PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=698847}
8,1 309 810
ocen
8,1 10 1 309810
7,5 51
ocen krytyków
Whiplash
powrót do forum filmu Whiplash

bezstresowe nauczanie

ocenił(a) film na 9

Kino norweskie, ugandyjskie, estońskie, filipińskie, greckie, chilijskie, pakistańskie nie umywa się do amerykańskiego. Choćby nie wiadomo jak Europejczycy hejtowali Amerykanów, to mogą im tylko stopy wycierać.
Kino fabularne to twór amerykański, a nie żaden francuski. To Amerykanie rozwijają gatunki, przecierają ścieżki i dostają Noble z fizyki i chemii. Są po prostu najlepsi. Jasne, że w USA tworzy się wiele chłamu. Oni tworzą pełne spectrum jakościowe, od gniotów, po arcydzieła. W filmie, muzyce, sztuce, nauce.
Potrafią zrobić film z ograniczoną fabułą, ale nasączają go taką dramaturgią, że ogląda się to jak thriller. I to jest właśnie Whiplash. Nigdy nie widziałem filmu o muzyku, który oglądałoby się w takim napięciu. I jeszcze do tego wybrano sekcję rytmiczną, a nie instrumentalistę, którego umiejętności widz-laik mógłby lepiej zweryfikować. Po prostu niesamowite. Oto potęga kina amerykańskiego, z którym żadna inna kinematografia nie może się równać. Zapamiętajcie to sobie, gdy następnym razem będziecie się próbowali dowartościować kosztem Amerykanów.

ocenił(a) film na 10
per333

I kto tu się chcę dowartościować? ;)

PS A oglądałeś amerykański przyjacielu takie nieamerykańskie filmy jak: irańskie "Rozstanie", "Walc z Baszirem", "Nietykalni", "Amelia", "4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni" czy choćby "Wesele" Smarzowskiego?

ocenił(a) film na 9
robinson777

Rozstanie jest świetnym filmem, ale czego to niby ma dowodzić? Jeden irański film sprawia, że ponad stuletni dorobek kinematografii amerykańskiej miałby być podważony? Naprawdę tak uważasz?

Fakty są takie, że kino stworzyli Amerykanie, a nie żadni bracia Lumiere. Wszystkie gatunki i prawie wszystkie podgatunki kina stworzyli i twórczo rozwijali Amerykanie. Wszystkie podstawowe techniki filmowe wykreowali Amerykanie. Prawie wszystkie nowinki realizacyjne wprowadzili do kina Amerykanie. Amerykanie są odpowiedzialni za pionierskie, prekursorskie przecieranie ścieżek prawie na każdym filmowym polu. Amerykanie obok filmów hollywoodzkich tworzą też całą masę tzw. kina niezależnego. W niektórych stanach istnieją prężnie rozwijające się wytwórnie filmowe, niezależne od Hollywood. Dodatkowo za rozmaite filmowe produkcje zabierają się stacje telewizyjne, które produkują sporo różnej maści seriali, lepszych i gorszych.
Większość filmów, którymi się zachwycasz i uważasz je za arcydzieła światowej kinematografii (dając im skrajną maksymalną ocenę) to filmy amerykańskie.
Takie są fakty.

Nie oznacza to, że tu czy tam na świecie poza USA nie powstają wartościowe dzieła. Powstają, ale generalnie z kinematografią amerykańską żadna nie może się równać jeśli chcemy zachować proporcje. Na jeden wybitny film irański, francuski, pakistański czy mauretański przypada co najmniej tuzin amerykańskich ;)
Takie są fakty.

I nie, nie jestem Amerykaninem, odwołuję się tylko do faktów, bo fakty zawsze są najważniejsze. Mali, zakompleksieni Europejczycy lubią czasem hejtować Amerykanów i sugerować, że Amerykanin to idiota. W USA mają z tego niezłą polewkę, szczególnie gdy patrzą na listę noblistów w kategoriach dotyczących nauk ścisłych. A nie tylko w naukach ścisłych naukowcy amerykańscy przodują. W rozwoju światowej kinematografii również. W rozwoju muzyki, sztuki, literatury, w sporcie, nawet w eksploracji kosmosu. Takie są fakty.

per333

Obśmiałam się jak norka. Takie są fakty.

ocenił(a) film na 9
robinson777

Rozstanie to zwykły dramat jakich pełno. Ten niczym się nie wyróżnia. Gdyby zrobili go amerykanie to nikt by nawet na niego nie zwrócił uwagi. Znacznie lepszym przykładem dobrego, zagranicznego filmu jest rewelacyjne Pogorzelisko.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
per333

Usłyszałem kiedyś na temat kina Amerykańskiego dwie rzeczy, z którymi się zgadzam:
Po pierwsze: Amerykanie kręcą najlepsze i najgorsze filmy.
Po drugie: Kino rozwijało się do momentu w którym na ekrany wszedł "Obywatel Kane". Wszystko to, co powstało po nim, jest już tylko większą lub mniejszą inspiracją tym obrazem. No ale to zrozumieją tylko prawdziwi fani kina, a nie "zwykły" widz.

ocenił(a) film na 9
Bialy_Pielgrzym

To nie jest prawda. Obywatel Kane zrewolucjonizował kino, ale trzeba zawsze pamiętać o jednym: wszystko podlega zmianom, wszystko ewoluuje, nic nie trwa wiecznie. Istnienie w sztuce rzeczy uniwersalnych, trwałych, niezmiennych to mit, nic więcej.
Obywatel Kane to arcydzieło o wymiarze epokowym, nikt tego nie kwestionuje. Ale i ten film przypisany był do swojej epoki i choć miał wpływ na epoki kolejne, to pozostał arcydziełem swoich czasów, na tamtą miarę skrojony.
Obywatel Kane nie mówi o wszystkich aspektach Wszechświata. Nigdy takie dzieło nie powstało i nigdy nie powstanie. Nisz, przestrzeni, dziedzin, które można zagospodarować jest mnóstwo. W literaturze liczy się zarówno forma, jak i treść. I to jest ogromne, szerokie, niemal nieskończone pole do popisu.
Ograniczenie każdego filmu polega na tym, że poza swój czas nie wykracza zanadto, a więc nie jest w stanie opisywać tzw. natury wszechrzeczy. Obywatel Kane ani słowa nie powiedział o wpływie internetu na kształtowanie się i rozwój współczesnych społeczeństw. Obywatel Kane o wielu innych rzeczach nie powiedział, wielu zagadnień dotyczących życia Wszechświata nie poruszył. Pozostaje arcydziełem, ale nie jedynym w historii kinematografii. Każda epoka doczeka się swoich arcydzieł poruszających ważne tematy odnoszące się do danej epoki.

ocenił(a) film na 9
per333

Dobrze chłopie gadasz.

per333

ŻADEN film nie wpłynął na kino tak jak "Obywatel Kane". Jest sporo arcydzieł, ale to "Kane" ukształtował kino już w momencie w którym powstał (choć nie od początku to ludzie dostrzegali). Zapytaj kogo chcesz: reżysera, krytyka filmowego, profesora filmoznawstwa- każdy odpowie ci tak samo. I nie o temat tu chodzi, bo nigdy nie powstanie film, który by zawierał w sobie WSZYSTKIE najważniejsze tematy. "Obywatel Kane" to taki fundament, a jaki z tego dom się zbuduje to już nie ma znaczenia. "Kane" jest fundamentem w mniejszym bądź większym stopniu każdego filmu, który powstał już po nim.

ocenił(a) film na 8
Bialy_Pielgrzym

Te dwa zdania. Są fajne, ciężko je podważać i świadczą o jakimś takim filmowym obyciu, dystansie i refleksji tego kto je powiedział. Ale tak naprawdę, logicznie nie są prawdą.
Ciężko jest obejrzeć wszystkie najgorsze filmy świata, aby ocenić kto robi je najgorzej - no ale nie o to chodzi przecież.
"Obywatel Kane" zawiera wielką ilość różnych "sztuczek" filmowych, które wykorzystywane są do dziś we wszystkich niemal filmach i nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy, ale takie "sztuczki" wymyślane były też przed i po "Obywatelu". Gdyby ten film nie powstał, to i tak powstał by dorobek, jaki niesie ze sobą ten film, tylko byłby rozłożony na więcej filmów.

użytkownik usunięty
per333

To jedź do ameryki

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 8
per333

Mała uwaga. Nie Amerykanie tylko ludzie w Ameryce.
Kto jest najlepszy - jedzie do Ameryki i tam robi filmy.

ocenił(a) film na 9
Leszy2

No tak, ale "Amerykanin" to pojęcie szersze niż Indianin atapaskański. Amerykanie to naród imigrancki i zapewne dlatego jest to naród tak potężny, bo absorbuje i twórczo rozwija wszystkie możliwe wpływy i inspiracje kulturowe. Ten naród nikogo nie odrzuca ze względu na pochodzenie etniczne. W USA nie ma sprzeczności w byciu Irlandczykiem i Amerykaninem zarazem. Wszystko tam się ze sobą uzupełnia i dopasowuje do siebie.
To oczywiście nie jest naród bez swoich wewnętrznych problemów, ale mimo wszystko w ciągu tych kilkuset lat, w których się kształtował przeszedł dość długą drogą, w dodatku drogę nieznaną europejskim narodom homogenicznym. Europejczycy też się otwierali, ale nigdy w takim stopniu.
Tak silne kino mogło powstać chyba tylko w takim "nowym" świecie, zbudowanym z mozaiki światów starych, czerpiąc z nich to co najlepsze, a jednocześnie wytyczając nowe szlaki.

ocenił(a) film na 9
per333

Kto ma im niby stopy wycierać?Akira Kurosawa,Siergiej Eisenstein czy Bergman?Gdyby nie "Siedmiu samurajów", amerykańskie westerny zjadałyby własny ogon.Gdyby nie "Pancernik Potiomkin","Iwan Groźny",
"Rashomon" itp. to kino amerykańskie nie miałoby skąd zrzynać.Jak to jest że między innymi amerykańscy reżyserzy za najlepszy film wszech czasów uznali "Tokijską opowieść" Yasujiro Ozu?Powinien im przecież buty czyścić.Jak to jest że muszą kopiować innych (Infiltracja,Dziewczyna z tatuażem,Oldboy,The Ring itp.).Kopiują od czyścicieli butów?Jak to jest że większość ich hitów z ostatnich lat robią europejczycy lub ludzie z innych kontynentów?Peter Jackson(Nowa Zelandia),Nolan(Anglia),Sam Mendes(Anglia),Nicolas Winding Refn (Dania).Jak nie reżyserzy , to posiłkują się operatorami z krajów, które powinny czyścić im buty
(np.polscy operatorzy w filmach Spielberga czy Tarantino).Co do tego Twojego"To Amerykanie dostają Noble z fizyki i chemii", to nie wiedziałem że Maria Skłodowska była amerykanką.Dzięki za cynk.
Zdjęcia Idzika do "Helikopter w Ogniu", były przełomowe.Jego sposób prowadzenia kamery stał się najczęściej kopiowany i powielany przez amerykanów.No, ale według ciebie to Amerykanie maja monopol na innowacyjność i przecieranie szlaków.
Nie zrozum mnie źle.Niektóre amerykańskie obrazy należą do moich ulubionych.Zrobili masę świetnych filmów, ale stawianie innych w roli "czyścicieli butów", jest tak mocno przesadzone że ociera się o śmieszność.
Dlaczego takich peanów nie pisałeś pod filmami typu "Transformers", "Hostel"czy "Szybcy i wściekli"?
Przecie to wspaniałe amerykańskie kino.
Dziś prym w horrorach wiodą Hiszpanie, w kryminałach Skandynawia, w thrillerach Korea.
Np. takie "Memories of murders" Joon-ho Bonga, bije większość amerykańskich produkcji ostatnich lat na głowę.I to film zrobiony za grosze.Za mniej niż Whiplash.

ocenił(a) film na 9
llama777

W pewnym momencie już prawie wiem o co Tobie chodzi, gdy nagle wyjeżdżasz z jakimś kuriozalnym argumentem.
Wyraźnie napisałem, że w innych krajach też powstają arcydzieła, ale najważniejsze są proporcje. Noble dostają PRZEDE WSZYSTKIM Amerykanie. Nie napisałem, że wyłącznie oni.
Nowozelandczycy, Somalijczycy, Polacy, Hindusi? Jasne, są w mistrzowski sposób wykorzystywani przez kino amerykańskie. Właśnie tym argumentem strzelasz sobie samobója. To amerykańskie kino absorbuje wybitnych twórców, umie to robić, a ci twórcy chętnie w to kino się zagłębiają.
Napisałem też wyraźnie, że w USA tworzy się całe spectrum jakościowe, od gniotów po arcydzieła. Nie ma w tym żadnej sprzeczności. Być może najgorsze na świecie filmy są produkcji amerykańskiej, nie wykluczam tego.
Kino radzieckie, skandynawskie czy japońskie miało swój wpływ na rozwój kinematografii światowej, ale znowu - PROPORCJE. Kino amerykańskie miało ten wpływ bez porównania większy.
Pozwoliłem sobie wejść na Twój profil. Zachwyt nad całą masą amerykańskich filmów mówi wszystko.
Na jeden według Ciebie wybitny film japoński przypada dziesięć amerykańskich. To tak w lekkim uproszczeniu.

ocenił(a) film na 9
llama777

Co do Noblistów, specjalnie dla Ciebie sprawdziłem.

XXI wiek czyli laureaci nagrody od 2001 roku począwszy.

Często w danym roku nagrodę otrzymywała grupa kilku naukowców a nie jeden.

W XXI wieku w dziedzinie fizyki Noble otrzymało 37 naukowców. Amerykanów wśród nich było 18. Większość nieamerykańskich Noblistów na co dzień pracowała w USA albo ściśle współpracowała z amerykańskimi uczelniami i instytutami.

W XXI wieku w dziedzinie chemii Noble otrzymało 34 naukowców. Amerykanów wśród nich było 20.
Większość nieamerykańskich Noblistów na co dzień pracowała w USA albo ściśle współpracowała z amerykańskimi uczelniami i instytutami.

Oczywiście wśród "amerykańskich" Noblistów byli ludzie różnej narodowości czy pochodzenia etnicznego. Bo to Ameryka, która wszystko jest w stanie wchłonąć. Ponadto w nauce nie ma granic. Noble Marie Curie w Encyklopedia Britannica oznaczane są jako francusko-polskie. Nie jeden dla Francji, a drugi dla Polski, ale oba dla Francji i Polski jednocześnie. W przypadku Nobli dla USA bywa podobnie.
Nigdy nic nie jest takie proste jak się wydaje.

Ale generalnie proporcje są takie, że Amerykanie dominują. Mają też najlepsze uniwersytety na świecie, do których zjeżdżają najlepsi naukowcy świata. To tyle jeśli chodzi o bezmyślną tezę, podszytą kompleksami mówiącą o tym, że Amerykanie to rzekomo debile. Fakty temu przeczą. Być może w USA mieszka najgłupszy człowiek na Ziemi (metaforycznie). Ale mieszka tam też najmądrzejszy.

I z filmami jest dokładnie analogicznie.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones