Żeby docenić ten film, trzeba przeżyć pewne sytuacje, odnaleźć i dostrzec to co samemu się doświadczyło, czy to w miłości/związkach, zabawie, narkotykach, relacjach z innymi i środowiskach, w których się przebywało i z którymi miało się kontakt. Ktoś, kto nie ma pewnego bagażu doświadczeń, nie zrozumie tego filmu i może go odebrać jako niemądry i dziwny, szkoda, bo tacy ludzie mało intensywnie przeżyli pewien etap, albo całe swoje życie.
Ok, czyli jeśli przeżyłem biedę, miałem kontakt z marginesem społecznym. Zrozumiem dwóch ludzi latających w powietrzu i bijąccyh się jak w jakimś matrixie? Jeśli tak to jestesmy ocaleni! h1h1h1=D
Nie chodzi o latających kolesi, tylko o pewne sytuacje, które w tym filmie są konkretnie i w zabawny sposób pokazane. Ktoś, kto nie miał nigdy nic wspólnego np. z narkotykami, nie przeżył "kilku" solidnych imprez, nie wie co znaczy toksyczny związek, itp.. i nie ma/miał tego luzu, dystansu, dzięki którym przedstawione w filmie sytuacje są dla niego tożsame z własnymi doświadczeniami, przeżyciami, a zachowania, czy postrzeganie świata przez bohaterów filmu znajome, nie zrozumie tych sytuacji lub uzna za dziwne. Nie mówię, że trzeba pochodzić z biednej i patologicznej rodziny, żeby widzieć i znać ten "świat".
To przerysowanie, o którym mówisz jest dodatkowym plusem dla tego filmu, według mnie..
dla mnie też jest plusem tylko akurat odnosiłem się do wypowiedzi twojej pierwszej. Ten fragment akurat jest plusem bo mnie troszke rozerwał :)
Nazywanie tego filmu "Perłą" świadczy o bardzo niezdrowym podejściu.
Nie uważam się za znafce, ale jak nieobeznanym amatorem trzeba być, żeby wzruszać się do łez na filmie - poprostu - o ćpunach i alkoholikach? Sam fakt pokazu na ekranie plebsu społecznego, samobójców i narkotyzowania się nie sprawi, że film będzie dramatyczny. To tak jakby uznać takie produkcje telewizyjne jak "Chirurdzy", "Na dobre i na złe" czy "House" za materiały do szkoły medycznej dla przyszłych lekarzy na uniwersytecie bo pokazują zabiegi medyczne i prace lekarzy, albo japońską sagę "Guinea Pig" za materiały do szkoły rzeźnickiej bo z najdrobniejszymi szczegółami prezentuje rzeźnię. Takie produkcje jak "Efekt motyla", "Requiem dla snu", "Czarny łabędź", "Dom z piasku i mgły" posługują się taką retoryką, podczas gdy takie "Zostawić Las Vegas", "Amores Perros", "21 gramów", "Rzeka tajemnic" to dramaty w rzeczywistym tego słowa znaczeniu, bo nie bazują na tym, że coś wygląda jakby było wyprane w Perrwollu Black Magic bo jest czarne, a mimo to potrafią bez problemu zrobić nawet większe wrażenie. To samo dotyczy też "Wojny Polsko- Ruskiej" - założyć mundur strażacki i już można uzurpować sobie prawo do nazywania się strażakiem. A nie można nazwać czegoś odważną sztuką nawet jeśli elementy takowej zawiera. A wtedy zaczyna się natręctwo twórcze - usilna chęć bycia czymś, czym się nie jest, czyli grafomania, ewentualnie stwarzanie pozorów, czyli pozerstwo.
Może rozwiniesz to niezdrowe podejście, bo samo rzucanie takich stwierdzeń, świadczy tylko o ignorancji i braku argumentów.
Dobrze, że nie uważasz się za "znafce", bo większość filmów, które oglądnąłeś niedawno i oceniłeś na 10, to w większości klasyki, które ktoś kto chce mieć jakieś pojęcie o filmie powinien znać, ale te kilka pozycji to oczywiście tylko mały procencik tego co taki ktoś powinien znać, a jeśli już można o kimś tak powiedzieć, że widział już wszystko co należy i warto obejrzeć, i sam się za takiego kogoś uważa, to na pewno zrobił to już dawno dawno temu, a obecnie ogląda już tylko najnowsze dzieła warte uwagi. Tak samo jak dziecko, które nauczy się czegoś nowego w szkole i będzie się tym każdemu chwalić, że już tak dużo wie, ale po 10 latach będzie to dla niego oczywistą oczywistością. Gorzej jeśli uważasz się za znawcę..
Poczytaj opinie krytyków nt tego filmu, jest ich całkiem sporo i wiele z nich jest pozytywnych. Ogólnie o gustach się nie dyskutuje, a dla mnie ten film wprowadza pewną świeżość i prezentuje formę i styl przekazu, który należy do moich ulubionych, więc dla mnie jest w ścisłej czołówce polskich filmów.
"Poczytaj opinie krytyków nt tego filmu, jest ich całkiem sporo i wiele z nich jest pozytywnych. Ogólnie o gustach się nie dyskutuje"
- "O gustach się nie dyskutuje"? Nie chcę być niemiły, ale Mussolini też miał wielu zwolenników, Hitler też miał wielu zwolenników (97% wyborców z całej populacji Niemiec), Lenin miał wielu zwolenników, Marks do dzisiaj ma zwolenników tak że od cholery, Gomułka i Gierek też mieli wielu zwolenników. Ilość pozytywnych opinii nie świadczy o niczym. To wysoce pretensjonalne rozumowanie. Zagrywka "o gustach się nie dyskutuje" wyraźnie sugeruje, że nie istnieje opinia obiektywna, tylko wszystkie subiektywne, niezależnie od tego, z czyich ust by padała. To po prostu niemądre.
Tak się akurat składa, że szybki zlepek scen mających na celu zdezorientować widza za sprawą panującej dysharmonii, sprawianie wrażenia studium schizofrenii paranoidalnych poprzez nadmiar ukazywanych paranoi bohaterów przeplatanych przelewającymi się wręcz na ekranie silnych kontrastów wizualnych na pograniczu takich obrazów jak narkomania, przemoc, brzydota oraz wulgaryzmy, to nie jest żadna cecha zarysu psychologicznego tylko zwykłej chałtury, bezładu i nieporządku artystycznego, a do tego w przypadku "Wojny Polsko-ruskiej". Film przez to jest przekoloryzowany kiczem, a w dodatku żerujący na najniższych instynktach widza bijącymi po oczach elementami socjotechnicznymi z usilnym wydźwiękiem kontrowersyjnym, a nie płynny tak jak w przypadku twórczości Lynch’a chociażby, na którym można by się spokojnie wzorować robiąc film surrealistyczny (tutaj zaś bardziej widać wpływy "Natural Born Killers" czy kina Tarantino w stylu "Pulp Fiction" i to z niezbyt udanym efektem). Przez to takie właśnie filmy chcą być "nowoczesne" a inne, lepsze, "pozostają w tyle" i są "przestarzałe" bo nie były aż tak wyzywające (Marylin Monroe jest np. bardziej wyzywająca fizycznie od Tiny Turner co nie oznacza, że bardzie utalentowana), a to nie jest wyznacznik klasy filmu a już na pewno nie psychologii. To tak jak z "muzyką XXI w." - półnaga kobieta odurzona alkoholem stękająca sprośne teksty do dźwięków syntezatora, niech nikt nie mówi, że to psychologia, artyzm, geniusz, ambicja albo nisza, to podstawowe opieranie się o kombinacje o tyle niewymagające żeby zmieścić się w guście początkującego i niezbyt rozgarniętego odbiorcy, który reaguje na bodźce seksualne, a w przypadku grą obrazem - bodźce wizualne, tutaj ta sama narracja prowadzona była w mainstreamowych filmach gore jak „Hostel” 1 i 2, „Piła” 1,2,3,4,5,6,7,8 (tutaj akurat nie ma wątpliwości co do tego, że są to chały dla mało wymagających), w audio-wizualnym horrorze pornograficznym "Antychryst", które nie są ani trochę artystyczne a prześcigają się jedynie w ilości obrzydliwości na ekranie jak rozrywanie wnętrzności, zarzynanie, tortury i rozlew krwi, a jest przeszczepiona na warunki wulgarnej sztuki (a raczej chałtury) "Wojny Polsko-ruskiej", z jedyną tylko różnicą, że ta nie prześciga się elementami filmów gore, ale elementami narkomanii, wulgaryzmów, obrzydliwości. Efekt? Komercyjna papka dla naiwniaków.
Właśnie po to tworzy się filmy, w których skupia się na impulsywnych aspektach przykuwających uwagę widza, które są "kontrowersyjne", takie jak erotyka, narkomania, a w przypadku "Wojny Polsko-Ruskiej" już nawet nie niewinna narkomania, chuliganeria uliczna i erotyka gdzieniegdzie wpleciona pomiędzy wierszami ale ukazywane w sposób snobistyczny i kłujące w oczy wręcz kompletne zdziczenie postaci zdemoralizowanych wartościami rodem z więziennej celi, itp; bo właśnie tego ludzie chcą: dlaczego w "Pile 1" z ekranu wylewały się obrazy babrania się w fekaliach, obcinania ludzkich kończyn na żywo, rozlewu krwi, zatłuczenia na śmierć, wyrywania palców, wyjmowania ludzkich jelit, wyrafinowane metody rozrywania czaszki, zaś w innym mainstreamowym filmie dla nastolatków "Hostel 2" widzimy obcinanie penisa i wyrzucenie go psom na pożarcie? Bo ludzie tego chcą i to na nich działa - to co kontrowersyjne zawsze wzbudza szum, a wszędzie tam gdzie szum są i pieniądze, kiedyś miałem przyjemność rozmawiać z dziennikarzem "Trójki", opowiadał, jak on zapytał dziennikarkę Onetu: "Dlaczego nie usuwacie z waszego portalu komentarzy, które przekraczają granice dobrego smaku i łamią prawo?" - a ona mu na to - "Tu chodzi o szum, a wszędzie gdzie jest głośno, są i pieniądze". Dlaczego w filmie twórcy "Czarnego Łabędzia" - mianowicie "Requiem dla snu" - ostentacyjnie jest pokazane jak gnije ręka po zakażeniu z jej anatomicznymi szczegółami, w burdelu obleśni napaleńcy wykrzykujący wulgarne hasła do głównej bohaterki w samym "centrum" tego przedstawienia, która uprawia perwersyjną sztukę "ass to ass"? Bo właśnie tego ludzie chcą i to ich przyciąga. Można przedstawić dramat new-art z założenia wielowątkowy i mający na celu odzwierciedlić warstwę psychologiczną w dużo lepszy sposób jak "Drabina Jakubowa", co na tle budżetu polskich produkcji jak "W Pustyni i w puszczy" czy "Bitwa warszawska" nie istnieją żadne ograniczenia gdyż "Drabina..." stosowała o wiele mniej efektów specjalnych i spokojnie mieściła się w budżecie owych produkcji i nie koncentrując się przy tym na najmniej ważnym a najbardziej impulsywnym aspekcie danego obrazu, który to film był dużo lepszy niż "Wojna..." i to bez możliwości technicznych jakimi dysponuje dzisiaj polskie kino. Dlaczego w gazetach playboya na rozkładówkach są prezentowane półnagie kobiety przeciągające wstążkę pomiędzy nogami, tańczące na róże, a jak w przypadku polskiej modelki Joanny krupy, profanujące nieraz religijne symbole, czym głównie od kilkudziesięciu lat kariery przyciąga uwagę w swoich występach również Madonna, wywołując ogromny rejwach? Bo to nie dosyć, że pobudza bodźce, to w dodatku jest skandaliczne, odbiegające od norm, "zakazane", i takie jest właśnie zamierzenie redaktorów CKM'a i innych, przez co się bogacą na czymś co przyciąga swoją kontrowersją i tajemniczością "zakazanych owoców". Innym przykładem jest film "Avatar", który grał na "prawej półkuli mózgowej" widza (intuicyjności, impulsywności) obrazem i kolorem w co wywalono miliony dolarów, aniżeli skupiając się na "lewej półkuli mózgowej" widza, gdzie wymagana jest analiza (tutaj akurat mało wymagającej) fabuły - analityczności, racjonalności całokształtu, tak jak robiono to w przypadku chociażby "Władcy Pierścieni" - on w przeciwieństwie do "Avatara" operował obrazami w plenerze jak prawdziwe zbroje, konie, żołnierze, kostiumy, kreacje, krajobrazy, nie komputerowo wygenerowanymi, kolorowymi ufoludkami w planety "Pandora”, wymagał dużo więcej włożonej pracy a kosztował kilkaset razy mniej od "Avatara" i nie grał na impulsywności oka widza pobudzającej w nim silne emocje. Dlaczego "Avatar" miał większe dochody niż "Władca Pierścieni"? Bo tak samo jak mechanizmy dźwigni reklamowej wykorzystującej łatwowierność i naiwność odbiorcy na atrakcyjne produkty, zagrał na emocjach i odczuciach (i to samo cechuje mainstreamowe produkty takie jak "Wojna Polsko-ruska" swoim audio-wizualnym graniem na odbiorcy i do tego w połączeniu z kontrowersyjnymi elementami aby przyciągnąć swoją uwagę, co już jest chwytem marketingowym do kwadratu), ale to "Władca Pierścieni" miał lepszy kunszt od "Avatara" bo został bardziej doceniony nawet przez sprzedaną Akademię Filmową. Nie bronię nikomu oglądania, ale nie ma co doszukiwać się "warstwy artystycznej" i dziesiątego dna tam gdzie ich nie ma, jeżeli w kontekście takich filmów jak "Antychryst" jego miłośnicy dopatrują się głębokich metafor dotyczących ludzkich egzystencji nawet w scenach okaleczania narządów płciowych – no bądźmy poważni…
I to jest jak najbardziej niezdrowe podejście i wielkie nieporozumienie.
Nie chodzi o obiektywną opinię, kogoś kto ma coś konstruktywnego do powiedzenia na temat filmu, tylko o mój gust i polemikę na jego temat, gust, który jest mój i nic go nie zmieni, więc bezcelowe jest mówienie "lubisz to, podoba ci się to, czy tamto, to znaczy, że się nie znasz/jesteś amatorem itp.", Ja widzę w filmie coś, co jest w moim guście i chcę to docenić, wyrazić pozytywną opinię na jego temat i to jest moje zdanie, jeśli jest poparte argumentami, to prawdopodobnie jest to również moja obiektywna opinia. Chyba nie uzurpujesz sobie prawa do jedynej racji - swojej własnej..? Niemądre według mnie jest Twoje rozumowanie. Sam zacząłeś, już w pierwszych zdaniach poprzedniego wpisu oceniać, to czy się znam i dywagować jakim muszę być amatorem na podstawie Twojego wyobrażenia i tego co Ci się wydaje. Jeśli to uważasz za obiektywną opinię, to chyba mijasz się delikatnie z prawdą. Bardziej przypomina to właśnie dyskusję o moim guście, pomyśl o tym, zastanów się dobrze i sprawdź jak to wygląda z tej strony. Poza tym nazywając kogoś amatorem, narażasz się, że sam zostaniesz tak nazwany. Ja dziedziną jakim jest film nie zajmuję się zawodowo/profesjonalnie, ale swoje w życiu już widziałem czyt. filmów, ale znawcą nazywać się nie będę. Dlatego podsunąłem Ci pomysł, abyś zaczerpną fachowej opinii u krytyków..
"a do tego w przypadku "Wojny Polsko-ruskiej"" Co masz na myśli, książkę? Przecież do filmu masz negatywny stosunek, a z wydźwięku końcówki tego zdania można odnieść wrażenie, że masz jakiś zarzut, że w przypadku tego tytułu zrobiono chałturę.
"tak jak w przypadku twórczości Lynch’a chociażby, na którym można by się spokojnie wzorować robiąc film surrealistyczny" A widziałeś film Jodorowskiego "El Topo" z 1970 r.?
"Przez to takie właśnie filmy chcą być "nowoczesne" a inne, lepsze, "pozostają w tyle" i są "przestarzałe" bo nie były aż tak wyzywające" Skoro inne są lepsze, to powinny się same obronić, a czy okażą się przestarzałe wyjdzie z czasem, jeśli film zawiera treści albo oprawę, która jest już nieaktualna tak właśnie się dzieje. Film który wprowadza coś nowego do kinematografii i przez to staje się ponadczasowy i kultowy również może być przestarzały.
"To tak jak z "muzyką XXI w." - półnaga kobieta odurzona alkoholem stękająca sprośne teksty do dźwięków syntezatora" A stękająca kobieta do "syntezatora" 100 lat temu, gdzieś w teatrze, w jakiejś sztuce albo robiąca to za pośrednictwem innego środka przekazu w tamtych czasach i określanego mianem dzieła, artyzmu, też przecież wykorzystująca własną seksualność do motania umysłów ówczesnych krytyków, znawców sztuki, o zwykłych niezbyt rozgarniętego odbiorcach nie wspominając. Uważasz, że we wszystkim, co zawiera dosłowność nie ma sztuki i prawdy, że to zbyt proste, aby było wartościowe i dlatego trafia do niewymagającego widza? Ja uważam inaczej, dla mnie jeśli coś jest warte miana czegoś wyjątkowego, to takie jest i może być dosłowne, a nawet oczywiste i zawierać np. jakieś niuanse, które sprawiają, że to właśnie jest wartościowe i godne nazwania pochlebnymi przymiotnikami. Widziałeś film "Dogville" Larsa Von Triera? Tam też występuje seksualność i mocny wyrazisty ładunek emocjonalny, walory wizualne praktycznie nie istnieją, ale nie powiesz mi, że nie ma tam psychologii i tragicznego świadectwa wystawionego ludzkiej naturze. Polecam.
"filmach gore jak „Hostel” 1 i 2, „Piła” 1,2,3,4,5,6,7,8" Dla mnie te filmy to komedia na 5 min, później zabawa robi się już niesmaczna, więc nigdy nie dotrwałem do końca tego typu filmów, chyba że zapłaciłem za bilet będąc z koleżanką w kinie.
"Komercyjna papka dla naiwniaków." To tylko i wyłącznie Twoje zdanie, ale skoro już operujesz wyzwiskami.. Również mogę Cię tutaj nazwać naiwniakiem i amatorem, bo nie widzisz i nie potrafisz docenić prawdziwej perły wśród polskich filmów ostatnich lat. Papką bez wyrazu jest według mnie takie jak Twoje podejście do filmu, który nie może nieść ze sobą mocnej dawki emocjonalne, która bazuje na destrukcji bohaterów, bo od razu klasyfikujesz go jako sugestywny i żerujący na ludzkich instynktach, a jak pojawi się gdzieś tam sex i narkotyki, to już dyskwalifikujesz z założenia.
"Bo ludzie tego chcą i to na nich działa" Tego chce przede wszystkim amerykańska młodzież, która wychowana jest na wszelkiego rodzaju dziwactwach i wymyślnych "ogłupiaczach" mózgu. Widziałeś jakiś polski "Hostel" albo temu podobny? Polacy, ba nawet większość cywilizowanego świata, nie jest według mnie tym zainteresowana i nie są zwolennikami tego typu filmów, chyba że jakieś niedojrzałe dzieci, co na pewno nie służy im dobrze na logiczne myślenie i później słyszy się o kolejnych masakrach w amerykańskiej szkole. Dobry film polski, zawierający masakrę i przemoc, mi osobiście kojarzy się obecnie z filmem "Dom Zły", jest w nim coś takiego brudnego, gęsta atmosfera, trochę jak w "Hostel", ale to rzecz jasna inny kaliber.
"która uprawia perwersyjną sztukę "ass to ass"?" Akurat jeśli chodzi o "Requiem dla snu", to jest to film, który lubię i na pewno nie ze względu na wspomnianą scenę, jeśli ktoś ma ochotę, to można sobie wejść na portal pornograficzny, a nie podniecać się na dramacie, który moim zdaniem, mimo iż operuje pewną dosłownością, której tak namiętnie nie akceptujesz, a którą ja osobiście potrafię zrozumieć bez przekonania, że ktoś mną manipuluje, ponieważ oglądam i oceniam całość, a nie miotam się jak ryba na haczyku, bo uwiera mnie jedna rzecz i pokazane są rzeczy, które przecież są, istnieją naprawdę i stanowią część życia nas wszystkich, więc dlaczego coś co zawiera takie treści nie nazwać czymś wartościowym/sztuką, jeśli posiada jakiś przekaz i jest zrobione z głową, wzbudza emocje, a więc skłania do refleksji. Owszem opiera się na wyrazistych, dosłownych środkach. Niemniej jest to dramat i polega na grze na uczuciach, poruszaniu widza. Film "Źródło" reżysera wspomnianych filmów, operuje za to już odmienną stylistyką, podobnie jak w filmie "21 gramów" jest motyw ciężkiej choroby, prowadzenie wydarzeń i całej historii jest melancholijne i spokojne, są tutaj efekty specjalne, ale film ma piękne, aczkolwiek może niezbyt skomplikowane przesłanie. Według mnie film ten jest magiczny, nie opiera się również w takim stopniu na zaskoczeniu jak "21 gramów" (film, który jest również w moim guście), a ma to coś w sobie. Z kolei "Pi" wymagało ode mnie wysiłku, żeby dotrwać..
Widziałeś współczesną sztukę, np. dzieła mistrza pop-artu Andy Warhola i jego dzieła przedstawiające m.in. puszki zupy pomidorowej i innych, wspomnianą Marilyn Monroe? On robił z tego sztukę i został doceniony albo obrazy Mondriana. Pokaż ich dzieła Rembrandtowi i jego uczniom, to stwierdzą że to g.. a nie sztuka. Czasy się zmieniają, teraz kupa śmieci może być sztuką, do której będą wzdychać miłośnicy takiej formy. Kwestia wyrobionego gustu, mody również, żeby sztuka taka mogła dotrzeć do właściwych odbiorców, ale nie można odbierać nikomu poczucia takiego właśnie smaku i tego co się komu podoba, i za co ten ktoś to uważa, bo gusta są względne i różnorodne jak biliony gwiazd w nieskończonym wszechświecie, po prostu każdy jest inny.
Co do "Drabiny Jakubowa" to zamieszałeś już całkowicie, porównując ją do "Wojny polsko-ruskiej", to są zupełne inne światy, choć z elementami surrealistycznymi, a budżet polskich produkcji jeszcze w to wszystko ładując, to trzeba mieć wyobraźnię. Nadmienię tylko, że rodacy większości twórców "Drabiny Jakubowa" spłodzili takie działa jak serie "Hostel" i innych tego typu, dysponując pewnie większym budżetem niż Polacy i czy są z tego dumni.. pewnie tak, bo to dumny naród.
Chyba nie powiesz mi, że "Władca Pierścieni" nie zawierał obróbki komputerowej i te wszystkie krajobrazy, o których mówisz były prawdziwe? No bądźmy poważni..
"a kosztował kilkaset razy mniej od "Avatara"" Budżet "Avatara" z Wikipedii: $237 mln (szacowany), budżet pierwszej tylko części "Władcy Pierścieni": 93 000 000 USD. Kilkaset razy mniej mówisz? Ciekawe.
"Władca Pierścieni" również był wielkim widowiskiem, popularnym produktem jeszcze przed premierą i silnie działał na emocje widza, fabułą owszem przewyższa "Avatara" wielokrotnie, ale to nie zmienia oczywistych faktów. Znowu kiepskie zrobiłeś to porównanie. "Avatar" oglądało się jak obrazek i właściwie nie trzeba było włączać wyższej aktywności mózgowej, był ładny i tyle, byłem nawet na nim w kinie i co jeszcze było fajne to bardzo dobre efekty 3D, kinowe właśnie, które jeszcze wtedy były nowością. Poza tym film fabularnie był bardzo nudny i to chyba każdy przyzna.
"Wojna polsko-ruska" może i zawiera kontrowersyjne elementy i ma silne oddziaływanie na widza, co nie jest dla mnie wadą, a dosłownym i konkretnym przekazem, a co więcej nie jest to mój jedyny argument, którego Ty ciągle używasz i powtarzasz po raz wtóry jak mantrę. Trzeba patrzeć na produkcję całościowo, "Wojna polsko-ruska" ma genialne i wbrew pozorom błyskotliwe dialogi, to dzięki dobremu przekładowi języka z książki Masłowskiej do filmu, rola Borysa Szyca jest mistrzowska, a to wszystko jest okraszone polską rzeczywistością, jeśli tego nie widzisz to w jakim skansenie żyjesz? Takie są realia, może w filmie ubrane w surrealistyczne tchnienie, groteskowość, ale nic tego nie zmieni. Po prostu prawdziwy film o dużej części Polski i Polakach, mentalności.
".."Antychryst" jego miłośnicy dopatrują się głębokich metafor dotyczących ludzkich egzystencji nawet w scenach okaleczania narządów płciowych – no bądźmy poważni…" HAHA, a to dobre..
To nie jest niezdrowe podejście, to jet moje podejście, mój gust, więc tak jak już powiedziałem, nie będziemy o tym dyskutować. Twoje podejście również mogę nazwać niezdrowym i nieporozumieniem.
Widocznie nie masz nic ciekawego i mądrego do powiedzenia, więc dobrze zrobiłeś.. ale na przyszłość, nie śmieć więcej.
HAHA. Człowieku rozwiń tą komisję, bo to strasznie ciekawe jest, co też tam ci się w tej małej głowie kłębi..
Pokuszę się o napisanie, że to najbardziej wartościowy komentarz w całym portalu, a może i najbardziej wartościowy komentator.
Nie zgadzam się. Ten komentarz to generalizowanie wszystkiego i próba wmówienia nam że tylko takie kino jakie preferuje autor jest słuszne.
Metafory w Antychryście wcale nie są takie głębokie, więc dziwne że ich nie dostrzegłeś. Przekaz tego filmu jest jasny i bardzo prawdziwy. Być może dla ludzi religijnych byłby trudny do odczytania, ale po to są odniesienia np do Tarkowskiego żeby zrobić go już zupełnie klarownym. Forma filmu za to mi się nie podoba. Oceniłeś Antychrysta subiektywnie a twój pogląd na temat obiektywizmu jest absurdalny.
do uzytkownika : 0600809730, balgam-ZNAWCĘ nie "ZNAFCE"..matko, ten blad juz sam w sobie powinien wykluczac niektorych z dyskusji..
Film moim zdaniem zaslugujacy na podziw, chociazby ze wzgledu na kontrowersyjne i bardzo odmienne oceny.
sceny to moze sa zaskakujace, ale jesli napisze ze film jest glupi to bedzie komplement, film jest durny, te aktory to nawet wyglupiac sie nie potrafia
o LOL jakie oburzenie. na filmwebie istnieje grupa ludzi którzy są nazywani "znafcami".
Tu chodzi raczej o poczucie empatii, nastawienie i uprzedzenia. Jeśli ktoś nie lubi czegoś lub tego nie zna a jeszcze częściej się tego boi zawsze będzie negatywnie nastawiony. Każdy w pewien sposób jest ograniczony wychowaniem, stereotypami i środowiskiem. Ważne by wzbić się ponad to i zacząć rozumować szerzej. Niestety większość ludzi myśli bardzo płytko i jednostronnie, bo każda refleksja mogłaby zaburzyć ich schematyczne życie.
Powiedz coś więcej, dlaczego według Ciebie przesadzam, a wtedy będę mógł odpowiedzieć na Twoje pytanie lub zmienić zdanie.. choć większość osób byłaby zadowolona z tego faktu.
Nie zapytam o wiek ani doświadczenia, ale w poprzedniej wypowiedzi miałem na myśli, że może jeszcze doświadczysz czegoś, o czym napisałem w poprzednich postach i być może wtedy nie uznasz mojej wypowiedzi za przesadną; w jej kontekście.
Twoje stwierdzenie odebrałem tak, że nie masz wspomnianych przeze mnie doświadczeń i nie utożsamiasz się z bohaterami omawianego filmu, ale można mieć inną osobowość i tak jak wspomniał/a matyliano wrażliwość, czy podejście, co wcale nie oznacza, że przesadzam.
Abstrahując całkowicie od tego, że według oceny film Ci się podobał, co z kolei nie znaczy i nie mówię, że wspomniane przeze mnie zależności są konieczne, lecz według mnie kluczowe, aby prawidłowo odebrać ten film.
Teoretycznie. Powiedzmy, że masz lub nie takie doświadczenia, ale nie uważasz, żeby miało to znaczenie i dodawało temu filmowi i tego jak zostanie odebrany "smaku", szczególnie jeśli zostanie odebrany pozytywnie?
Czy nie uważasz, że takie doświadczenia warto mieć, niezależnie od tego czy są one pozytywne, czy nie, aby życie miało nasycone barwy i było intensywniejsze? Według mnie warto chociażby dlatego, żeby mieć o czym opowiadać i myśleć na "stare" lata i prowadząc już bardziej ustatkowane życie..
Zacytuje : '' Ktoś, kto nie miał nigdy nic wspólnego np. z narkotykami, nie przeżył "kilku" solidnych imprez, nie wie co znaczy toksyczny związek, itp..''
Aż nawet nie wiem jak to skomentować... Naprawde tak uważasz? Myślisz, że człowiek musi sam wszystkiego doświadczyc na własnej skórze, żeby zrozumieć film? Idac takim tokiem myślenia, autorka powieści, na podstawie której powstał ów film musiała mieć sporo tego wszystkiego. Tych imprez, dragów, toksycznych związków itd. żeby w ogóle takie coś w jej głowie się zrodziło. A dodam że miała chyba z 18 lat kiedy ją pisała.
A co z innymi gatunkami filmowymi jak dramat czy thriller? Wg Ciebie również trzeba zachorować na jakąś nieuleczalną chorobę lub zabić człowieka, żeby wczuć sie w bohatera i w pełni zrozumieć motywy, zachowania itd? No proszę Cie...
Wyciągasz moją wypowiedz z kontekstu, nie widząc jej konkluzji i myśli przewodniej, na samym początku mojej wypowiedzi napisałem, że żeby docenić ten film, kluczową sprawą jest, aby utożsamiać się z zachowaniami bohaterów, czy sytuacjami pokazanymi w filmie, według mnie.
Uważam również, że niska ocena tego filmu wynika właśnie z tego, że ludzie nie widzą w nim sytuacji, wydarzeń, może niezbyt mądrych i rozsądnych, ale prawdziwych i zdarzających się pośrednio lub analogicznie na co dzień, dla większości osób to nie jest ich "świat" i nie mieli nigdy nic wspólnego z takim życiem, a tym bardziej nie utożsamiają się z bohaterami filmu i nie doceniają go.
"Myślisz, że człowiek musi sam wszystkiego doświadczyc na własnej skórze, żeby zrozumieć film?" Ciągle piszę o pewnych sytuacjach i zachowaniach, o tym, że żeby w pełni docenić ten film, kluczowe według mnie jest, aby utożsamiać się z nimi, a Ty to wszystko przekręcasz.. Proszę Cię.
Nie wiem, czy znasz autorkę książki osobiście lub znasz jej pełną autobiografię i wiesz czego doświadczyła, jeśli nie, nie możesz niczego wykluczyć, albo możesz ją zapytać. Nigdzie nie napisałem, że nie można wymyślić tych historii w taki sposób, aby były wiarygodne, a tym bardziej nie napisałem nigdzie o autorce albo twórcach, a o odbiorcach filmu i tego w jaki sposób film jest odbierany i dlaczego.
Nie "wkładaj" mi czegoś, czego nie powiedziałem.. to samo tyczy się Twojego abstrakcyjnego przykładu z chorobą, czy morderstwem, powiem tylko.. a co ma piernik do wiatraka i skąd przyszło Ci to do głowy?
Nie proś mnie więcej, tylko postaraj się przeczytać i zrozumieć całość moich wypowiedzi..
PS Na włsnym przykładzie wiem, że w wieku 18 lat można juz mieć sporo tego typu doświadczeń.
Sam sobie zaprzeczasz. W głównym poście napisałeś, że aby zrozumieć ten film TRZEBA przeżyć pewne sytuacje. To próbuje ci powiedzieć, ze nie każdy MUSIAŁ je przeżyć osobiście, by wczuć sie w bohaterów i sytuacje. A i nie sądzę, by to że film ma niską ocenę było jedynym powodem tego, że ktoś go nie zrozumiał. Obraz jest dość groteskowy, postaci rownież, więc uważam, ze nie jest on dla wszystkich. Do takiego filmu trzeba przede wszystkim mieć podejście. Nie zrazać się czyimiś opiniami (w tym przypadku więcej jest tych negatywnych), ani nie nastawiać sie na normalną niedzielną komedię. Co do filmwebowiczow, ocena zawsze jest niesprawiedliwa, ponieważ wiekszosć widząc sam początek, aktora, czy slysząc że film jest taki i owaki od razu wystawia najgorszą ocenę.
"W głównym poście napisałeś, że aby zrozumieć ten film TRZEBA przeżyć pewne sytuacje".. Zacytuję sam siebie "Żeby docenić ten film, trzeba przeżyć pewne sytuacje..", czytaj ze zrozumieniem, jak dla mnie "docenić", a "zrozumieć" to zupełnie inne stwierdzenia. Skończ się ze mną wykłócać, bo do niczego to nie prowadzi, a wszystko co chciałem Ci wytłumaczyć już napisałem.
Zwracam honor odnośnie jednego stwierdzenia w pierwszym poście, moje słowa "Ktoś, kto nie ma pewnego bagażu doświadczeń, nie zrozumie tego filmu i może go odebrać jako niemądry i dziwny.." pisząc o niezrozumieniu, miałem na myśli konkretne zachowania i działania bohaterów, w konkretnych sytuacjach i nieprecyzyjnie się wyraziłem. Mea culpa. Natomiast w całym wątku mówię i zaznaczam, co według mnie potrzeba, aby w pełni docenić i prawidłowo odebrać omawiany film, zawarte w nim sytuacje/zachowania i dlaczego jest on niedoceniany, źle odbierany, przez co chcę przekazać moją myśl przewodnią, a Ty czepiasz się jednego słowa.
Jeszcze gdzie pisałem o niezrozumieniu, to w kontekście sytuacji, nie w sensie dosłownym, i tego jakie ktoś widzi działanie/zachowanie na ekranie, tylko motywacji i przyczyn takiego działania. Nie odnośnie do całego filmu, do którego konsekwentnie piszę o docenieniu i odbiorze, a nie zrozumieniu, oprócz wspomnianego nieprecyzyjnego wyrażenia się.
Ty również jesteś nieprecyzyjna, najpierw piszesz o rozumieniu filmu, a później o wczuwaniu się w bohaterów i sytuacje "To próbuje ci powiedzieć, ze nie każdy MUSIAŁ je przeżyć osobiście, by wczuć sie w bohaterów i sytuacje." Nigdzie nie napisałem, że nie można się wczuć w bohaterów i sytuacje nie mając pewnych doświadczeń, a jedynie, że aby w pełni docenić film i prawidłowo go odebrać jest według mnie kluczowe, aby je posiadać i utożsamiać się z bohaterami/sytuacjami..
"Utożsamiać się", to nie to samo co "wczuwać się".
"A i nie sądzę, by to że film ma niską ocenę było jedynym powodem tego, że ktoś go nie zrozumiał." Nic takiego nie napisałem, ponawiam prośbę o czytanie ze zrozumieniem. Napisałem w tym kontekście o konkretnych, osobistych doświadczeniach oglądających film osób, żeby Ci to wyszczególnić i skłonić do ponownego przeczytania, gwoli ścisłości, ponownie zacytuję siebie i całą tą część mojej wypowiedzi, zwróć uwagę, że znowu ani słowem nie wspominam o rozumieniu, tylko docenieniu filmu/utożsamieniu się z bohaterami..
"Uważam również, że niska ocena tego filmu wynika właśnie z tego, że ludzie nie widzą w nim sytuacji, wydarzeń, może niezbyt mądrych i rozsądnych, ale prawdziwych i zdarzających się pośrednio lub analogicznie na co dzień, dla większości osób to nie jest ich "świat" i nie mieli nigdy nic wspólnego z takim życiem, a tym bardziej nie utożsamiają się z bohaterami filmu i nie doceniają go."
Zgadzam się z Tobą, że obraz jest groteskowy i nie nadaje się dla każdego, według mnie jest tam też duża dawka surrealizmu, co z kolei nie każdy może "przyswajać".
Z resztą Twojej wypowiedzi również się zgadzam, jeśli chodzi o oceny na Filmwebie, to są one często niesprawiedliwe i wystawiona przez ludzi nie mających własnego zdania na temat konkretnego filmu, a nawet wystawione nie oglądając filmu do końca lub po oglądnięciu jego początkowych 5min.
Heh... piszesz w taki sposób, ze męcze się czytając to wszystko... Zamiast napisać cos w 2 zdaniach - konkretnie, rozpisujesz się niepotrzebnie jakbyś co najmniej licencjacką prace omawiał. więc nie dzw się, że w natłoku twoich myśli czasami już nie wiem o co Ci chodzi i co masz na myśli. A jak tak lubisz cytaty, to zacytuje Twój cały pierwszy post : ''Żeby docenić ten film, trzeba przeżyć pewne sytuacje, odnaleźć i dostrzec to co samemu się doświadczyło, czy to w miłości/związkach, zabawie, narkotykach, relacjach z innymi i środowiskach, w których się przebywało i z którymi miało się kontakt. Ktoś, kto nie ma pewnego bagażu doświadczeń, nie zrozumie tego filmu i może go odebrać jako niemądry i dziwny, szkoda, bo tacy ludzie mało intensywnie przeżyli pewien etap, albo całe swoje życie.'' Owszem napisałeś, że aby DOCENIĆ ten film trzeba to i tamto. Ale pózniej, że ktoś kto nie ma bagazu doświadczeń go NIE ZROZUMIE. I tyle w tym temacie. O to mi chodzi i o nic więcej. Uogólniasz, szufladkujesz i mnie jako widza, który zrozumiał i docenił film, a bagażu doświadczeń jako takich nie posiada obrażasz takim stwierdzeniem. To, że Ty przeżyles - ok. Mogę tylko wspólczuć, ale to nie znaczy, że jak i Ty to każdy inny musiał.
To, że czegoś nie rozumiesz, nie oznacza, że nie ma sensu. Może lepiej nie czytaj, tylko sobie odpocznij..
Jesteś ostatnią osobą, które będzie mnie pouczać o moim stylu pisania, zajmij się lepiej sobą i zacznij poprawianie od siebie. Nie myśl sobie, że jesteś pępkiem świata, jeśli nie rozumiesz tego co piszę to nie mój problem, ja swojego przekazu jestem pewien, natomiast Twojego i tego, czy Ty w ogóle myślisz precyzyjnie i logicznie już nie.
Jeśli już mówisz o niezrozumiałym pisaniu, to zacznij od siebie i edycji tego zlepka chaotycznego tekstu i bezpodstawnych oskarżeń, bo to Ciebie nie można zrozumieć. Powinnaś też przyznać się do prób manipulacji i "wkładania" mi czegoś, czego nie powiedziałem, co z kolei można odebrać za specjalne działanie lub brak umiejętności czytania ze zrozumieniem.
Mało, o zrozumienie tego co piszesz jest trudno, nie tylko ze względu Twoich chaotycznych wypowiedzi, ale też strasznych byków ortograficznych i interpunkcyjnych.
Cytuj sobie co chcesz, chyba sama nie masz pojęcia do czego ma to służyć. Poza tym nie powiesz mi chyba, że wiesz co ja lubię, nie rozśmieszaj mnie..
"Owszem napisałeś, że aby DOCENIĆ ten film trzeba to i tamto.." W takim tonie możesz sobie rozmawiać z koleżanką w gimnazjum, ale ja więcej z Tobą dyskutować nie zamierzam, poszanowanie rozmówcy nie polega tylko na używaniu formy grzecznościowej zwracając się do niego z dużej litery, coś mi się wydaje, że nie jestem pierwszą osobą, która Ci o tym mówi.
Niczego nie uogólniam i nie szufladkuję, wręcz przeciwnie staram się wypowiedzieć jak najbardziej precyzyjnie i konkretnie, w przeciwieństwie do Ciebie, Twojego niespójnego słowotoku i stawania okoniem na każde merytoryczne zwrócenie Ci uwagi, widocznie jeszcze nie dorosłaś, aby prowadzić konstruktywny dialog lub nie potrafisz.
Podtrzymuję, myślę że jeszcze wszystko przed Tobą i to w wielu kwestiach..
Czytając to co napisałaś odnoszę wrażenie, że mam do czynienia z sfrustrowaną małolatą, nie potrafiącą zamknąć języka za zębami, kiedy wypadałoby.
"Ale pózniej, że ktoś kto nie ma bagazu doświadczeń go NIE ZROZUMIE. I tyle w tym temacie. O to mi chodzi i o nic więcej" Napisałem o tym w poście wcześniej, a Ty nie potrafisz wykazać się kulturą i uszanować prawdziwego znaczenia mojej wypowiedzi. Ja mam to gdzieś, ale to tylko świadczy o Tobie.
Jeśli czujesz się obrażona to Twój problem, najwidoczniej nie potrafisz przeczytać tego co napisałem ze zrozumieniem, a powtarzać się nie będę, przepraszać też nie zamierzam, bo nie mam za co.
"To, że Ty przeżyles - ok. Mogę tylko wspólczuć.." Nie znasz mnie, a tym bardziej nie masz zielonego pojęcia o moich doświadczeniach i to co piszesz nic nie znaczy, więc gadaj zdrów.
"..ale to nie znaczy, że jak i Ty to każdy inny musiał." Natomiast ja współczuję Ci ignorancji. Ty totalnie nie łapiesz co się do Ciebie pisze, gdzie ja napisałem, że ktoś coś musiał?
I znowu lawina i potok słów... Zauważyłeś, że to co piszesz można wyrazić w jednym wersje a nie powtarzać w pięciu kolejnych? Druga sprawa. Napisałam, że Cie nie rozumiem bo piszesz chaotycznie - Ty rozwinałeś całą litanie moich wad i co tam jeszcze wyłapałeś : od błedów ortograficznych (?), interpunkcyjnych, po składnie, a kończąc na tym, że jestem niedojrzałą małolatą co nie trzyma języka za zębami i wie gówno o życiu. Po pierwsze co Ty możesz o mnie wiedziec? Po drugie to Ty zachowujesz się jak gówniarz skoro na jeden zarzut, atakujesz wszystkim co tylko ci wpadnie do głowy. Zamaist rozmawiać o filmie, koncentrujesz się na mojej osobie, robisz jakieś chore analizy i wysuwasz niepoważne wnioski... Typowy troll na filmwebie, heh.
Ja mam nadzieję, że ktoś jeszcze prócz mnie to przeczyta i wypowie się w tej kwestii... Nie chce mi się z Toba ciągnąć tego tematu, bo lejesz wode i chrzanisz bzdury jak pokręcony. Pisz swoje eseje - ja już tego nie czytam.
Po pierwsze jesteś hipokrytką, to Ty pierwsza wyjechałaś z osobistymi wynurzeniami do mojej osoby, nie potrafisz normalnie pisać, bez niemerytorycznych zaczepek, próbujesz manipulować moimi wypowiedziami i "wkładasz" mi to czego nie powiedziałem, więc się nie dziw, że ktoś Cię krytykuje. Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie.
Do tego przyznałem, że nieprecyzyjnie się wyraziłem w pewnym miejscu, aby wyjść z jakimś kompromisem tej bezsensownej rozmowy, a Ty odebrałaś to jako swoje oręże, aby po raz kolejny mnie zaatakować, gdybym Ci tego nie podsuną pod nos, to nawet byś na to nie wpadła, a o ubraniu tego w słowa już nie mówię. Wszystko zdzierasz z moich wypowiedzi i przepisujesz bez składni, przerabiając to na swoja stronę, Ty chyba nie potrafisz się wypowiedzieć i napisać nic więcej oprócz odwracania i przekręcania moich słów, jeśli nie masz nic do powiedzenia, to nie wypowiadaj się. Niby masz mi coś do zarzucenia, ale sama nie wiesz co konkretnie Ci nie pasuje, raz piszesz o jednym, zaraz wymyślasz coś innego, zdecyduj się!
Rozmawiając z Tobą nie da się poruszyć kwestii filmu i omawiać go, bo Ty zajmujesz się pierdołami i nie masz nic do powiedzenia na jego temat, więc typowym trollem jesteś Ty..
Nie mam więcej czasu na odpisywanie na Twoje niemerytoryczne zaczepki i farmazony. Żegnam.
Ok, odpowiedziałam jednym słowem na Twój post, mianowicie, że przesadzasz... Więc chyba nie ma co tu tłumaczyć, chodziło mi o całość wypowiedzi, bo kiedy ją przeczytałam parsknęłam śmiechem... A Ty od razu wyjeżdzasz z tekstem typu, jak to pewnie mało mam latek, jak mało wiem o życiu i jakim to rozpieszczonym dziewczęciem nie jestem. Więc kto tu kogo prowokuje i zaczepia? Ja Ci mówię w najprostszy sposób jaki się da, o co mi konkretnie chodzi i co myśle, a Ty co zrobiłeś? Spójrz na swoje wypowiedzi a przede wszystkim na ich rozmiar. To, ze dużo nie znaczy, że lepiej czy mądrzej, bo po prostu z tego co piszesz nic konkretnego wyciągnąć nie można. A mówisz, ze ja pierd.... farmazony. Śmieszny jesteś... Swoja drogą poprosiłam jedna dziewczynę, która skończyła filologię polska kilka lat temu (dodam że uczyłyśmy się razem), żeby zerknęła na jedynie Twój główny post i powiedziała co o nim myśli. Właśnie o składni, sensie, których to cech zarzucasz mi brak. I wiesz co powiedziała? Krótko i treściwie, że pewnie jakiś ćpun to pisze... Więc puenta chyba powinna Cie skłonić do jakichś refleksji i zastanowić nad sobą. Tyle w temacie.
Mama znajomych pracujących w wielu profesjach, od prawników po handlowców i PR, dobrze się dogadujemy i często się bawimy. Nie interesuje mnie Twoja koleżanka, i to co ma do powiedzenia, nie szukam znajomych. Filologią osobiście się interesuję i jestem przekonany, że z Twoją koleżanką dogadałbym się 300x lepiej, niż z Tobą. Niestety nie mam już więcej dla Ciebie czasu, więc żegnam po raz drugi, ucz się pilnie i zbieraj same szóstki. Powodzenia..
Edukacje zakończyłam dawno temu :) A Twoi znajomi też mnie nie interesują. I jako pierwsza Ci powiedziałam, ze nie mam ochoty z Toba rozmawiać, więc nie udawaj cwaniaka i nie próbuj na siłe być oryginalny.. A moja koleżanka na pewno nawet nie miałaby ochoty zamienić z Toba nawet jednego słowa. Ma większe wymagania.
Mam tylko jedną prośbę do Ciebie.. czytaj ze zrozumieniem i miej ten swój świat, naprawdę daj już sobie spokój, jeśli chcesz zapoznam Cię z kimś, kto być może się Tobą zainteresuje. Udanego pożycia..
Widać, że nie rozpoznajesz sarkazmu. Lepiej sprawdź, czy sam gdzieś tam nie masz sieki.
"Ja mam nadzieję, że ktoś jeszcze prócz mnie to przeczyta i wypowie się w tej kwestii..."
To wtrącę się, jeśli można :-) (jeśli nie można to trudno, i tak to zrobię). Oczywiście masz rację twierdząc, że nie trzeba wszystkiego doświadczyć osobiście (od traum po radości), żeby cokolwiek zrozumieć z filmu. O co tak NAPRAWDĘ chodziło Masłowskiej to tylko ona wie najlepiej. Czyli twierdzenie, że przeżyłem to i tamto i w związku z tym rozumiem "Wojnę polsko-ruską" oznacza, że stałem się Masłowską :-) .
Ale to nieprawda. Dla mnie to nie film tylko o narkomanii (a gdzie tam), o jakiejś koślawej miłości dresiarza do głupiutkiej blondynki, o tępych społecznych masach rozkochanym w równie tępych talkshow. Szczerze powiedziawszy film jest tak bogaty w życie, że znajduje się tu chyba całe jego zakres jakiego doświadcza lub może doświadczyć przeciętny Polak. A wszystko widziane oczami nastolatki, zakręcone jak nie wiem co, ale nie na tyle, żeby przeciętny człowiek nie mógł całości odczytać po swojemu.
Świetny film, pomimo tego że nie ćpam, szczęśliwie unikałem toksycznych miłości i takie tam wymysły.
Jedna uwaga, piszesz o rozumieniu filmu, tak jak prumprumka, a w moich wypowiedziach zaznaczam, że najistotniejszą według mnie sprawą jest docenienie i prawidłowy odbiór filmu na podstawie posiadanych doświadczeń. Jeśli przeczytasz całą wcześniejszą wymianę zdań i zrobisz to czytając ze zrozumieniem, doskonale to zauważysz..
PS Jeszcze apel o pisanie precyzyjne i bezpośrednie, jeśli masz jakieś zastrzeżenia i uwagi, pisz wprost.
"najistotniejszą według mnie sprawą jest docenienie i prawidłowy odbiór filmu na podstawie posiadanych doświadczeń."
Tak więc właśnie zrobiłem: doceniłem i ostatecznie oceniłem. Natomiast tego jak odbierasz przekaz: prawidłowo czy nie - nie możesz wiedzieć. I czy to na podstawie swoich czy czyichkolwiek doświadczeń. Czy rozstaniu z jedną dziewczyną i zapraszaniu do domu następnej zawsze towarzyszy ta sama motywacja? A może jednak nie? Musiałbyś porozmawiać z autorką książki (film jest zaskakująco wierny, trochę zmieniona chronologia zdarzeń). Bo niczego nie wiesz na pewno, włącznie z tym czy to co przeżyłeś faktycznie jest motorem działań bohaterów filmu, ani czy choć trochę do tego przystaje. Może tylko Ci się tak wydaje? A kiedy już dowiesz się od autorki co miała na myśli tracisz coś najcenniejszego - osobisty odbiór filmu przez pryzmat swoich doświadczeń, jakie by one nie były.
Jeśli twardo obstajesz, że każdy z nas powinien sam wynaleźć emocjonalne koło - czyli przeżyć dokładnie to co inny człowiek, aby go zrozumieć - to moim zdaniem jesteś w błędzie (w takim układzie psychologowie to dla mnie zupełne świry, bo nie mają własnej osobowości i ciągle żyją cudzą). W każdym razie wg. mnie każdy ma prawo do tego, aby odebrać film po swojemu, a twierdzenie, że ktoś czegoś nie może zrozumieć, bo nie przeżył osobiście niczego podobnego uważam za kompletnie chybione. A jeśli nie o to Ci chodzi to obawiam się, że Cię nie rozumiem podobnie jak prumprumka i w swej idei pozostaniesz póki co osamotniony :-).
Ale chyba najważniejsze, że film doceniliśmy i widzimy wiele dobrych stron, a nie czy nasze jego postrzeganie jest takie samo. Wcale nie musi być. Szkoda, że na końcu rozmowy zaczęliście sobie wymierzać intelektualne "liście".
P.S. - książka nie ma wyższych notowań niż film. Ma bardzo podobne. Wśród krytyków zdobyła uznanie. Natomiast szary czytelnik - nawet ten bardzo oczytany i lubiący chwalić się czytaniem "ciężkich" klasyków (zwłaszcza taki) - często się odbija od tej pozycji. Bo język nie ten, bo ogólnie grafomania i autorka musiała ćpać w trakcie pisania itd. Bardzo płaskie spojrzenie jak na - często bardzo oczytanych - ludzi. Nie wątpię, że wielu z tych ludzi samo próbowało pisać (a wielu się odgraża, że spróbuje, skoro Masłowskiej się udało :-) ), ale sytuacja, kiedy nastolatka pisze lepiej i książka jest wydawana w wielu krajach i tłumaczona na kilka języków działa deprymująco na wielu ludzi, należy się więc dawka pomyj za free. Bywam na różnych wortalach, więc widzę. Reakcje zbliżone do reakcji na film. Po prostu albo takie przedstawienie rzeczywistości do kogoś trafia, albo nie. Jeśli nie trafia to często reakcją jest "fuj". Zresztą tak jak i w komentarzach pod tym filmem.
Oczywiście, że można się wtrącic i dziękuje za głos w dyskusji :)
Bardzo mądrze mówisz, jasno i czytelnie się wyrażasz, w przeciwieństwie co do niektórych :) Chyba sama bym lepiej tego nie ujęła, więc dzięki za pomoc, bo o to mi chodziło. Pozdrawiam serdecznie :)
Tak się składa, że zarabiam na pisaniu i dobrze mi za to płacą, więc może zobacz jeszcze raz swoje wypowiedzi i zastanów się, czy Tobie nie brakuje czegoś w tym temacie.. Powtórzę, jeśli czegoś nie rozumiesz, to nie oznacza, że nie ma sensu. Może trochę więcej samokrytyki.
Rozbawiło mnie jeszcze to wasze kółko wzajemnej adoracji, tak na marginesie.. :-)
Zazdrościsz, bo Ciebie nikt nie lubi. I cieszymy się, że chociaż trochkę rozrywki wnieśliśmy do twojego życia. Idź pisz gdzie masz pisać, zarabiaj kokosy i nie smęć już więcej. Powiedziałeś co chciałeś, pożegnaliśmy się, więc po co wracasz tu i znowu zaczynasz? Brakuje Ci czegos?
Najwyraźniej to Ty mi zazdrościsz, ale trzymaj się z dala od moich kokosów..
O moje życie towarzyskie się nie martw.. Dziewczynko z tekstami z piaskownicy "bo my Cię nie lubimy", jeśli myślisz, że takim "dorosłym" argumentem coś udowadniasz, to tylko swoją niedojrzałość emocjonalną. Jakbyś nie zauważyła to piszesz w moim temacie, więc sama mi tu śmiecisz, ciągle pisząc nie na temat, bez jakiejkolwiek chęci poruszania kwestii filmu i nieustannym rżnięciu głupa.
Pijesz do mnie to nie dziw się, że reaguję na te chamskie pomówienia.