ten tytul straszliwiee wprowadza w blad, bo film ma tyle wspolnego z zabostwem Nixona,co ja z Hawajami (chcialbym sie tam wybrac). Gdyby nie to ze Sean Penn bardzo przekonywujaca gra Sean'a Penn'a, to film bylby juz calokowita kleska, a tak to zasluzyl na miano KICHY.