biorąc poprawkę iż to reż. Lyncha to imimo wszystko przypominają mi sie jakies krzywe akcje po
używkach i nie da się tego oglądać. Pseudoartyzm dla fanów "sztuki"
Są to czasy bardzo mocnego obcowania Lyncha z używkami. To jakby Blue Velvet w zwolnionym
tempie z przysypiającym reżyserem lub po 5 dniowej kokainowej fieście.
odradzam
Nie tylko da się, ale ogląda się to rewelacyjnie.
Jeden z lepszych filmów, jakie widziałam.
Tym bardziej mnie zaskakuje, ze autorem bełkotu o ,,pseudoartyzmie', jest fan ''Blue Velvet''.
Cóż...
,,Dziwny jest ten świat''
spoglądając na twórczość Lyncha widać co ćpał. A Miasteczko Twean Peaks jest typowym wzorem - z dobrego kina do degradacji. To zagubiony facet, który szuka odpowiedzi w swoich filmach, zadając często proste pytania, które mają proste odpowiedzi dla trzeźwego człowieka.
I dlatego powstają takie gnioty jak Lost Highway. A Pseudoartyzm czy też może efekt aueroli wiąże się z tym, że jak już kinoman snob usłyszy "Lynch" to od razu krzyczy "Arcydzieło!". Rzeczywiście świat jest dziwny.
Podobnie tutaj filmy otrzymują oceny przed premierą, to podobny efekt.
True Story to chyba jeden z niewielu jego filmów, który ukazuje jakiś wewnętrzny spokój autora i okres pogodzenia się z detoxem.
Aczkolwiek de gustibus et coloribus non est disputandum
także co kto lubi, ja daje 1 inny da 10.
EOT
Ktoś, kto uważa ''Blue Velvet' za gniota, może Ci napisać dokładnie to samo, co Ty mnie o ''Autostradzie''.
Pokrótce takie opinie nie mają żadnego sensu. Podobnie jak taka rozmowa- bo jak dyskutować z kimś, kto lepiej wie co i dlaczego się komuś podoba? A raczej nie podoba się, bo to ,,pseudoartystyczny gniot'', ktoremu przyklaskują ,,kinomani snobi''...
Szkoda czasu i klawiatury...
rzeczywiście szkoda dla kogoś kto nie potrafi czytać ze zrozumieniem ... "Aczkolwiek de gustibus et coloribus non est disputandum
także co kto lubi, ja daje 1 inny da 10. "
Aczkolwiek ja rozumiem, że komuś może się Blue Velvet nie podobać. Nigdy nic takiego nie pisałem. Na tym polega właśnie różnica.