RORSCHACH
THE COMEDIAN
DR.MANHATTAN
SILK SPECTRE II
NITE OWL II
OZYMANDIAS
Niech każdy odda 1 głos na swojego ulubieńca:)
i prosiłbym abyście napisali jeszcze co wam się w wybranej przez was postaci podoba.
Czy to konkurs piękności? Ktoś już tutaj wspomniał, że to nie są Marvelowe postaci, zajebiści superbohaterowie, tacy super, mają super moce itd.
Jakiś zażyły fan komiksu gdzieś tutaj napisał, że właśnie dlatego nie chciał, żeby ekranizowano "Watchmenów". Bo, nie daj Boże, np. zrobią z Rorschacha idola nastolatków.
Nie wiem, jak czytając Watchmenów, można mówić o ulubieńcach. Oni wszyscy są tam psychologicznymi przypadkami z tym zdezelowanym świecie. Moore zaproponował nam spojrzenie na świat superbohaterów pod innym kątem, pełnego ponurego realizmu i jakiegoś mroku. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że to jest antykomiks o superbohaterach. Jeżeli ktoś uważa inaczej, to nie rozumie tej "noweli graficznej".
Sorry, za rzucanie banałami. Przyznam się, że nie mam siły analizować każdego z "Watchmenów", choćby powierzchownie.
Po 1 napisałem głosowanie na ulubioną postać a nie na ulubionego bohatera. Poza tym nic nie wspominałem że to są marvelowskie postacie. Pozdro.
Zgadzam się trochę z Michaelem. Ale nie zmienia to faktu że Rorschach to jedna z najlepszych postaci komiksu ever. Mój głos na niego ;P
Osobiście nie polubiłem żadnego z nich i chyba o to Moore'owi chodziło. Bohaterowie nie mieli wzbudzać sympatii.
Już się tutaj zaczynają widzę dzieci zlatywać i urządzać te swoje 'plebiscyty'. Kij tam z filmem, ale widzę, że teraz komiks stanie się 'cool' i Rorschach będzie ulubieńcem młodzieży zaraz obok Spider-Mena. Biedny Moore to chyba zdechnie na zawał i się później w grobie przewróci, jak zobaczy swoich Watchmenów na kubkach, breloczkach i Bóg wie czym jeszcze.
Tja. Powiem to tak:
Lubię Comediana za to, że jest takim cynikiem. Bardzo fajnie nabijał się z Ozymandiasa, który chciał uratować świat, a on powiedział, że i tak bomby atomowe nas rozwalą. Podoba mi się też w nim to, że chciał zgwałcić pierwszą Silk Spectre, że jest takim żołnierzem i kocha zabijać! Spodobało mi się, jak zabił w Wietnamie kobietę, z którą był w ciąży, po tym, jak postanowił ją zostawić. Jest super ze swoim pesymistycznym patrzeniem na świat. Kocham go za to, że jest właściwie anarchistą, że z okrutnym uśmieszkiem robi porządek na ulicach miast Ameryki. UWIELBIAM, że ma wszystko gdzieś!
Lubię Manhattana za to, że jest Bogiem. Za to, że umarło w nim wszelkie człowieczeństwo i za to, że bez mrugnięcia okiem zabił ***. Słodkie jest to, jak opowiada o tym, że nie ma poczucia czasu, że żyje w przeszłości i w przyszłości! Kocham go za to, że chce stworzyć swój własny świat, swoje własne ludziki, które też będą się tak zabijały, jak te w "Watchmenach". No i jest taki super, bo ma takie zajebiste moce, WSZYSTKO POTRAFI!
Lubię Silk Spectre za to, że jest trochę puszczalska, ciągle ryczy i na końcu jak ostatni mazgaj, razem z Nite Owlem, płaczą nad losem świata. Nite Owl to w ogóle mi się nie podoba, bo jest gruby, popadł w kompleksy, z sentymentem odwiedza pierwszego Nite Owla i jest strachliwą piczką.
O, a Ozymandiasa po prostu UWIELBIAM. Kocham go za to, że jest perfekcjonistą, całkowicie przeświadczonym o wartości swojej misji ratowania świata! Ten jego idealizm! Kocham go za to, że chce stworzyć Utopie, za to, że nie zawaha się zamordować kilkunastu milionów ludzi! To było takie CZADOWE. No i ma super moce, nie tak jak inni! Jest super wysportowany! No i zabił ***, to tez było takie SUPER. To chyba mój ulubieniec!
Rorschach jest po prostu słodki. Jak był mały, to widział prostytuującą się matkę, przez pół życia był popychadłem. A teraz jest czadowy, bo nocami łazi po mieście, łamie kończyny, jak ktoś mu się nie podoba. Kocham go za to, że jest taki zmasakrowany psychicznie! Że nie ma szacunku do polityków, homoseksualistów! Epizod w więzieniu i z psychologiem był po prostu MIODNY! No i jest takim fajnym socjopatą! No i jest bezkompromisowy, kocham go za to! Poczekajcie na koniec filmu, to dopiero będzie CZAD!
---
Ale się kompromituję.
Nie wiem jak można z tej gromadki wybierać swoich "ulubieńców". Jak dla mnie to "Watchmeni" to jedno wielkie studium psychologiczne. Istotne jest też środowisko Watchmenów. Zimna wojna, społeczeństwo amerykańskie, wojna atomowa za pięć dwunasta. Zgadzam się z Albertino, "Watchmeni" nie mają wzbudzać sympatii, do stu piorunów.
Ale muszę szczerze przyznać. Najchętniej śledziłem losy Rorschacha w komiksie.
Manhattan nie był żadnym bogiem. Jego moce były potężne, telekineza, podróże w czasie, generowanie pól siłowych, nieśmiertelność, zdolność lewitacji, teleportacja. Jednym słowem był chodzącą fizyką kwantową, ucieleśnieniem wzoru Einsteina. Ale poza tym był zwykłym ku***em. Nie da się tego inaczej określić. Koleś gubił się sam w swoim przemyśleniach. Raz mówi, że życie jest przereklamowane, bo chwilę później bez mrugnięcia okiem zamordować wieloletniego towarzysza broni w obronie iluzorycznego pokoju na ziemi. Przewidywał przyszłość, ale nie wysilił się choć trochę i nie sprawdził jak owy pokój wytrzyma próbę czasu a z zakończenia filmu i notatnika Rorschacha na biurku dziennikarza można łatwo wywnioskować, że lada chwila cały misterny plan się wyda i wszystko pie**olnie. Wygłaszał przemądre peany na temat tego, co widział, czego doznał i co poczuł, a przez chwilę nie zastanowił się w swojej mądrości kto to stworzył i czy przypadkiem ten sam byt nie stworzył ludzi, których on ma w głębokim poszanowaniu. Moralność Manhattana była bliska zeru. Nie był bogiem, ani półbogiem, był zwykłym naukowcem, który w wyniku nieszczęśliwego wypadku otrzymał namacalne dowody tego, że Einstein się nie mylił. Mało tego, nie panował nad nimi. Bliżej mu do cynicznego dziecka niż bóstwa. To wszystko.
Kurde, dzieciaki, dajcie sobie spokój, to nie jest typowy komiks i typowa historia więc nie przenośmy tu zwyczajów z forów innych adaptacji komiksowych.
Idź z tym na bloga czy coś, zanim zrobi się tu naprawdę nieciekawie...
Rorshac- faszysta, świr, psychopata i socjopata.
Komediant- gwałciciel, świnia, brutal, cham, człowiek bez moralności.
Manhattan- gardzi ludźmi, gadzi uczuciami, ma wszystko gdzieś (a dokładnie w dupie).
Puchacz - nieudacznik przeżywający kryzys wieku średniego, któremu staje tylko jak założy kostium.
SS - Kobieta nie zdająca sobie sprawy z tego jak działa świat, wiecznie pokrzywdzona, bez silnego charakteru, bez własnych marzeń.
Ozzy- temu to się już w ogóle poprzewracało, wydaje mu sie ze jest mesjaszem który cierpi za miliony.
Bez głosu. Bo za co ich lubić. Za kiczowate stroje, za to ze pan R robi siekankę z ludzi bez większych powodów? Za to ze komediant to zboczeniec który by zabił za to ze kobieta mu nie dała?
W strażnikach nie ma bohaterów do lubienia. To są archetypy pewnych nienormalnych postaw wobec chorego świata- bierność, nieczułość, agresja.
robiąc głosowanie na te "fajne" postacie, zaprzeczasz idei komiksu. Jakbyś zrobił głosowanie na "największego powaleńca w Watchmenach" to by miało jakiś sens.
Rorshac gdyż jest najbardziej popieprzony z tej całej gromadki ;))
Dr. Manhattan również jest świetny ;]
Rorshac- faszysta, świr, psychopata i socjopata.
Właśnie,dlatego go lubie- jego charakter (podobnie jak komiksowy "V" z Venddety"- choć ten bardziej anarchista) mają styl który mi odpowiada u komiksowych postaci, stąd moja sympatia to nie sympatycznych gostków
Hmm... Co prawda ja też najuważniej śledziłem losy Rorshaca, zresztą głownie dla tego ze to on jest motorem głównego wątku - gdby nie to jego śledztwo, nikt by nie wiedział że pan "najmądrzejszy człowiek na świecie" (sami wiecie o co chodzi heh)...
Jednak nie powiedziałbym ze go lubie. Wydał mi sie najbardziej interesujący. To chyba odpowiednie słowo.
Ale wogóle sama idea robienia plebiscytu naj... w Watchmen trochę przeczy temu czym jest ta opowieśc. Przynajmniej w wersji komiksowej. Jak bedzie z filmem zobaczymy za jakąs godzinę :)
Ja się zgadzam, że plebiscyt tutaj nie pasuje, ale to że nie ma w tej powieści pozytywnych herosów, to nie oznacza, że nie można któregoś lubić- czasem łatwiej jest złapać sympatię to negatywnej postaci, niż do rycerza cnót wszelakich ;)
Nie no jasne to jest jak słońce ;) Aczkolwiek watchmenowe osobistości wydają mi się raczej nie do realnego polubienia, nie chciałem bym raczej ich spotkac heh
natomiast jest w tej opwoieści wśród normalnych ludzi kilka osób które faktycznie mozna darzyć sympatią np. gazeciarz ;)
No ale juz dobra koniec tej dyskusji bo trza się do kina zbierać :)
Fakt to nie liga sprawiedliwych można się czepiać, ale taki yoker z dark knighta totalny świr, psychol ma tylu fanow że głowa boli. Może ludziom nudzi się już oglądanie super bohaterów którzy ciągle ratują świat...
A co do filmu to mam nadzieje że go nie spieprzyli bo zwiastuny obiecujące. pozdro.
Nie, nie spieprzyli. Przy Strażnikach Joker jest grzecznym chłopcem. I w filmie tez to można zobaczyć... dzieki bogu, ze jest taki dobry :)
RORSCHACH pomimo skarpety z atramentem na twarzy.
Najlepsza postać przebija puchacza na starcie z tym jego statkiem kosmicznym czy co to tam jest.
jest to archimedes, dla laików: taki odpowiednik batmobilu...
równiez najbardziej podobaly mi sie (?) watki z Rorschach'em, jego sledztwo, paranoja, patologiczne korzenie, faszystowskie metody dzialania, jego zelazne zasady, ktore doprowadzily ostatecznie do jego unicestwienia na antartydzie...
szkoda, ze w tej wersji filmu nie bylo watku Ozzymandiasza, ktory wedrowal za mlodu sladami Aleksandra Macedosnkiego, zaszedl jednak dalej niz on, zdobyl jego wiedze, wiedze kultur ktore odwiedzil, poznal sztuki walki, a nawet wiecej, wytrenowal cialo do atletycznej perfekcji, po czym powrocil do ojczyzny, gdzie zostal bogatym, wplywowym i slawnym ex-superbohaterem i rozpoczal "zbawianie" świata ;]
aha, Rorschach nie ma na twarzy skarpety tylko material z sukni robionej dla jakiejs divy, zdobyty podczas pracy (po pobycie w poprawczaku chyba) ona ja wyrzucila, on uczynil z tego swój symbol, godlo...twarz
Wiem co to jest Test Rorschacha aczkolwiek mam pytanie. Dlaczego ten atrament nie wysycha i mu tak pływa po w tej masce z sukni ?
nie jest to atrament tylko material sukni z ktorej zrobil twarz był w ciapki... w komiksie ma ich kilka, zaklada ja pewnie roznie, stad tez zmieniaja one ksztalt...w filmie zostalo to wyjasnione zmianami temperatury skory, ktore powoduja zludzenie przemieszczania sie tych ciapek...jest to poprostu smaczek animatorów, zeby bylo fajniej ;]
Odpowiem jeszcze dlaczego polubiłem tą postać. Jest silną stabilną jednostką i daje sobie w kasze dmuchać. Jakoś w filmie nie zauważyłem ani gejowskich ani faszystowskich jego odchyłów no cóż może pokażą to w wersji rozszerzonej, a Jackie Earle Haley na prawdę stanął na wysokości zadania. Jak dla mnie jedyna postać czyli duży plus tego filmu i nie dlatego że rozpiepszył kolesiowi tasakiem głowę. To jedyna rzecz oryginalna w tym filmie która zasługuje na podziw.
rorschach nie jest gejem, ozzymandiasz był...rorschach jest aseksualny, brzydza go ludzie, jego matka była prostytutka, jest skrzywiony psychicznie od dziecinstwa...a to gadanie o jego "faszyzmie" dotyczy sposobów w jaki "zwalcza" przestepczosc, prowadzi sledztwa i wogole tratuje ludzi...mimo to jego postac wnosi naprawde wiele do komiksu/filmu.
zginal wierny swoim zasadom (nie jest to cecha jedynie pozytywnych ludzi).
Rorschach i komiksowy i filmowy rządzą! ;]
to jest jeden z elementów fantastycznych w komiksie, to jest sztuczny materiał po którym te kształty się cały czas przemieszczają. Rorsch wyciął kawałek tego materiału z sukienki pewnej dziewczyny i zrobił sobie z niego swoją "twarz". 6 rozdział w komiksie
Najbardziej wku*wiłó mnie to w tym filmie ,że zginął na samym końcu. Może nakręcą jakąś kontynuację i sklonują go jak Ripley w Obcym 4 heh.
Nie nakręcą, bo Watchmen to zamknięta seria komiksów i cała fabuła ( chociaż pozmieniana i poobcinana z dłużyzn )została zawarta w filmie
Wiesz, niektóre powieści ( no bo Watchmen, to nie da się ukryc powieśc, 400 stron jakby nie było ) mają odpowiednią renomę. To tak samo jakby mieli nakręcic kolejne Sin City, bez F. Millera z zupełnie wymyśloną fabułą, niektórych rzeczy po prostu się nie robi.
Powinieneś poczytac komiks, w nim są originy bohaterów, a origin Rorschacha to w zasadzie jeden pełny rozdział
w komiksie jest jeszcze origin Ozymandiasa ( jeden z lepszych motywów komiksu ) i Dr. Manhattana ( chociaż ten akurat troszkę poobcinany jest w filmie, swoją drogą jeden z moich ulubionych momentów )
"Dlaczego ten atrament nie wysycha i mu tak pływa po w tej masce z sukni ?"
Ta sukienka była z tkaniny opatentowanej przez dr Manhattana. Była to jakaś ciecz reagująca na ruch i temperaturę pomiędzy dwoma warstwami lateksu.
Niby pomysłowe, ale nie mam pojęcia jak on przez to widział i oddychał. Tego akurat nawet w komiksie nie uwzględniono ;]. No ale to taki szczegół.
Powinieneś napisać kontynuację losów Rorschach'a po sklonowaniu go z resztek DNA.
1. Komediant - wspaniały cynik ,świetnie kpi z Ozzy'ego. Jest brutalny w stosunku do każego kobiety ,dzieci no i oczywiście innich mężczyźni. Jest chamem ,człowiekiem bez moralności. Bardzo mi się podobała scena w Wietnamie gdzie zabił młodą dziewczynę ,a potem miał pretensje do dr. Manhattan,a.
Mój ulubiony bohater z Watchmen'ów
2. Rorschach - faszysta ,świr ,freak i to jest w nim wspaniałe. Tak jak u Komedianta podobają mi się u niego jego negatywne cechy charakteru.
BRAWO : Scena z psychologiem
3. Ozymadiasz - perfekcjonista ,nie boi się wielkich poświęceń w inmię większego dobra.
4. Jedwabna Zjawa II - bez charakteru
5. Nocny Puchacz II - nieudacznik
6. Dr Manhattan - najbardziej denerwuje mnie w nim jego niezniszczalność, Zdolny do poświęceń. Jednak żadna z jego kwestii nie wywołała we mnie choć drobnego uśmieszku. Choć dwie moje ulubione postacie mają takie kwestie. (Komediant - scena z dziewczyną w Wietnamie ,Rorschach - scena z psychologiem i z karłem - nie pamiętam jak się nazywał) Nie przeszkadza mi osobiście jego ekshibicjonizm. (nie żebym był jakiejś innej orientacji) Bardzo denerwowały mnie sceny na Marsie.
Ten karzeł to Big Figure
Szkoda, że w filmie trochę zmieniono historię Rorschach'a - nie było pokazane skąd ma maskę, a scena z porywaczem - w komiksie jest jeszcze brutalniejsza i wg mnie, lepiej pokazuje zniknięcie Waltera Kovaksa a pojawienie się Rorschach'a
Rorschach. Bezkompromisowy, twardy bohater. Nie wygląda na lalusia z kwadratową szczęką, ale umie prowadzić dochodzenie i przywalić w papę, jeśli trzeba.
Głosowanie na ulubioną postać jest bez sensu, co najlepiej pokazał @Michael17 w tym poście http://www.filmweb.pl/topic/1094368/UWAGA!!+g%C5%82osowanie+na+ulubion%C4%85+pos ta%C4%87+%5D.html#2740764
Temat pod tym tytułem powinien szybko zniknąć i zastąć zastąpiony jednym z 'mądrzejszych' tematów - Postać z którą najbardziej się utożsamiasz lub Postać, której poglądy są Ci najbliższe.
W kontekście tak ukazanych bohaterów tylko te dwa pytania mają jakiś sens.
PS.
Kto pierwszy wpadł na pomysł takiego pytania? Ty w tym temacie, czy FilmWeb/dystrybutorzy w swoim konkursie?
Psychol ze skarpeta na japie najlepszy !! ;D
Oprócz Roscha bardzo dobrze wypadl Komediant.
Sympatyczny skurwiel ;]
OMG !! Leze i kwicze ! ;D
http://www.youtube.com/watch?v=1n3VSw1XBOo&feature=related
hehe;P ale popiepshone:)
a mnostwo na jutub jest takich filmikow:P moim ulubionym jest batman vs iron man:P
"Zdaje się, że nie rozumiecie. To nie ja jestem zamknięty z wami. To wy jesteście zamknięci ze mną!"
;)
Dobry cytat ;P
Ale i tak bardziej podobał mi się dr Manhattan, bardziej złożona osobowość i tajemniczość, cząstka bóstwa, wszystko to składa się na moim zdaniem najciekawszą postać filmu.
Oni tworzą pewną całość skladającą sie na całość świata i wreszcie na całość opowowieści nie wiem czy jest sens ich tak oceniać bo jak słusznie zauważono to są osoby z wieloma wadami.
Ciekawy psychologicznie jest fakt, że podobają się nam osoby na zasadzie przeciwieństw z pozoru spokojni sfrustrowani słabi ludzie głoszą jaki to Rorschach jest świetny,jakie to on ma twardzielskie teksty oh i ah, to ogólna tedencja dlatego tyle osób kocha wolverine'a czy Marv'a bo chcą 'tacy' być 'Twardy milczący typ' jakim chcial wlasnie byc Tony Soprano.
Podkreślany cynizm Comedianta jak u doktora house kolejnego idola tłumów.
Inteligencja i perfekcjonizm Ozzego również stanowi pewien ideał tak jak Alexander czy Cezar byli ideałami przez setki lat.
NO i wreszcie Doc, bóg cel dążeń sam w sobie.
Za to Nite Owl sie nikomu nie podoba bo cóż to gość, który wegetuje zyje wspomnieniami, nie ma kobiety a jak już ją zdobędzie to nie może zrobić nic wiecej.. NIe jest twardzielem a wrecz bywa ciotowaty, jest on za pospolity dlatego z tego co czytam budzi najmniejsze sympatie i tłuste męczone przez rówieśników dzieciaki wolą w swoich marzeniach być takim badassem jak Rorschach.
SS ma taki charakter ze nie chcecie sie nawet wysilić by go poznać.
Nie chce tu nikogo obrazić sam przechodziłem przez podobne etapy, obecnie stanąłem na tym że lubię tego komu nie staje;)