„Film, który miał stanowić miażdżącą krytykę przewrotu majowego i rządów sanacji budził u widzów sympatię i zrozumienie dla działań Józefa Piłsudskiego.” To cytat z jednej z recenzji i taka jest prawda. Generalnie Filipski mnie zawiódł, zrobił film o wydarzeniach i tak trudnych do oceny, a pokazując to jednostronnie i bardzo tendencyjnie tylko zaciemnił cały obraz. Szkoda, bardzo szkoda...
Film jest zgodny z wiedzą historyczną. A to, że pokazuje skandaliczny proces i podły los oskarżonych i skazanych, to i cóż. W scenach sądowych, w mowach oskarżonych i obronców film ociera się o wybitność. Filipski jako Piłsudski doskonały. Film jest studium władzy. Każdej!
Jednostronne pokazanie jakiegokolwiek tematu zawsze stanowi nadużycie. Film nie do końca jest zgodny z wiedzą historyczną. Jeśli z całości wykroisz kawałki i poukładasz je obok siebie, to będą oczywiście prawdziwe, ale nie oddadzą wizerunku całości. I tak jest z filmem "Zamach stanu". Nie pokazano wielu istotnych dla sprawy wydarzeń, pominięto sporo ważnych rzeczy. Niezależnie ile było skandalicznych postaw ludzkich, to i tak nie można tak robić filmów. Filipski powinien nakręcić całą opowieść bezstronnie, niech historia oceni te sprawy. Warto pamiętać, że do dzisiaj oceny historyków nie są jednoznaczne, a nawet krańcowo różne.
Ja też uważam, że nic nie przeinaczono, ale faktycznie sporo wydarzeń pokazano fragmentarycznie lub całkiem pominięto. Stąd też przekaz filmu jest dość jednostronny, a faktycznie wydarzenia te są do dzisiaj dyskutowane i zdania są bardzo podzielone. Film powinien pokazać wszystko obiektywnie i pozostawić ocenę widzom. W taki jednak sposób, jak zrobił to Filipski - narzuca się innym swoje zdanie i własną ocenę.