7,2 105 tys. ocen
7,2 10 1 104660
6,8 42 krytyków
Watchmen. Strażnicy
powrót do forum filmu Watchmen. Strażnicy

Nie zauważyliście podobieństwa?
Barwa głosu, podobny "styl" monologu, czy choćby bezgraniczne dążenie do sprawiedliwości. Jak dla mnie bardzo zbliżone postacie.
Nawet kończą podobnie.

Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 9
pflajszer

Mi cały film jakoś tak skojarzył się z Sin City. Ale ten podobał mi się dużo bardziej. Sam nie wiem czemu.

ocenił(a) film na 9
pflajszer

może na pierwszy rzut niewprawionego oka, ale te postacie są od siebie kompletnie różne... tylko w filmie przedstawiono obu z odpowiednio niskim głosem, a fakt głoszenia przez nich monologu to zwykły zbieg okoliczności, ich motywacja była różna, Roarschach z nienawiścią do ludzi i swoimi faszystowskimi metodami przemierzał miasto, a Hartigan był twardym i sprawiedliwym gliną, który tylko chciał chronić Nancy. Nie doszukujcie się podobieństw między Watchmen a Sin City, czas jaki dzieli pierwowzory od powstania jest dość spory, mało prawdopodobne żeby Miller zaczerpnął cokolwiek od Moore'a, raczej tworzył własny unikatowy styl.
Oczywiście i nowela Watchmen i seria Sin City są genialne, a ich ekranizacje ociekają zajebistością, kto nie widział ten gapa :)

G_R_Z_3_C_II_U

Broń Boże, nie zarzucam tutaj jakiegoś plagiatu. Nic w tym stylu.
Po prostu rzuciłem zagadnienie, które mnie zastanowiło. Znak równości w nazwie tematu może nie był dobrym rozwiązaniem.
Niskie, zachrypnięte tony głosów obu bohaterów oczywiście pasują w tych przypadkach jak ulał.
Zgadzam się w pełnej rozciągłości co do motywacji, lecz 'cel' notabene ten sam- "Prawda i sprawiedliwość" (Nie mylić z PiS'em. Proszę.)

ocenił(a) film na 9
pflajszer

Rorschach jako nienawistny faszysta? Nie zgadzam się zdecydowanie:)

Był to ktoś, kto od dziecka ocierał się o najgorszy syf ludzkości, a na samym końcu wcale nie był owładnięty manią zabijania. Zwyczajnie zwątpił w dobrą stronę człowieczeństwa i nie widział innych metod walki ze złem. Nie tłukł ludzi z upodobaniem, lecz cierpienie szumowin ingnorował, gdyż 'psy się usypia'.

Śmierć była dla niego ulgą, ale od uzasadnionego cierpienia - od początku do końca unurzany w błocie tego świata - nie był nim przesiąknięty do cna. Nie wahał się stać kolejną ofiarą w walce o prawdę i sprawiedliwość, nie poszedł na żaden kompromis. A, moi drodzy, gdy idzie o dobro i zło - nie ma miejsca na kompromisy. Wydaje mi się wręcz, że on jeden był 'superbohaterem' do końca, on jeden był właśnie tym rycerzem, który nigdy nie daje przyzwolenia złu. Reszta 'Strażników' w końcówce przystała na kłamstwo, w imię ostatecznego celu, Rorschach tego nie zrobił - pozostał 'czysty' do końca. Jego metody były brudne, ale i sam temu nie zaprzeczał, wiedział o tym, i wiedział też, że za to jest 'potępiony', dlatego witał śmierć z ulgą.

Mnie ta postać urzekła. To właśnie on, w moim mniemaniu, był cichym bohaterem tego filmu. Kimś kto 'z otwartą przyłbicą' zginął w imię czegoś najważniejszego - prawdy. Wiedząc, że nie będzie umierał w błysku fleszów, jako pomnikowy heros, ale prozaicznie i brutalnie, w mgnieniu oka, pozostawiając po sobie tylko krwawą plamę. Na białym sumieniu 'nowego wspaniałego świata'.

Ostatnia scena z jego udziałem była wielka: zrzucił z siebie maskę, za którą się ukrywał, stanął bez strachu naprzeciw kłamstwa i zbrodni, nie liczył na odkupienie. Nie uciekł, nie cofnął się o krok. Wypadł, jak dla mnie, dużo lepiej od reszty, która podwinęła ogon, ubrała się w szmatki 'zwykłych ludzi' i chciała wieść spokojne życie w swoim małym gniazdku, zapominając o wszystkim.

ocenił(a) film na 9
Agenor

gwarantuję Ci, że postać Roarschacha była od początku stworzona przez Moore'a jako osoba niepoczytalna z faszystowskimi metodami działania, w oczach reszty postaci jest on paranoikiem, stosującym stanowczo zbyt brutalne metody działania... Moore z góry przyjął założenie, żeby tak nakreślić charakter postaci aby czytelnik nie mógł się z nią utożsamić, co samo w sobie jest znakomitym posunięciem, ale nie sprawdza się do końca, ja obcując po raz pierwszy z Watchmenami też dałem się wciągnąć najbardziej Roarschachowi, jego monologi zawierają sporo z moich własnych przemyśleń, obok dr. Manhattan'a i Veidt'a jest to moja "ulubiona" postać... oczywiście każdy dostrzega to co zechce,i sympatyzuje z tym co uzna za bliskie sobie, nie zmieni to jednak faktu kim owe postaci miały być z założenia :)

ocenił(a) film na 9
G_R_Z_3_C_II_U

Roarschach spoko był.

ocenił(a) film na 9
G_R_Z_3_C_II_U

Piszesz jednakowoż o komiksie, ja natomiast nie miałem z nim styczności - odnoszę się tylko do postaci filmowej. Której zdecydowanie jako paranoika-faszysty nie odebrałem. Cóż, trzeba się z komiksem zapoznać widocznie:)

Wychodzi na to, że część przemyśleń mamy zatem podobnych;)

ocenił(a) film na 9
Agenor

to polecam się zapoznać z pierwowzorem, na pewno nie będzie to zmarnowany czas, dodatkowo poznasz oryginalne (lepsze moim zdaniem) zakończenie :)
generalnie jest tak, że na ekranie oceniamy ludzi po tym co robią, a nie jacy są...
...w gruncie rzeczy wszyscy jesteśmy podobni, a każdy z bohaterów Watchmen ma w sobie cząstkę czegoś z czym można się identyfikować.