Trafiłem na ten film zupełnie przypadkowo.. między innymi dzięki takim zniechęcającym opisom jak większość wpisów na tym forum.
Czy żałuję? Zdecydowanie nie!!
I jest to dla mnie kolejny dowód na to, że często warto pójść pod prąd i sprawdzić na własnej skórze taki wpis jak mój. He.. he.. Ludzie.. nie zapominajcie, że nie jesteście muchami.. ;-)
Film „Wykolejony” pomimo pewnych podobieństw z filmami typu „Dług” (mechanizm szantażu) zaskakuje i muszę powiedzieć, że się na nim nie nudziłem.
Na początku świetnie pokazana jest anatomia zdrady, która powstaje zupełnie niechcący, ot z małej głupiej nic nie znaczącej, przypadkowej pożyczki 10 dolców.
Znudzenie własnym nie do końca szczęśliwym acz ustabilizowanym życiem.
Przypadkowe spotkanie.
Zauroczenie.
Pierwsze kłamstwo.
Parę drinków w zatłoczonym barze.
Wizyta w podrzędnym hotelu.
Złamanie tabu, choć jeszcze do niczego nie dochodzi..
/
I na tym kończy się ta „słodka” opowieść..
Wtargniecie do hotelowego pokoju w środku dobrze rozwijającej się „akcji” ;-) brutalnego gościa z pistoletem, rozpoczyna nie do końca zrozumiały dla normalnego człowieka ciąg wydarzeń...
W filmie świetnie pokazana jest atmosfera gwałtu, a szczególnie atmosfera po gwałcie, która obezwładnia nas niemocą bohaterów i odwraca naszą uwagę od zasadniczej kwestii.
Drobny, do końca filmu niezauważalny szczegół, który również świetnie odwraca uwagę widza od możliwego zakończenia filmu. To pierwsza scena, w której jakiś gość w więzieniu zaczyna pisać swoje opowiadanie.. „Był to zwykły poranek..”
Cała historia, moim zdaniem opowiedziana jest sprawnie i autentycznie. Przedłużone zakończenie poprawia widzowi nastrój i stawia pytanie, czy mi też wystarczyło by „jajec” żeby się z tej historii wyplątać.
Na uwagę zasługuje również dobra muzyka.
Film szczerze polecam! Moja ocena mówi sama za siebie – daje 9/10.