jak jeszcze byłam gówniarzem , to się bałam ; ) serio , ja się chowałam pod kocem kiedy
lawa lizała komuś pięty , trzesąc się z emocji , a brat się śmiał i perfidnie kładł na kocu w
miejscu gdzie ja się kryłam , bezczelnie narzekając że koc nierówny i mnie gniotąc . To ja
wychodziłam , a potem z nowu ktoś płonął i znowu nur pod koc XDDD
Sam film jakiś ... nijaki . Co prawda sama technika i efekty specjalne bardzo dobre jak na
XX wiek , ale reszta taka ... nieposklejana. Takie wrażenie odniosłam . Ale za te bezcenne
wspomnienia z dzieciństwa , 7/10 XDDD
Ja też płakałem ( najbardziej jak się dom paliła a tam piesek był naszczęście się dobrze skończyło).
chciałam przytoczyć jakiś przykład ale myślałam i myślałam ale przychodziły mi do głowy tylko kolorowe tchnące nadzieją produkcje. Taką juz mentalność ma america. Potem pomyślałam o szkole uczuć, ale że najpierw była ksiązka więc w sumie się nie liczy, poza tym nawet to kończy się właściwie positive :<
No ok, ale oczywiście wszyscy jak tu jsteśmy zdajemy sobie chyba sprawę, że to jest ogromne uogólnienie... Przez "film amerykański" rozumiemy tu filmy klasy C, a nie produkcje typu "Seven" np, który to film wcale się dobrze nie kończy.