najpierw obejrzane H8 potem Zjawa, nie ma co porównywać, pełnokrwisty, aż do bólu, polecam każdemu, kto lubi wczuć sie w film na całego, jest co przeżywać 10/10, zachęcam do obejrzenia
porównujesz H8 do Revenanta. przecież to całkiem odmienne gatunki filmowe. Tarantino ma swój styl. nie obrażaj mi H8.
Nie wiem co autor miał na myśli, ale po obejrzeniu Zjawy sam "zapomniałem", że Tarantino coś tam w ogóle ostatnio nakręcił. W kategorii filmów, które "wywarły wrażenie", to imo The Revenant sponiewierał całą resztę oscarowych kandydatów, niczym ten niedźwiedź w lesie biednego Leo. Tu nie ma się co oczywiście spierać, o to, co na kim wrażenie zrobiło, bo każdy i tak sam wybierze, ale oceniając film na podstawie hollywoodskich standardów filmowych ostatnich lat, to Tarantino nakręcił po prostu kolejny dobry film, za to Iñárritu podniósł poprzeczkę filmowego rzemiosła, mało, on ją wypieprzył w kosmos. Tarantino kręci(ł) niezłe filmy, ale grać na emocjach tak jak Iñárritu to on na pewno nie potrafi, i nie piszę tego będąc pod wpływem wciąż odczuwanych wrażeń po niedawnym seansie. Filmy Alejandro po prostu szczególnie zapadają mi w pamięć.
Nie ma bata, idę w styczniu jeszcze do kina ;].
oglądałem w podobnej kolejności co Ty i ciężko się nie zgodzic choc H8 to nadal bardzo dobre kino, ale Zjawa to kino gatunkowe wybitne. Jedyne czego mi brakło by dac pełną 10 to świetnej muzyki i można żałowac, że do filmu Innaritu nie komponował Morricone.