Jejku nawet nie chce mi się komentować, ale na tak wielkie g. to rzadko kiedy człowiek trafi. Nie oglądałem do końca, wyłączyłem w trakcie.
Odradzam oglądać! Debilne dialogi, nierealistyczna fabuła, dłużyzny nic nie wnoszące, brrrrr no koszmar.
Od kiedy to nierealistyczna fabula jest wyznacznikiem jakosci filmu? Nie lubisz surrealizmu nie lubisz opowiesci z pogranicza snu i jawy to po co ogladasz takie filmy i wkur*wiasz innych swoimi debilnymi komentarzami? Won stad kolego, co do filmu dla mnie jest bardzo dobry i nalezy do moich ulubionych dziel Lyncha, swietne polaczenie obrazu z muzyka, atmosfera pelna napiecia i zagadkowosci, smialo polecam wielbicielom Lyncha
No właśnie. Jak możesz oceniasz surrealistyczne dzieła pod względem realizmu? To tak jakbyś napisał, że melodramat cię nie rozśmieszył, komedia nie przeraziła itp.
surrealistyczne dzieła? jakie to dzieło można określać gniot i chałę dziełem, to nadużycie semantyczne... a oglądnąłem go bo to ponoć "najlepszy film Lincha" no jak tak ma wyglądać jego wizytówka to tragedia, nawet niedawno pewna aktorka (Gruszka) mówiła że praca na planie z tym panem jest "dziwna": miała wrażenie że sam Linch nie kontroluje tego co się dzieje, a aktorzy kompletnie są zagubieni. Po prostu jeśli ktoś pasjonuje się wizjami narkomanistycznymi i doszukiwać się w kałuży głębi, to ja im BARDZO MOCNO współczuje gustu...
Ja tu się nie doszukuję głębi, bo często jej nie ma. Każdy sam interpretuje filmy Lyncha i to jest w nich fajne. Sam reżyser nigdy nie podpowiada o co w jego filmach chodzi i dlatego każdy odbiera je inaczej.
Swoją drogą jak można oceniać film nie obejrzawszy do końca? Jak chcesz choć trochę go zrozumieć skoro nie widziałeś wszystkiego? Kompromitujesz się wystawiając jedynkę, skoro nie widziałeś całości.
kyle_reese, szkoda, że film do Ciebie nie przemówił bo to naprawdę bardzo dobry film, moim zdaniem najlepszy jaki w swoim 36- letnim życiu oglądałem. Dla mnie jest prawdziwym dziełem sztuki. Fabuła nie jest do końca zrozumiała ale taka właśnie miała być. Taki był zamysł Lyncha: tajemnica, niedopowiedzenia, powstające dziwne deja vu. Całe piękno tego filmu to klimat, klimat i jeszcze raz klimat. Naprawdę niesamowity. Film dla mnie 10/10.
kyle_reese - myślę, że Twoja wypowiedź jest tylko i wyłącznie znakomitą recenzją samej siebie - nie podałeś ani jednego argumentu dlaczego ten film jest słaby (jeśli uważasz, że "nierealna fabuła", "debilne dialogi", "narkomanistyczne wizje" - chciałbym zwrócić tu uwagę na jakże wytworne słowotwórstwo - oraz powoływanie się na autorytet Pani Gruszki jako krytyka filmowego, cokolwiek znaczy SEMANTYCZNIE, to proszę Cię zamilknij. Uwierz mi, tylko na tym skorzystasz).
Wracając do filmu, jest to pierwszy film Lyncha jaki oglądałem bardzo dawno temu, ale do tej pory zostaje jednym z moich ulubionych w twórczości tego reżysera. Największy plus klimat, ale także historia, opowiedziana w niezwykły sposób (surrealistyczny) i za właśnie, grę aktorską.
kola - mi też przykro, że ten film tak mnie rozczarował.
Cubezone - nie przesadzaj, początek wlecze się jak flaki z olejem a gwoździem do trumny była taka rozmowa głównego bohatera podczas imprezy z 'dziwnym' facetem i telefonem, no tak sztuczna jakby to jakiś dziecko z piaskownicy pisało dialogi. Oglądnij sobie to jeszcze raz to się przekonasz, po prostu tragedia. Ja mam niezwykle silną awersję do fikcji - dlatego też mój komentarz wam wydaje się zbyt ostry, miejcie to na uwagę.
Lincha cenie za "Miasteczko Twin Piks" - za I serię, bo w drugiej już niestety za bardzo "jechało" jego chorymi wizjami. Mam jeszcze do obejrzenia "człowieka słonia" ale po ostatnich trzech mega "wtopach": ogniu krocz ze mną (przesadna sensacja, dosłowność, głupota), blue welwet (ten to się chociaż dało oglądnąć do końca, ale żadna rewelacja) i zagubionej autostradzie (nie wytrzymałem i wyłączyłem)... jakoś musi chyba rok ruski minąć aby sięgnął coś po Lincha i tego słonia.
Żeby była jasność: cenie niezmiernie mocno Lincha za oryginalność i wywoływaniu nastroju grozy (np. świetne zakończenie pilota do miasteczka Twin Piks), jednak lubię jak to czemuś wartościowemu służy a nie sztuka dla sztuki.
ps. o tym że bierze "proszki" jest w "dużym wywiadzie radia zet" z Gruszką - jeśli tak jest faktycznie, to wcale się nie dziwie. Chory psychicznie człowiek i dużo ludzi tak pisze o nim.
ps. być może od połowy filmu zaczyna się arcydzieło ale nie mam ochoty tego sprawdzać, bo wydaje mi się to bardzo mało prawdopodobne.
Film kiedyś oglądałem i to nie raz. Moim zdaniem jest świetny i zgodny z tym, co napisane jest w recenzji na stronie głównej filmu.
Teraz leci w TVP , a z ciekawości wszedłem na filmweb. Odpisuję , bo strasznie wkurzył mnie Twój post. Zacznę od tego, że trudno jest mi ocenić Twoją świadomość w tym co wywołałeś. Jeśli popełniłeś to świadomie to źle, jeśli nie to jeszcze gorzej. Otóż: wchodzisz ostro z szajsem wiedząc że wielu widzom podoba się ten film, troszkę się wymądrzasz, a przecież nie obejrzałeś filmu do końca. Tym samym się "uwiarygodniłeś". Z takim aroganckim wjazdem i wtopą brniesz dalej i kładziesz się coraz się bardziej. Pora na chwilę refleksji, swoje odczucia i ocenę można określić w inny, grzeczniejszy sposób, nie zapominając o argumentach.
"Żeby była jasność": Moja ocena filmu, nie ma wpływu na to, co wyżej napisałem do Ciebie.
Tak wiem, że to iż nie widziałem go do końca w złym świetle mnie stawia - dlatego warto sobie wziąć poprawkę na moje ostre reakcje. Jednak blisko godzina oglądania tego filmu była dla mnie torturą której już więcej nie mogłem znieść.
dialogi są sztuczne, bo takie jest założenie reżysera... podobnie momentami sztuczna jest gra aktorska - służy to podkreśleniu, że coś nie dzieje się "naprawdę" - znaczna część akcji jest jedynie imaginacją głównego bohatera...
Ale pierdolisz jak ten film twoim zdaniem to dno ciekaw jestem jakim gównem się karmisz?!
Właśnie skończyłem oglądać i powiem tyle, że żeby ocenić trzeba obejrzeć cały film.
Może momentami trochę się dłuży, ale po "przemianie " bohatera jest już dużo ciekawiej.
Chociaż nie wiem czy to nie jest prowokacja bo widziałem już twój równie żałosny temat pod blue velvet.
blue velvet chociaż dało oglądnąć się do końca, to nie jest prowokacja, chyba po prostu styl pana L. mi nie leży.... mimo że pierwszą serię miasteczka Twin Piks uważam za bardzo dobrą (mimo że seriali nie cierpię, zatem tym większe to jest wyróżnienie, gdzieś nawet czytałem że ten serial zmienił podniósł 'rangę' seriali na wyższy poziom). To też mnie nawet trochę zachęciło, do lepszego poznania reżysera jednak po tych dwóch filmach mocno mi się odechciało.
Do autora wątku : ale do avatara to ty wracaj jędrek a nie bierz się za ocenianie filmów Lyncha
SpiritualHealer: jak już się wypowiadasz, to chociaż sprawdź fakty: ja avatara nisko oceniłem.
Naprawdę dużo nie wymagam - ale chłopie przy pisaniu użyj czasami mózgu ok?
"Ja mam niezwykle silną awersję do fikcji - dlatego też mój komentarz wam wydaje się zbyt ostry, miejcie to na uwagę. "
dziwne wydaje mi się, w kontekście tego, ocenianie Matrixa na 10/10.
No ale o gustach sie podobno nie dyskutuje.
Dla mnie, może przez specyficzną atmosferę w jakiej widziałem ten film, Lost Highway jest jednym z lepszych filmów jakie w życiu widziałem.
Film momentami mnie nużył, lecz nie zmienia to faktu ze uważam go za jak najbardziej udany. Sztuczne dialogi i ta scena którą przytoczyles, jesli oglądal bys dalej to bys zrozumial ze ta scena własnie taka ma byc. A co do reżysera to ciesze się ze są jeszcze tacy ludzie którzy swoim nietuzinkowym mysleniem jak i postrzeganiem wprowadzają cos nowego. Zasłużone 8/10