Sztuka chyba na nowo przypomina się na fali "nowego brutalizmu" (wyreżyserowała ją kilka lat temu na powrót Sarah Kane). Ciekawiło mnie podejście Herzoga - znajdziemy to zagubienie, jak w "Stroszku" i mrok z "Krzyku kamienia". Bardzo udany obraz, z doskonałymi głównymi rolami, portret stworzony przez nich bohaterów na długo utkwi mi w pamięci (scena morderstwa).
troche jednak herzog zachowal sie jak amator przy tej scenie morderstwa, bo na ekranie wyraznie widac ze kinski podnoszac noz do gory obraca go trzonkiem i tym trzonkiem "godzi" kobiete, chwile potem podnosi w gore zakrwawione? rece - herzog chyba byl slepy jak montowal ta czesc filmu
nie wiem na czym polega fala "nowego brutalizmu" ale ja po obejrzeniu woyzecka stwierdzam ze herzog byl anarchista, choldowal temu odlamowi anarchizmu, ktory uwazal iz czlowiek ma prawo do popelnienia morderstwa jesli uzna to za stosowne - a w woyzecku padaja takie slowa w scenie w karczmie - szczerze mowiac ten film mi sie zupelnie nie podobal
No nie wiem.
W końcu to Herzog zmienił zakończenie, przecież w oryginale Woyzeck (tak jak w rzeczywistości, na której był oparty dramat - sztuka teatralna)uchodzi z miejsca zbrodni.
Natomiast w filmie topi się w jeziorze cały roztrzęsiony, usiłując coraz dalej odrzucać nóż. I myślę, że nie wynika to z zagapienia;)
ale raczej to tonięcie wraz z nożem to coś w rodzaju "samospełniającej się przepowiedni", tzn. Woyzeck chciał umrzeć.
Nie wiem czy mogę się zgodzić z tobą co do faktu czy Woyzeck utonął. W filmie nie jest to ukazane. Rzekłbym mamy do czynienia z zakończeniem otwartym. Takie mam wrażenie.
Wydaje mi się, że w filmie nie mamy bezpośrednio odpowiedzi czy Woyzeck się utopił odrzucając dalej nóż. W oryginale w sztuce Woyzeck bodajże został powieszony a u Herzoga tonie. Wydaje mi się, że zakończenie zostało zmienione zgodnie z romantyczną konwencją (sztuka powstała w epoce literackiej romantyzmie) "nie masz winy bez kary" - tragizm i wyalienowanie bohatera, odmieniec i pasjonat , a w końcu kara wymierzona przez siłę natury - jezioro - na Woyzecku. Oczywiście utonięcie mogło być nieszczęśliwym i pechowym zbiegiem, ja jednak skłaniałabym się do romantycznej konwencji i tragedii jednostki.