dlaczego on nie przeciwdziałał powstaniu atomówek? albo gdy juz powstały to dlaczego ich "nie zutylizował"? to były dla niego rzeczy niewykonalne? dlaczego rosja wiedząc, że istnieje taki dr nie bała się produkowac tych atomówek?
To nie był jego problem i nie bardzo go zajmował. Amerykanie tworzyli atomówki, Rosjanie tworzyli atomówki, zniszczenie zasobów tylko jednej strony zostałoby odczytane jako zamach, a sam Manhattan stał się problemem do zlikwidowania. Poza tym gdyby Rosjanie nie produkowali atomówek, to nie mieliby szacha na dr Manhattana, a tak Amerykanie musieli go trzymać w ryzach w obawie przed rosyjskim odwetem.
nie wiem czy dobrze zrozumiałam. piszesz, ze gdyby rosja chciała zgładzić atomówkami usa, to dr nie mógłby temu przeszkodzić? dr nie potrafiłby zniszczyć atomówek rosji, tak by żadna z nich nie została zdetonowana nad terenem usa?
zdaje się, że w filmie padają słowa "Rosja dysponuje 50 pociskami nuklearnymi. Nawet dr Manhattan nie zdążyłby ich wszystkich rozbroić".
czy w filmie nie jest przedstawione, ze dr manhattan powstał przed wyprodukowaniem pierwszej amerykańskiej atomówki?
Według wikipedii wypadek miał miejsce w 1959 roku, czyli parę lat po Hiroszimie. Pierwszy raz dr Manhattan został wcielony w służbę podczas konfliktu w Wietnamie. Poza tym to naukowiec, nie szpieg, więc może też niespecjalnie brał taką możliwość pod uwagę.
a widzisz, na nieszczęście jak widzę usa kontra azjaci to zawsze biorę ich za japonczyków i koniec końców nic mi sie nie zgadza:(
dzięki za wyjaśnienie:)
"Rosja ma 51 tysięcy bomb atomowych nawet gdyby Jon z utylizowal 99% ten 1 procent wystarczył by do zniszczenia całego życia na Ziemii..."
Bo wtedy ten film miałby jakikolwiek sens i była by w nim jakakolwiek logika a tego przecież byśmy nie chcieli. Nie zadawaj lepiej takich pytań bo Nocna Sowa zrobi Ci wjazd na chatę.
bez przesady. ja jestem zdania, ze ktoś kto oglądał film więcej niż jeden raz, ma większe szanse na dopatrzenie sie sensu niż osoba, ktora oglądnęła tylko jeden raz i na dodatek niespecjalnie się w film wkręciła.
Moim zdaniem twoje pytanie z pierwszego postu jest bardzo sensowne. Mi się nasuwa drugie. W jaki sposób dzięki wymordowaniu milionów ludzi miało by dojść do pokoju na świecie?Przecież co chwila dochodzi do ludobójstw i wcale to nie zmienia świata na lepsze.
wiem, że nie zarzuciłeś mi bezsensowności postu, tylko nie będę twierdzić, że film jest bezsensu bo ja czegoś tam nie wyłapałam. wole sie upewnic czy rzeczywiście to miało sens czy nie. do tego między innymi powinno służyc to forum :)
wszystko powinno mieć sens, nie tylko kino, które określasz jako filozoficzne. dopiero teraz zauwazyłam jak oceniłeś film i Twoje posty nijak mi nie pasują do tej ilosci gwiazdek:)
Wow! :)
Rzadko widuję taką postawę na forum, częściej to bezcelowe przepychanki z motywem przewodnim czyje zdanie jest lepsze, kto w tej dyskusji jest gorszy. Oby zaglądało tu więcej takich Osób jak Ty! :)
...:::[SPOILER]:::...
Chodziło tylko o to, aby odsunąć zagrożenie nuklearne, a sposobem na to miało być połączenie obu mocarstw sojuszem przeciw wspólnemu wrogowi - Manhattanowi.
...:::[SPOILER OFF]:::...
Tak. Atak miał miejsce w paru miastach, z których teraz pamiętam jedynie Nowy Jork i Moskwę.
W takim razie jego działanie wydaje się mieć sens. Ale jednocześnie nie jestem przekonany żeby to coś dało. To chyba spore uproszczenie że ludzie działają w taki sposób.
Uproszczenie - z pewnością, ale w jak dużym stopniu nie jestem w stanie zgadnąć.
Możliwe też, że był to plan tymczasowy. Veidt ponoć pracował nad nowym, wydajniejszym i darmowym źródłem energii. Na ile to była mrzonka, a na ile plan B i czy faktycznie byłby skuteczny trzeba już samemu rozsądzić.