Film świetnie się oglądało od początku do końca, ale brakowało mi pod koniec takiego totalnego popadnięcia w szaleństwo przez głównego bohatera. Tak jak w przypadku Roberta De Niro w Taksówkarzu.
ja byłam pewna od samego początku, że wszystko ma się ku dramatycznemu końcowi, a tu... taka niespodzianka. nawet miła, nie powiem, bo polubiłam głównego bohatera :D
Zakończenie było niespodziewane bo ... takie zwykłe. A może właśnie to jest mocną stroną filmu, że wszyscy liczyli na to, że bohater grany przez Jake na koniec chwyci za broń i sam zacznie zabijać, a tymczasem wszystkich wykiwał, a jego firma weszła na wyższy poziom rozwoju.
dokładnie, zakończenie było dość życiowe i jest to mocną stroną filmu :) tak szczerze, myślałam, że ten film będzie bardziej podobny do Taksówkarza, ale jednak nie był. przynajmniej nie w tych aspektach w jakich myślałam, że będzie. mimo to nie zawiodłam się :D
Nie no, ja również się nie zawiodłem ;) Tylko że po seansie czułem taki lekki niedosyt, a teraz, kiedy sobie o tym na chłodno myślę wydaje mi się, że w sumie dobrze, że twórcy nie poszli w ślady taksówkarza.
dobrze, bo postawili na coś nowego :D jakby nie patrzeć - film miał ukazywać spodlenie społeczeństwa. i że na końcu takiej hienie jak Bloomowi udaje się rozkręcić duży biznes jest takim dowodem ostatecznym :P przynajmniej ja tak o tym myślę
Dla mnie zakończenie jest rewelacyjne. Świetnie pokazuje, że w społeczeństwie wygrywają nienormalne postawy, a wielu ludzi robiących tzw. kariery to tak naprawdę chore, aspołeczne jednostki nie tylko myślące tylko o sobie ale z powodzeniem realizujące idee "po trupach" (nie tylko w aspekcie metaforycznym).
PS.
Nie rozumiem jak o chłodnym zabójcy można powiedzieć, że nie oszalał do końca? Jeżeli spowodowanie śmierci wielu osób nie jest szaleństwem to co nim jest? Dla mnie zresztą był on chory od samego początku. Druga sprawa. Jak można polubić taką osobę? No chyba, że pociąga kogoś zło.
gdybym nie polubiła głównego bohatera to chyba bym nie wytrzymała do końca filmu... :)
Fakt, że najbardziej diaboliczne w Jake'u jest to, że nawet takiej postaci nadał pewien rys, przez który mu się kibicuje - nie można kreowanej przez niego postaci odmówić determinacji i pasji w dążeniu do celu. Ale dla mnie i tak Lou jest odrażający. Sam miałem wypadek i nie chciałbym aby ktoś taki pojawił się na na miejscu zdarzenia.
Cała siła tego filmu uwidocznia się w tym, że nie absolutnie żadnej sugestii o szaleństwie wolnego strzelca. Jakiekolwiek (a jeszcze totalne?!) popadnięcie w szaleństwo to byłby zupełnie inny film. O zupełnie czym innym.
Dlaczego miał popaść w szaleństwo? Przecież on od początku nie jest normalny. Klasyczny socjopata.
Nam pozostaje się tylko domyślać do czego jeszcze się posunie...