Ponoć chłopaki kochają Mandy Lane. Cudnie. Tylko, że ja bynajmniej jej nie pokochałem. Ani filmu, który jest nieudany, kiepski i zupełnie o niczym...
Początek zręcznie ucieka przed typową sieczkarnią z nastolatkami w roli głównej, w dodatku intryguje apatyczną postawą głównej bohaterki, która zdecydowanie wyróżnia się na tle swoich rówieśników.
Na tym jednak koniec – dalszy ciąg to miks kiepskich dialogów i docinków (np. o małym fiutku jednego z bohaterów) z kilkoma krwawymi (niezbyt wyrafinowanymi) scenami. Jakiegoś dramatu, dobrego portretu młodych ludzi, czy głębi tu nie ma. Więc może przynajmniej dobre, krwawe, trzymające w napięciu widowisko? Przykro mi, tu też pudło.
Levine sam chyba nie wiedział jaki gatunek obrał, o czym opowiada i czy chce widza uwikłać w jakiś problem, czy tylko nim wstrząsnąć. Prawdę mówiąc jestem w dołku – nie wiem o czym ten film chce powiedzieć. Bo jeśli miał być czystą rozrywką, to „rozerwać” się na tym zupełnie nie sposób…
Moja ocena - 2/10