Gdyby ten film nie był wyświetlany na Maratonie Walentynkowym to z pewnością wiele ludzi odpuściłoby oglądanie go.
Niestety wraz z moją Ukochaną mieliśmy ten film jako 2 z 3... Musieliśmy wytrzymać do końca, a było bardzo ciężko. Chcieliśmy za to obejrzeć 3ci film, więc siedzieliśmy do końca. Zarówno mi jak i Drugiej Połówce się film nie podobał. Kicz, tandeta i wszystko co najgorsze ostatnio w polskim kinie.
Trzeba chyba mieć coś z głową, żeby co chwilę się śmiać na tym filmie. Maksymalnie 2-3 razy rozumiem, ale nie co chwilę. Przypadek na naszym seansie, gdzie grupka Pań co chwilę miała ubaw z przekleństw, żenująco niskiego poziomu humoru... Wniosek dla mnie był jeden: albo naćpane albo napiły się wcześniej.
Gra aktorska na niskim poziomie (przykład córki głównej Bohaterki, czyli Maja Bohosiewicz). Wykonanie filmu również przedziera się przez dno.
Już po samym początku można było stwierdzić, że mamy do czynienia z kupą, a nie filmem na poziomie. O ile do pierwszej połowy filmu jakaś część sali wydawała odgłosy śmiechu, to po drugiej połowie filmu wszyscy byli zażenowani. Końcówka filmu to już w ogóle szczyt debilizmu reżysera.

PODSUMOWUJĄC: Jeżeli będzie kino puszczać ten film na pojedynczych seansach to apeluję, nie idźcie na ten kicz. Nie warto wspierać takiego kina. Myślałem, że nie zobaczę nigdy filmu, na który nawet nie będę mógł patrzeć, bo tak promieniował głupotą... Reżyser powinien założyć worek na głowę i nie przyznawać się, że kręcił on to...
Tak samo aktorzy. Wstyd występować w czymś takim za jakiekolwiek pieniądze.

Dziekuję za uwagę.