[Spoiler]
ponieważ kończy się w sposób niestosowny dla przeciętnego kinomana. Facet zna prawo na tyle, że wie iż w złych intencjach można z niego robić użytek zgoła odmienny od przewidzianego przez enigmatycznego ustawodawcę - co za pewne wsiąknął z kursów internetowych. Po drugie nie ma skrupułów jak kapitaliści z "Ziemi Obiecanej" Reymonta. W odróżnieniu od tych kapitalistów nic nie traci, a wręcz zyskuje na śmierci swojego kompana (a przepraszam - pracownika), co kończy się za pewne niepokazanym na ekranie pozyskaniem dość dużej gaży za materiał i rozbudową jego biznesu w odczuciu pełnego zadowolenia z siebie. No mogli jeszcze pokazać jak blondyna mu się oddaje i mówi do niego jak do swojego władcy, a obstawiałbym kto pierwszy oberwie pomidorem na premierze - reżyser czy odtwórca głównej roli. Dla mnie film jest genialny i nie chodzi o to, że lubię się pastwić nad ludźmi. Gość jest nawiedzony, ale obok tego całkiem sprawnie wcisnął się w machinę kapitalizmu.