Jestem fanką Lyncha i staram się uważnie oglądać jego filmy. Nie są one "proste". Linia rzeczywistości a snu jest bardzo krótka, więc jeśli przegapi się ułamek sekundy z filmu można stracić wątek.
Oglądając ten film pierwsze 25 minut spędziłam na wpatrywaniu się w wazonik kwiatów który stał na kolumnie obok telewizora...
Poźniej zaczełam debatować z przyjacielem na temat ISTOTY filmu, której nie mogłam zauważyć i DOSZŁAM!
Jedno zdanie wyjasniło mi wszystko. Szkoda, że to zdanie nasuneło mi sie na mysl kiedy Manson pojawił się w filmie - czyli dwie minuty przed koncem...
Bohater powiedział na samym początku, że układa swoje życie w takiej kolejności jaka mu odpowiada ( cos w tym stylu) ---> I WSZYSTKO JASNE!!!
Na następny dzien - są lepsze wrazenia, do tej pory pamietam swoje uczucia po pierwszym seansie heh...
POLECAM!