zbyt rozwlekly, zbyt duzo ujec w ktorych nic sie nie dzieje (mogly byc spokojnie o 1h krotszy) i wlasciwie o niczym, glownie przez "dłużyzny", ktore dosc skutecznie dekoncentruja i przez to rozpraszaja watek glowny. Sama fabula z poczatku doscyc ciekawa, pozniej nic mnie w niej nie zaskoczylo, moze dlatego ze wczesniej widzialem M. Drive (swoja droga tez dosc przecietny). Lost Highway (mimo ze starszy) to taka gorsza kopia MD. Szkoda czasu.
Dokładnie - zgadzam się w całej rozciągłości. Jak dla mnie poza ilością dłużyzn za dużo jeszcze było makabry, seksu i pomieszania. Koniec końców nie wiem o co chodziło w tym filmie, a jedyne co mi się podobało to drobnostki - zdanie "nie ma zbiegów okoliczności", muzyka na początku i na końcu, oraz to, że przez chwilę mignął mi Guy Siner, czyli Gruber z "Allo,allo". W sumie jednak żałuję, że obejrzałam ten film.