Para młodych Brytyjczyków przyjeżdża na malutką grecką wyspę Mykonos. Ciche i spokojne miejsce zdaje się być idealne na wypoczynek dla młodych ludzi. Niestety szybko okazuje się, że przyjezdni mają zdecydowanie okrutne zamiary wobec mieszkańców wyspy.

+ klasyka kina eksploatacji i być może jeden z "najgłośniejszych" greckich filmów
+ mała, odcięta od świata wyspa ze swoją specyficzną zabudową i przyrodą tworzy ciekawy, nieco klaustrofobiczny klimat, podobny do tego z "Czy Zabiłbyś Dziecko?"
+ jest tu dość krwawo i muszę przyznać, że twórcy byli całkiem pomysłowi w kwestii morderstw, nie ma tu mowy o nudzie pod tym względem
+ jak na porządną eksploatację przystało jest tu też sporo golizny
+ ogólnie to trudno nie oprzeć się wrażeniu, że Nico Mastorakis postanowił wcisnąć tu tyle tematów do wyeksploatowania, że prawdopodobnie pobił jakiś rekord, to jest prawdziwy festiwal deprawacji, nawet nie będę próbował wymienić tu wszystkich motywów ale jest grubo
+ zakończenie jest ciekawe i dość niespodziewane, nieco dziwaczne ale zdecydowanie coś w nim jest, to jeden z największych atutów tej produkcji
+ jak na film tego typu to muszę pochwalić aktorstwo, szczególnie pary głównych bohaterów (bo na drugim planie to już niestety mizeria)
+ na plus też utwory użyte w filmie, z resztą napisane przez samego reżysera, robią taki trochę hipisowski klimat...

- ...aczkolwiek muzyka, która miejscami przygrywa podczas seansu (jakieś dziwaczne odgłosy) to masakra dla uszu
- no i powiedzmy sobie szczerze, fabuła jest tutaj szczątkowa, naciągana i nie ma większego sensu
- razi też realizacyjna niechlujność, niestaranny montaż, zachowanie ciągłości, praca kamery, to wszystko wypada miejscami dość amatorsko
- nie udało się uniknąć też kilku dłużyzn, czasem niewiele się tu dzieje i jest zwyczajnie nudno

Podsumowując, jedna z tych niesławnych produkcji z listy video nasties, przez lata obrosła legendą wyjątkowo wypaczonej i bulwersującej. Poniekąd zasłużenie, chociaż dzisiaj nie szokuje już aż tak jak blisko 40 lat temu. Niemniej nadal jest mocno kontrowersyjna a kilka scen jest naprawdę nieprzyjemnych w oglądaniu. Fani kina eksploatacji zdecydowanie powinni sprawdzić i wyrobić sobie własne zdanie, bo co by nie mówić, to jeden z tych filmów, które zdecydowanie potrafią zapaść w pamięć.