Nie dołączę się do ogólnego lamentu gnojącego ten film. Pokuszę się o wyważoną ocenę. Na pewno nie jest to super produkcja. Film jest dosyć przewidywalny a fabuła jest stosunkowo prosta. Mimo to ma w sobie coś całkiem sympatycznego. Film z pewnością przed przeciętnością ratuje para De Niro i Streep. Film jest całkiem sympatyczny. Jest w nim kilka zabawnych scen. Pokazane są w nim wachania bohaterów związane z sumieniem. Odczułem też fajny klimat dawnych amerykańskich produkcji. Nie nudziłem się na nim na pewno. Mimo nie jednej wady polecam.
czy ja wiem czy przewidywalny. Nie zginęła pod pociągiem jadąc do ukochanego w deszczu i nie wygrało dobro rodziny.... dla mnie nie do końca przewidywalne jednak
Jakoś nie było dla mnie szczególnie zaskakujące, że zarówno facet jak i kobieta stracili swoje rodziny by potem znowu się spotkać w księgarni i związać się ze sobą dzięki potędze uczucia.
No gdyby zginęła to byłoby według mnie dosyć głupie rozwiązanie bo najłatwiej uśmiercić postać niż stworzyć coś bardziej pomysłowego :)
Popieram tą/tę opinię. Chociaż z tą przewidywalnością, to tak nie do końca, ale jednak :) I bardzo spodobała mi się postać grana przez Streep. Bardzo sympatyczną kobietę zagrała.
No cóż....o ile ona miała jako takie skrupuły przed zdradą to jej kochanek napierał na nią. Gdyby ona nie zaoponowała w łóżku to na pewno by się z nią przespał. To on bardziej optował za romansem niż ona.
Zgodzę się z tym że trochę to nudny film. Chociaż dobrzy aktorzy pierwszoplanowi to mimo wszystko ta fabuła mało ciekawa. Zero ciekawych zwrotów akcji. Średni film.
Mi brakowało przede wszystkim akcji. Każdy spodziewał się zakończenia moralizatorskiego i prorodzinnego, tutaj akurat ZASKOCZENIE! Szczerze mówiąc liczyłam na coś ciekawszego - Meryl Streep mimo płycizny roli jak zwykle rewelacyjnie, za to De Niro w tamtych czasach nie potrafił wpasowac się w kanony obyczajówki, teraz na stare lata radzi sobie w tym gatunku znacznie lepiej. W "Zakochac się" nie gra źle, ale jakoś nie pasuje mi w tej roli, szczególnie że nie tak dawno (raptem w przeciągu kilku la) grał w Taksówkarzu, Łowcy Jeleni i Wściekłym Byku... We Franku razi przede wszystkim neutralnosc. Streep jest zauważalna na ekranie, rozumiemy jej emocje. Natomiast Frank panoszy się bez celu, widz nie wie o co mu w zasadzie chodzi. Nagle ustrzeliła go strzała Kupidyna i ot tak ugania się za Molly? Brakuje mi tej prawdziwosci.
Według mnie on nie jest neutralny. Chodziło mu generalnie o kobietę i to mocno. Widać jak targały nim emocje najpierw związane z zakochaniem a potem z moralny kacem spowodowanym zdradą.
"Nagle ustrzeliła go strzała Kupidyna i ot tak ugania się za Molly?" - Tak jakby. Faceci się prędzej zakochują. Są bardziej podatni na wpływy amora. W ciągu kilku minut czy godzin potrafią się żywo zainteresować płcią piękną. Kobiety pod tym względem są bardziej wyważone i nieufne (mówię o kobietach a nie tępawych nasteczkach).
Ja rozumiem platoniczne zainteresowanie kobietą, ale według mnie to Frank zachowywał się wręcz irracjonalnie, jakby mu podano eliskir miłości, albo rzucono jakieś zaklęcie. Mając żonę, dzieci uganiał się za nieznaną kobietą... Co innego podziwiac, ale żeby od razu (chocby w scenie pomieszania zakupów w księgarni) od razu zastanawiac się nad nią i rozwazac bycie z nią? Dla mnie to to wszystko stalo się zbyt akspresowo. Co do neutralności : chodziło mi bardziej o to, że jego postac jest już bardziej związana rodzinnie niż Molly, ale to właśnie u Molly widac większe rozterki, obawy, a w końcu nie ma tak wiele do stracenia co on. Frankowi za to podjęcie decyzji zajmuje chwilę i to bardziej Molly jest rozdarta między rozumem a sercem.
Gość generalnie zachował się niedojrzale. Nie kochał widocznie swojej żony więc nie było żadnej warstwy ochronnej przed zadurzeniem. Nic go nie usprawiedliwia. Jeże odkochał się w swojej żonie to tak czy siak powinien być uczciwy wobec niej i nie szukać nowej drogi. Może i życie jest tylko jedno ale to nie pretekst, żeby łamać zasady, wartości i się zeszmacać.