Coś czuję, że Leo Di Caprio znowu nie pofika na oscarowej gali. Tym razem Oscara sprzed nosa sprzątnie mu Jake Gyllenhaal – w Wolnym strzelcu gra rolę swojego życia, jest tak niemoralny i zepsuty, że aż czarujący. Prawie jak Malcolm McDowell w Mechanicznej pomarańczy. Tutaj moja recenzja Strzelca: http://kulturozerca.pl/film/wolny-strzelec-czyli-jake-gyllenhaal-dziennikarska-h iena-roku/
Zagrał postać o której wiem że jest zła nie powinniśmy jej lubić, a jednak nie da się nie uśmiechnąć słysząc jego dialogi i patrz na jego wyraz twarzy, zły który budzi sympatie.