Dość zabawne są te wywidy pań o rycerzach na białym koniu, cwanych brutalach... I o tym co powinni tobić w konkurach.
Bath tutaj jest przykładem nieciekawej kobiecej osobowości, która na szczęście po latach zrozumiała co jest ważne i dostała szansę.
Ale przez jej pychę, lekkomyślność i zwykłą głupotę zgineło dwóch mężczyzn. Jeden zabił drugiego, stacił majątej i i poszedł siedzieć. (Nie wiem czy oddał jej majątek? Ta scena w domu z biżuterią) Śmierć młodej matki też pośrednio była jej winą, konsekwencją jej idiotycznych wyborów. W tej adaptacji zdecydowanie Sheen jest najlepszym ogniwem. A jego bohater został złożony w ofierze kobiecej cielęcej durnoty.