cala tajemnica w tym filmie polage na tym, ze nie ma on sensu i nie ma co owego sensu szukać, jest tylko po to by sie głowić o co chodzi i tak na prawde nie ma na to odpowiedzi ^^
ogląda się go fajnie, bo wciąga ale gdy się kończy zostają dwie myśli do wybrania:
1. Bezsensowny film, i "kij mu w oko" - i po prostu zastanawiamy się nie nad treścia filmu ale dlaczego straciliśmy 2h życia seansie owego dzieła.
2. O co chodziło? I chociaz podejrzewamy, ze podpunkt 1 jest odpowiedzia szukamy na to odpowiedzi wszedzie (na forach, analizach, opiniach znajomych) bo kurcze skoro powstał, coś w nim musi być... a jednak wszystko wygląda jak jakiś sen reżysera, który przelał to na kartki papieru a potem nakrecil film w celu spowodowania masowego zastanawiania sie po seansie które jest w rzeczywistosci nie potrzebne..
Większosc z miejsca wybiera podpunkt drugi az w koncu przechodzi do punktu pierwszego.. jednak zostają Ci 'nabrani' którzy siedzą w podpunkcie drugim..
Lynch to Lynch jak juz ktos powiedział. Jakby nie patrzec film ten to ciekawe przeżycie xD
bardzo trafna opinia :) ja tylko wtrace od siebie ze glowkowalem i pytalem znajomego ktory mi ten film polecil, jaka jest idea? cokolwiek... ale on powiedzial ze caly urok tego filmu jest w tym ze nikt nie wie o co chodzi... sorry, ale mnie cos takiego nie kreci. trzeba mu przyznac ze umie budowac nastroj, ale nie przekazywac jakies trescii...
nad punktem 2 tkwiłem 14 sekund po czym przeszedłem do punktu 1. z tym, że bez kija w oko czy w cokolwiek innego. mimo braku sensu wszystko jest pierwsza klasa, znaczy forma, klimat. bo treść jakkolwiek tajemniczo-pokręcona i intrygująca, wykastrowana z najmniejszego sensu jest dla mnie mało wartościowa.
może ktoś widzi w tym urok. owszem, jakiś jest.
ktoś inny geniusz. bo ja nie bardzo.