Myślałem, że horror zrozumiem i w miarę normalnie się on skończy niestety końcówka wszystko zepsuła. Jak się domyślam film polega na tym, że tamten chłopak który był przyjacielem Mandy namówił tamtego gościa żeby skoczył z dachu i potem przez 9 miesięcy każdy mu to wypominał. (Był taki fragment "9 months later" co Mandy biegała, jej przyjaciel tuż za nią i ona go spławiła). Potem poznała nowych przyjaciół którzy zaprosili ją na farmę, jak się okazało zazdrosny (były) przyjaciel Mandy podkochiwał się w niej i śledził ich. No i jak wiadomo zaczął po kolei wszystkich wybijać.. Okey, domyślałem się, że koniec będzie taki, że dotrze do Mandy na końcu i ją zabije albo zgwałci, albo tamten żołnierz ją uratuje a tu się okazuje, że oni mieli sojusz i wszystko od początku było ustawione, potem kolejnych niezrozumiałych zdarzeń nie będę opisywać (Jakiś notes, pigułki, pocałunek), bo są one zbędnym fragmentem fabuły.
Czy mógłby ktoś sprecyzować lub dokładnie wytłumaczyć o co chodziło reżyserowi tego filmu? Bo cel w tym horrorze był tak słaby i bezsensowny, że aż szkoda pisać.