A w każdym razie pokazał tylko jedną stronę całej sprawy, przy okazji dodał dużo od siebie na tematy związane z czymś zupełnie innym. Po co mieszać kilka różnych spraw w jednym filmie?
Widać, że nie masz kompetencji, aby skrytykować rzeczowo. Dlaczego namieszał? Nic nie mieszał - tylko ujął szerzej, ale zawsze poprzez logiczne, historyczne bądź geograficzne związki.
Pokazał drugą stronę - Hestona, bojówkarzy z Michigan... Wypowiedzieli się - że chcą bronić narodu tymi strzelbami. Brat zamachowca dał do zrozumienia, że wrogami są inni Amerykanie, a nie wróg zewnętrzny.
Nie wydaje też jednej wiążącej opinii na temat przyczyny niesamowitej liczby morderstw w USA. Myślę, że bardziej mógł uwypuklić kolejne następstwo zastraszania przez media: zbrodnia to szansa na zostanie postacią historyczną (jak kiedyś Marylin Manson). Telewizja robi z seryjnego mordercy bohatera, który staje się głośny na cały kraj, a nawet świat.
Niebezpieczna jest fascynacja złem. Media, także polskie, nieustannie mówią o zabójstwach, gwałtach, pedofilii, oszustwach. Ktoś powie, że takie są zdarzenia i media jedynie dają ludziom wiedzę. Tylko, że media o zbrodniczym zdarzeniu będą trąbić po kilkanaście razy i dadzą to na początek. Tymczasem zdarzenia pozytywne zostaną ledwie wspomniane lub w ogóle zapomniane.
Za mediami stoi określona polityka. Każdy dyktator wiedział, że opanować ludzi najłatwiej przez strach: Stalin mówił o imperialistycznych podżegaczach, Hitler o spisku żydowskim, Bush o islamskich terrorystach (wcześniej prawica amerykańska straszyła czarnymi, emigrantami, komunistami). Zastraszone "jednostki ludzkie" chętnie pozbywają się wolności w imię przetrwania.
Film generalnie bardzo dobry. Świetna kompozycja i budowa merytoryczna. Nie ma tu może nachalnej wyrazistości propagandy, ale to powinien być plus. Moore nie narzuca, a tylko mskłania do pewnego poglądu. Daje fakty, zadaje pytania, a wniosków nie wytłuszcza.
Pod wzgędem czysto filmowym - niemal doskonały. Wspaniałe rzemiosło w służbie szerszego spojrzenia na publicystykę. Świetne zdjęcia, montaż, znakomita rola Moore'a jako brzydkiego, grubego i poczciwego, ale jednocześnie niedającego się zbyć "zwierciadła.