Mozna sie oczywiscie nie zgodzic ale nie podobal mi sie. Nie potrafie znalezc jakies mysli przewdodniej. Moze niepotrzebnie szukam. Nie trafia jednak do mnie.
2 of us
Mamy co do Lyncha podobne odczucia. Kilka razy "oberwalo" mi sie za to opiniami, ze jestem malostkowy i mam ograniczone horyzonty, ale nic nie poradze, ze kino bez celu do mnie nie trafia. Wiecej - obraza mnie film, w ktorym puenta nijak nie wynika z opowiadanej historii a calosc okazuje sie nieposkladana i ... bezcelowa troche.
No własnie...
I tak wypada mi pogratulowac, ze udalo Ci sie doszukac tam pointy. Widocznie moje horyzonty sa jeszcze bardziej ograniczone:)
Dziekuje za odpowiedz. Tym bardziej mnie cieszy, ze sie zgadzamy merytorycznie. Pozdrawiam.
Ups
To teraz wypadnie mi przeprosic. Powinno byc nie "puente" a "to, co prawdopodobnie puenta mialo byc" :D Film jest slaby, nic nie wynika z niczego. Stopien ograniczenia horyzontow nie ma nic do stopnia jego rozumienia. Tu bardziej wchodza w gre czynniki jak "zaslepienie" czy "nadinterpretacja" ;)
A pod reszta Twojej wypowiedzi moglbym sie podpisac osobiscie. Pozdrawiam rowniez.