Zastanawiam sie czy przyjecie u Andiego, nie jest takze snem freda.Gdy bohater lezy z zona opowiada jej sen a pozniej jest fragment jakby z niego wyrwany (po powrocie z przyjecia fred gdzies idzie a renee go wola) Po glebszej analizie, doszedlem do wniosku, iz ten czarny facet ktory sie pojawia to podswiadomosc freda, jakas jego skrzetnie ukrywana zla natura. Przed morderstwem zony, w mieszkaniu bylo widac 2 cienie, czyli fred i jego druga strona. Podczas zabojstwa dicka takze sie pojawia. Niewatpliwie sen bohatera zaczyna sie, gdy ten otrzymuje pigulki od lekarza. Pod koniec filmu tworca znow nas przenosi do rzeczywistosci, morderstwo dick'a i dedektywi ktorzy prowadza sledztwo (ogladaja zdjecie na ktorym jest renne,dick i andy a w snie bylo identyczne zdjecie tylko byla takze na nim alice)
Ten film jest psychologicznie genialny! Fred cierpi na psychologiczna przypadlosc ktura powoduje ze w umysle tworzy nowa torzsamosc, nowych przyjaciul, poprostu nowe wszystko. To powiedzial sam Lynch w jednym z wywiaduw. Tabletka ktura Fred dostal od lekaza spowodowala ze on stworzyl Pete'a. Film przypomina mi troche Pulp Fiction, bo zaczyna sie swoim koncem i konczy poczatkiem. No i przypomina mi tez Jacob's Ladder, ale niewiem czy widziales, wiec nienapisze dlaczego. Ciekawe w filmie jest to ze gluwny bohater ma ta psychologiczna przypadlosc i sni dzieki tabletce. W wiekszosci filmuw wybraliby albo sen, albo rozdwojenie osobowosci, a tu dostalismy dwa na raz. wraz z filmem konczy sie zycie Freda, iz on przychodzi pod swuj dom, dzwoni do swojego domofonu i muwi 'Dick Laurent is dead'. To dzieje sie w jego 'snie'. Dzieje sie to dlatego ze jest to faktem z jego zeczywistosci. On naprawde to uslyszal kiedy siedzial w domu, a to ze to uslyszal, wytlumaczyl sobie we snie tym ze sam to do siebie powiedzial. wtedy uslyszal dwa silniki samochoduw, ale kiedy wyjzal przez okno to nikogo tam niebylo. Brunet z makijazem, tak jak napisales, byl wymyslem jego wyobrazni. Wiec mozna powiedziec ze zamordowal zone, bo myslal ze ona go zdradzala. Musialem obejzec ten film 2 razy zeby to do konca rozgryzc. itak obejzalem go puzniej jeszcze jeden raz zeby sie upewnic czy czegos nieprzeoczylem. Ale niezrobilem tego co niekturzy ludzie, i niepowiedzialem za pierwszym razem ze ten film jednak niema sensu... wkoncu wiedzialem ze to film Davida i trzeba byc 'openminded'. Co do tej przypadlosci to podkresle jeszcze ze Fred sam powiedzial 'I like to remember things my own way, not necessarily the way they happened'. I istnialo to 'przeskoczenie' poprez czas kiedy mordowal zone, ze widzielismy tylko jak skonczyl odladac kasete, a puzniej juz siedzial na komisariacie. Aha, niewytlumaczylem jeszcze czemu wraz z filmem konczy sie zycie Freda. Kiedy on, we snie, ucieka przed detektywami kturzy stali przed jego domem, widzimy go na autostradzie, jak w samochodzie na jego twarzy wyskakuja ogromne bable, on zaczyna sie trzasc i krzyczec. Wlasnie wtedy Fred umiera w rzeczywistosci na krzesle elektrycznym. Film ma 2h15min, ale po obejzeniu go drugi raz, itak uwazalem ze jest krutki. Przepraszam za ortografie
Dzieki Ladida! Wielkie dzieki! Serio! Ze postanowilas comment napisac tylko po to zeby mnie o tym poinformowac. Staralem sie jak moglem, ale niemieszkam w polsce od paru lat, i jak cos dluzszego niz dwa zdania postanowilem napisac, to odrazu ktos sie musial przyczepic. A poza tym, to skoro tego co napisalem sie nieda czytac, to JAK ty ogladasz filmy Lyncha?!
Uważam, że cała historia z Petem to wyobraźnia Freda. Dosłownie cały, łącznie ze strażnikiem, który zauważył przemianę Freda i detektywami na końcu filmu, stwierdzającymi na końcu filmu, że wszędzie jest mnóstwo odcisków Peta. Zdjęcie, które zmienia się to tylko symbolika. Tak naprawdę wogóle nie istniało.
Sądzę również, że chory psychicznie Fred już wcześniej wymyślił sobie fikcyjne postaci Dicka Laurenta i tego alfonsa z branży pornograficznej jak również całego przyjęcia na którym był razem z żoną. Wymyślił sobie, że żona brała udział w produkcjach pornograficznych i zabił ją w swej chorej wizji. Cała reszta to jego "wytłumaczenie" jego postępku. Również drugie morderstwo, które moim zdaniem nie miało tak naprawdę miejsca.
A ostatnia scena w samochodzie - dzięki - umknęło by mi to. Faktycznie wówczas ginie na krześle.
Doskonałe kino zmuszające do myślenia. 9.5/10.
Film swoją strukturą bardzo przypomina "Mulholand drive", kto oglądał i zrozumiał, nie będzie miał większych problemów z interpretacją "Zagubionej autostrady".