Gdyby nie Rorschach dal bym temu filmowi 3/10 jedyny bohater godny uwagi , anie jakiś niebieski kut.. bez uczuć
rorschach, był dla mnie akurat najsłabszym punktem, odpaliłem film przede wszystkim dlatego że jestem fanem jego komiksowej postaci, tutaj aktor/reżyser spieprzył to jak tylko mógł najbrdziej kalecząc i meiszając często bez sensu kwestie wzięte z komiksu (human been juice...), poza tym nie tak sobie wyobrażałem monotonny głos rorschacha, nawet chód i sposób prowadzenia konwersacji... bezndzieja.
Poza tym film jak na ekranizację komiksową moim zdaniem i tak wypada na plus, i zack snyder psozedł we właściwym kierunku.
No, ale to wina reżysera, że nie wpasował się w twoje wyobrażenie? Wszystkiego mieć nie można. Ty byłbyś zadowolony, a kto inny by marudził;P
Dobrze, że w ogóle zauważyłeś Rorschacha. Niektórzy widzą w tym filmie tylko niebieskiego kut...
ahah po co mi komiks jakby by był super zajebi.... to i tak moja ocena co do filmu nie zmieniła się :P
Gdybyś czytał komiks to wiedziałbyś że celem tego komiksu nie było wykreowanie kolejnego superbohatera w obcisłych rajtuzach, tylko, poprzez pseudobohaterów , ukazanie ludzkiej osobowości.
Zauważyłem jeszcze, że żarty które są niezłe w komiksie wypadają żenująco i sztucznie w filmie, dlaczego? Bo postacie są źle skonstruowane, inaczej odbieramy juspepczyk czy nite owl'a w komiksie a inaczej filmie, a dialogi przecież są wzięte z komiksu...
żarty? film był ogólnie od czasu do czasu żenujący, ale dałam aż 6/10 ponieważ:
a) właśnie z tego powodu uśmiałam się na nim jak na żadnym innym dramacie"
b) próbował, i to wcale nieźle, "skserować" komiks na ekran
ogólnie nie żałuję, że oglądnęłam ;) pzdr