Film Davida Lyncha opowiada swoją historię w sposób zarówno ciekawy, jak i bardzo skomplikowany. Od razu trzeba powiedzieć, że poukładanie sobie wszystkiego w rozsądną całość niemal graniczy z cudem.
Według mnie, "Zagubioną autostradę" można nazwać zakręconą. Akcja filmu zatacza niezwykłą wręcz pętlę, a tak nawiasem mówiąc, film można zacząć oglądać w dowolnym momencie, by potem od jego początku powrócić do miejsca, w którym się zaczęlo i akcja na tym zbytnio nie ucierpi. Trochę skomplikowane, co?
Ogólnie rzecz biorąc, zaczynam rozumieć, że tak jak dzieła Picassa oczarowują ludzi mimo że brak w nich ewidentnej logiki, tak samo filmy Lyncha mogą być dobre, będąc nieszablonowe, nie twąrząc spójnej i jednolitej całości. Po prostu warto obejrzeć: 8/10.