Dobrze zrobiony, jest w nim dramaturgia, ale temat stereotypowy. Jak dla mnie film "inspirowany", ale nie tyle faktami co wymogami kapituły Oscarów, która otwarcie wytyczyła jaka tematyka ją interesuje.
Bajki o tym jak to niewolnik się stawia białym oprawcom widząc jak zabijają jednego po drugim, a jednocześnie jakoby myśli o przetrwaniu dla rodziny i nie boi się śmierci - czysta demagogia niczym w kinie radzieckim. Podobnie jak to w obozach pracy ksiądz głosi kazania przetwarzając słowa Boga dla usprawiedliwiania niewolnictwa i ludzkiego cierpienia na wyzysk. W takie bzdury mogą wierzyć tylko ludzie niepoważni. Dzisiaj już wiemy, że to trochę inaczej wyglądało, więc życzyłbym sobie, żeby filmy propagandowe lądowały w Moskwie, a nie w świecie cywilizowanych i nieco kumających już ludzi. Zwłaszcza, że tak naprawdę celowość tego typu narracji nie ma żadnego sensu. Chyba, że w Katarze.