No i? Dostałem sprawnie zrealizowany, ale przydługi i nużący film o ludzkich szmatach płci obojga. Doskonale trafia w gusta tych, którym się zdaje, że chlanie, ćpanie i pieprzenie z głupim rechotem w tle to esencja życia.
Znakomita scena - dialog/monolog McConaugeheya. Reszta to strata czasu.