobry film, moze bedzie lepszy jeszcze jak go zobacze ponownie a komiks swietny:)
Mam identyczne odczucia jak snoopy co do nierówności tego obrazu. Bardzo spodobała mi się często bezpośredniość tego filmu np. w scenach brutalnych, czy erotycznych. Jednak film po pierwsze jest za długi, a po drugie grają w nim strasznie pipowaci aktorzy:/ Muzykę oceniam na plus, sceny ala 300 też dają radę, ale jeśli to miała być świetna rozrywka to nie wyszło. 6/10.
Ciekawe tylko, że twórcy pozbyli się paru rzeczy całkiem istotnych, a np. wpakowali scenę seksu panny Jupiter i Dana albo ich bójkę, bez której by się obeszło. Poza tym ja nigdy nie mówiłem, że ten film ma być wierny komiksowy, taką drogę sobie przede wszystkim wytyczył sam Snyder, a szczerze mówiąc to w paru miejscach aż prosi się o przeróbki (pisałem to w innym temacie już), bo to co było ok w komiksie, niestety nie zawsze sprawdzi się w filmie. Poza tym aż marzyło mi się żeby Snyder dodał coś od siebie, ale nie - on tylko rozbudował sceny walk. Prawda jest pewnie bardzo smutna i ten 'wizjonerski' reżyser kręci komiksy nie dlatego, że tak bardzo je kocha, tylko dlatego, że ma już gotowe obrazki dla filmu i nie musi się już silić z własnymi pomysłami.
Jak pokazała historia w większości przypadków najlepszymi ekranizacjami są te ekranizacje, które odbiegają znacząco od oryginału i idą swoją drogą. Tam zaś gdzie twórcy niewolniczo trzymają się fabuły pierwowzoru, to najczęściej wychodzą jakieś dziurawe, nielogiczne bzdury, bo twórcy próbują wszystko upchnąć w zbyt krótkim czasie. Tutaj na szczęście udało się uniknąć takich błędów, ale pozostaje niestety spory niedosyt.