Po tafieniu przypadkiem w internecie na taki film człowiek cieszy się jak świnia w obierkach. Piękne , mądre kino. Stawiające ważne pytnie - jak daleko może posunąć się rodzic pragnąc dobra swojego dziecka, a jednocześnie walcząc z własnymi demonami. Dodam że pojęcie dobra jest tu bardzo subiektywne. Świetne głowne role. Ben Foster zagrał w punkt. Ale T. McKenzie to naprwdę coś. Gra jak aktorka która ma za sobą kilkadziesiąt ról. Bije odniej doświadczenie aktorskie , ale jednocześnie jest bardzo naturalna, ocierając się o naturszczykowość. Szkoda że takie filmy nie trafiają do szerokiej dystrybucji.