Wciągająca historia, nieustanne napięcie które rośnie aż do finału, ale numerem jeden pozostaje Jake Gyllenhaal w roli głównej. Dla niego samego warto wybrać się na film - rolą Louisa Blooma wspina się na wyżyny aktorstwa (moim zdaniem nominacja do Oscara pewna), zdecydowanie przebijając wszystkie dotychczsowe swoje dokonania. Swoją wypraną z emocji postawą i wypowiedziami rodem z internetowych poradników korpo-motywacyjnych hipnotyzuje i przeraża zarazem. I taki jest cały film - na przemian śmieszy absurdem zachowań głównego bohatera i przeraża świadomością, że gdzieś tam (a może calkiem blisko) funkcjonują takie jednostki jak Louis Bloom.
Takie filmy bardzo lubię - wciągają klimatem, grą aktroską, opowiadają pełną napięcia historię i - najważniejsze - dają do myślenia długo po seansie.
Mocne 8,5/10
Zdecydowanie polecam
"na przemian śmieszy absurdem zachowań głównego bohatera i przeraża świadomością, że gdzieś tam (a może calkiem blisko) funkcjonują takie jednostki jak Louis Bloom."
Gdzie był absurd w zachowaniu głównego bohatera i co było w tym przerażającego?
Chyba niezbyt uważnie oglądałeś ;)
Absurdalnie (w śmiesznym aspekcie) brzmiały jego korpo-gadki zupełnie nie pasujące do okoliczności (korpo-gadka ogólnie jest dla mnie jednym wielkim absurdem ale to już temat na inną dyskusję ;) )
A co do drugiej części pytania to chyba niezbyt uważnie przeczytałeś moje zdanie, które zacytowałeś - odpowiedź jest dość czytelnie w nim zawarta ;p
Nie wiem gdzie w tym filmie tyle emocji. Sorry :) Dla mnie zaczął się po pierwszej godzinie. Do tej pory to był tylko wstęp i działo się to co w opisie. Pełna przewidywalność.