Slaby, efekciarski film Lyncha. Pseudo-dzielo zmanierowanego rezysera i przerost formy nad trescia. Sprawnie zrealizowany z ciekawa sciezka dzwiekowa, chwilami tez fajne cytaty z klasyki kina (chociazby zakonczenie zywcem zerzniete z "Kiss Me Deadly), ale poza tym zupelnie nieudany - nie polecam.
Pewnie np. o Witkacym czy Kafce mówił byś to samo, gdyby ktoś w szkole nie powiedział Ci, że to wielka sztuka tylko jej nie rozumiesz...
Tak sie niefortunnie sklada, ze moja specjalizacja to literatura Kafki i znam ja na wylot. Niestety widze, ze sporo osob ma problem z odroznieniem sztuki od kiczu. Jedyną metoda obrony swoich ulubionych "dziel sztuki" jest stwierdzenie, ze przeciwnik ich nie rozumie. Żenada.
oj prawda :)
jest cos o czym jednak dobrze jest pamietac, dojrzaly kicz moze sie podobac z calkiem innych wzgledow :)
Dla Ciebie cos moze byc kiczem, a dla innych nie. Nie chodzi o problem w odroznianiu. Za mocno to wyakcentowales, poniewaz nie masz prawa decydowac o tym co jest kiczem, a co nie. To zabrzmialo troche egoistycznie. "Jak ktos nie mysli tak jak ja, to jest w bledzie". Czy tak? Mi film bardzo sie podoba. Nie twierdze, ze go nie rozumiesz. Chce tylko zwrocic Twoja uwage na to, ze jezeli Ty cos nazwiesz kiczem, a cos "dzielem sztuki" to nie znaczy, ze dane dzielo tym wlasnie bedzie. Nei jestes wyrocznia, tak jak nikt z nas nie jest. Filmy maja to do siebie, ze maja swoich goracych zwolennikow jak i wrogow. To samo tyczy sie ksiazek, muzyki.