"-Pomysl, kocham cie bardziej niz wszystkie inne rzeczy na swiecie razem wzięte, czy to ci nie wystarcza?
-Wystarcza. i starczy na wieczność."
Uwielbiam to. xD
- Czy inwentarz jest cały?
Skinęłam głową zakłopotana. - Wszystkie poduszki chyba przetrwały.
- Niestety, nie mogę tego powiedzieć o twojej, hm, koszulce nocnej. - Wskazał stopę łóżka, gdzie kilka
skrawków czarnej koronki spływało wzdłuż jedwabnego prześcieradła.
- Szkoda – powiedziałam. - Lubiłam ją.
- Ja też.
- Były jeszcze jakieś szkody? – zapytałam onieśmielona.
- Będę musiał kupić Esme nową ramę do łóżka – przyznał, spoglądając ponad swoje ramiona. Podążyłam za
jego wzrokiem i byłam w szoku gdy zobaczyłam, że wielki kawałek drewna najwyraźniej został wyrwany z
lewej strony zagłówka.
- Hmm. - zmarszczyłam brwi. - Dziwne, że tego nie usłyszałam.
- Wydawałaś się być niebywale nie zainteresowana, gdyż Twoja uwaga skupiła się na czymś innym.
- Byłam zbyt pochłonięta. – przyznałam, rumieniąc się aż do czerwoności.
Dotknął mojego gorącego policzka i westchnął. - Będzie mi tego naprawdę brakowało.
kolejny z smiesznych i nietypowych cytatów.. gorący kochanek nie ma co:P
E:-Boisz się?
-Powiedz to..
-Powiedz to...na głos!
B:-Wampire [przepraszam, że po angielsku ale ona tak fajnie to powiedziała:D]
Nie martw się, za¬dbaliśmy o wszystko - zapewnił, głaszcząc mnie czule po policz¬ku. - Twoim jedynym zadaniem jest teraz powrót do zdrowia.
Nie byłam ani na tyle obolała, ani na tyle otumaniona lekami, by nie zareagować na tę pieszczotę. Rytmiczne pikanie jednego z aparatów przeszło w dziki galop - teraz nie tylko Edward był w stanie usłyszeć, co wyczyniało moje serce.
- Boże, chyba zapadnę się pod ziemię - mruknęłam pod nosem. Edward parsknął śmiechem, a potem przechylił głowę w zadu¬mie.
- Hm, zobaczmy... - Pochylił się nade mną powoli. Pikanie przyspieszyło, zanim jeszcze jego usta dotknęły moich, ale kiedy w końcu złożył na mych wargach pocałunek, choć ledwie je mu¬snął, w pokoju zaległa cisza.
Edward odskoczył ode mnie i przerażony zerknął na monitor. Odetchnął z ulgą, widząc, że moje serce zamarło tylko na chwilkę.
całe trzy książki ;) Ale wymiata cytat
"JESTEŚ DLA MNIE JAK NARKOTYK... JAK NAJLEPSZY GATUNEK HEROINY.."
kocham go, jak zresztą wiele innych...
ten jest akurat z filmu, a nie z książki
i w dodatku beznadziejnie go przetłumaczyli
dla mnie całe 3 książki są jednym,wielki,mądrym cytatem ;) chociaż dla mnie piękny był także cytat: "You are my life now" , oczywiście pomijając powyżej wymienione ;)
"Bello życie w świecie którego nie byłabyś częścią nie miałoby dla mnie najmniejszego sensu"
"Możesz sobie wsiąść moja dusze. Na co mi dusza po twoim odejściu. I tak już należny do Ciebie.
"Potrzebowała Cię każda komórka mojego ciała"
i wielee innych xD
A to są takie które najbardziej pamiętam:)
Wysłałam obu osobą które prosiły dzisiejszego dnia o MS. Na ich maile. czyli pani. 'paola71@interia.pl' i 'jagato@stud.umk.pl' Obu wysłałam w PDF.
Nie jest to cytat ale fragment. Uważam, że najlepszy z wszystkich 4 części nie jest zabawny ale porusza do głębi.. Ciekawe czy się ze mną zgodzicie.
"– Wędrowiec – powiedział Aro, kiwając głową w przyzwoleniu.
Podbródek Garretta uniósł się. Jego oczy sk upiły się na skłębionym tłumie na końcu pola i przemówił
wprost do świadków Volturi.
– Przybyłem tu na prośbę Carlisle’a, jaki inni, by być świadkiem. – powiedział – Obserwacja dziecka nie
jest właściwie dłużej potrzebna. Wszyscy widzimy, czym jest.
– Pozostałem, by być świadkiem czegoś innego. Was. – gwałtownie wskazał palcem ostrożne wampiry. –
Dwoje z was znam – Makenna, Charles – i widzę, że wielu z was, jest także wędrowcami, włóczykijami,
jak i ja. Nie odpowiadamy przed nikim. Pomyślcie uważnie o tym, co wam teraz powiem.
– Ci starożytni nie przybyli tu po sprawiedliwość, jak wam powiedzieli. Podejrzewaliśmy więcej i teraz
tego dowiedziono. Przybyli, wprowadzeni w błąd, ale z istotną wymówk ą dla ich reakcji. Świadczcie
teraz, jak szukają marnych wymówek, by kontynuować swoją prawdziwą misję. Świadczcie, jak wysilają
się, by znaleźć usprawiedliwienie dla swych właściwych planów, by zniszczyć tą tutaj rodzinę – wskazał
w kierunku Carlisle’a i Tanyi.
– Volturi przybyli, by wymazać to, co postrzegają jako konk u rencję. B yć może, jak ja, patrzycie na ten
klan złotookich i dziwicie się. Są trudni do zrozumienia, to prawda. Ale starożytni patrzą i widzą coś
jeszcze za ich dziwnym wyborem. Widzą potęgę.
– Mogę poświadczyć o więziach w tej rodzinie – mówię rodzina, a nie sprzymierzeńcy. Ci dziwni złotoocy
zaprzeczają swojej prawdziwej naturze. Ale z powrotem odnaleźli coś, co jest wartę czegoś więcej, być
może bardziej zadowalającego niż pożądanie? Podjąłem małe studia nad nimi podczas mojej obecności
tutaj i wydaje się mi, że istotną częścią tych intensywnych więzi rodzinnych – że w ogóle czyni to
możliwym – jest spokojny charakter takiego życia w poświęceniu. Nie ma tu agresji, którą wszyscy
widzieliśmy w ogromnych południowych klanach, które rosły i zmniejszały się tak szybko w ich dzikich,
przestarzałych sporach. Nie ma tu miejsca dla dominacji. A Aro wie o tym lepiej, niż ja sam.
Obserwowałam twarz Aro, gdy słowa Garretta potępiały go, czekając w spięciu na jakąś odpowiedź. Ale
jego twarz była tylko uprzejmie rozbawiona, jak gdyby czek ał na zakończenie tych kaprysów dziecka, by
zdało sobie sprawę, że nikt nie zwraca uwagi na jego teatralne gesty.
– Carlisle zapewnił nas wszystkich, kiedy powiedział nam, co nadchodzi, że nie wezwał nas tu do walki. Ci
świadkowie – Garrett wskazał na Siobhan i Liama – zgodzili się dać dowód, żeby spowolnić przybycie
Volturi na tyle, by Carlisle miał szansę przedstawić swoje racje w tej sprawie.
– Ale kilkoro z nas się zastanawiało – jego oczy błysnęły do twar zy Eleazara – czy prawda po stronie
Carlisle’a wystarczy, by powstrzymać tą tak zwaną sprawiedliwość. Czy Volturi są tutaj, by chronić
bezpieczeństwo naszego tajemnego życia, czy po to, by chronić ich własną potęgę? Czy przybyli tu, by
zniszczyć nielegalną k reację, czy sposób życia? Czy będą usatysfakcjonowani, kiedy niebezpieczeństwo
przemieni się w zwyczajne nieporozumienie? Czy też może doprowadzą do końca to, co zaczęli, bez
oglądania się na sprawiedliwość?
– Mamy odpowiedź na te wszystkie pytania. Słyszeliśmy je w kłamliwych słowach Aro – mamy wszystko w
jednym, zamiast skrawków takiej wiedzy przez wieki – i widzimy ją teraz w chętnym uśmiechu Kajusza.
Ich strażnicy są tylko bezmyślną bronią, narzędziem dla ich mistr zów dla zdobycia dominacji.
– Więc teraz jest więcej pytań, pytań, na które wy musicie odpowiedzieć. K to wami rządzi, wędrowcy?
Czy odpowiadacie przed kimś poza sobą? Czy macie możliwość wyboru waszej ścieżki, czy może to
Volturi decydują, jak macie żyć?
– Przybyłem, by być świadkiem. Zostaję, by walczyć. Volturi nie dbają o śmierć dziecka. Im zależy na
śmierci naszej wolnej woli.
Zwrócił twarz w stronę starożytnych.
– Więc dalej, powiadam! Nie przedstawiajcie nam więcej kłamliwych racjonalizacji. Bądźcie szczerzy w
kwestii waszych intencji, jak my będziemy w naszych. Będziemy bronić naszej wolności. Zaatakujecie
lub nie zaatakujecie. Wybierzcie teraz i pozwólcie tym świadkom zobaczyć prawdziwą sprawę, o której
tutaj debatujemy.
Raz jeszcze spojrzał na świadków Volturi, jego oczy dokładnie badały każdą twarzy. Potęga jego słów była
jasno widoczna w ich reakcjach.
– Możecie rozważyć dołączenie do nas. Jeśli myślicie, że Volturi dadzą wam żyć, by o tym opowiedzieć,
jesteście w błędzie. Wszyscy możemy zostać zniszczeni – wzruszył ramionami – ale niekoniecznie. Być
może jesteśmy bardziej wyrównani, niż sądzą. Być może Volturi wreszcie spotkali kogoś swojego
formatu. Obiecać mogę wam jedno – jeśli my przegramy, wy także."
O tak fragment jest czymś wyjątkowym... Nie będe sie rozpisywac ze jaki to on och i ach ale jest po prostu piękny...
tak ta przemowa byla swietna ;]
ja tam uwazam ze tan cytat lepiej brzmi po angilesku
"like my personal brand of heroin"
"-prześpij się jutro wielki dzień
-dzięki to z pewnością pomoże mi nzasnąć
-czyli spotkamy sie przy ołtarzu
-ja będę tą w białym"
albo "jasper, co wampiry robią na wieczorach kawalerskich?nie zabieracie go chyba do klubu ze striptizem,co?"
a no i klotnie rosalie i jacoba ;D
wiem ze to wkurzajace ale preslalby mi ktos midnight sun na ulaaa13@op.pl
thx z góry;*
'Oparłszy dłonie o karoserię samochodu, pochylił się nade mną, przyglądając mi się z uwagą. Przywarłam do auta. Nie miałam jak uciec. Edward pochylił się jeszcze bar¬dziej, nasze twarze dzieliło teraz zaledwie kilka centymetrów. Głęboko w jego oczach żarzyły się iskierki wesołości.
- Powiedz, czego dokładnie się boisz? - zapytał, oszałamiając mnie po raz kolejny samą wonią swojego oddechu.
- Tego, że uderzę o drzewo. - Przełknęłam głośno ślinę. - I zginę na miejscu. I że jeszcze potem zwymiotuję.
Nie pozwolił sobie na to, żeby się roześmiać - pocałował mnie za to we wgłębienie między obojczykami.
- Nadal się boisz? - zamruczał, nie odsuwając chłodnych warg od mojej skóry.
- Tak. - Miałam trudności z koncentracją. - Że uderzę w drzewo. I, że zrobi mi się niedobrze.
Przejechał mi powolutku nosem po szyi, od miejsca, w którym mnie pocałował, aż po brodę. Jego oddech był tak lodowaty, że szczypał niczym powietrze w mroźny dzień.
- A teraz? - szepnął wtulony w mój policzek.
- Bez zmian - wymamrotałam. - Drzewa. Wymioty. Edward złożył delikatne pocałunki na moich powiekach.
- Bello, chyba nie myślisz, że mógłbym uderzyć w drzewo?
- Ty nie, ale ja tak - odparłam, ale już bez większego przekonania.
Zwęszywszy rychłe zwycięstwo, Edward pocałował mnie kilkakrotnie w policzek, zatrzymując się tuz przed kącikiem ust.
- Sądzisz, że pozwoliłbym na to żebyś się przy mnie zraniła?
- Musnął moją rozedrganą dolną wargę swoją górną.
- Nie. - Wiedziałam, że oprócz drzew miałam jeszcze jeden argument, ale zupełnie wyleciał mi on z głowy.
- Sama widzisz. - Nasze wargi dotykały się co chwila - Nie ma się czego bać, prawda?
Poddałam się.
- Nie, nie ma.
Słysząc to, Edward ujął moją twarz w obie dłonie i pocałował mnie nareszcie tak zupełnie na serio, namiętnie, niemal brutalnie.
Tym razem nie dało się w żaden sposób usprawiedliwić moje¬go zachowania - wiedziałam już przecież doskonale, jakie będą jego konsekwencje, a mimo to nie potrafiłam się powstrzymać i postąpiłam dokładnie tak samo. Zamiast, dla własnego bezpieczeństwa, zastygnąć nieruchomo, przycisnęłam Edwarda mocniej do siebie, rozwierając przy tym wargi i wydając z siebie głośne westchnienie.
Natychmiast bez najmniejszego wysiłku wyrwał się z moich objęć.
- A niech cię, dziewczyno! Wpędzisz mnie do grobu.
Pochyliłam się do przodu, opierając dłonie o kolana.
- Jesteś niezniszczalny - wydusiłam, starając się złapać oddech.
- Może i w to nawet wierzyłem, ale później poznałem ciebie! - warknął. - Ruszmy się stąd lepiej, zanim zrobimy coś naprawdę głupiego.'
To z filmu.
E:-Wszystko Cię we mnie podnieca moja twarz, mój głos nawet mój zapach!
B:-Jesteś piękny!
E:-Bello to maska mordercy! (w tym momencie miał taką pięką minę):D
To już z książki:
J:Ona odmieniła moje życie na zawsze! (Jasper o Alice)
prooosze.
powiedzcie w którym rozdziale i której części było jak Edward pocałował Belle a ona zemdlała?
Jeżeli miałabym wybierać to wybrałabym ten cytat z Księżyca w Nowiu:
-Przypomniało mi się - ciągnęłam nieśmiało - jak brzmiał twój głos, kiedy byłeś na mnie zły. Więcej, ja po prostu cie słyszałam! Jakbyś stał koło mnie i łajał za to, co wyprawiam! Zwykle starałam się o tobie nie myśleć, ale w takich chwilach... jakoś lepiej to znosiłam. Bez bólu. Wyobrażałam sobie, że mnie chronisz. Że wciąż przy mnie jesteś i troszczysz się o mnie. Więc tak sobie myślę, że powodem, dla którego słyszałam cie tak wyraźnie, mogło być to, że nie przestałam wierzyć... w twoją miłość,
I znów moje słowa zabrzmiały sensowniej, niz tego oczekiwałam. Sformułowawszy na głos hipotezę, odkryłam, że jest całkiem przekonująca.
Edward był w szoku.
-Ryzykowałaś... życiem... żeby móc usłyszeć...
Księżyc w Nowiu str 445-446
__________________________________________________________________________
-Boże - wykrzyknęłam
-Co?
-Och...Nic.Wszystko.
-Co dokładnie-spytał, spięty
-Ty mnie kochasz!
Też Księżyc w Nowiu
Fantastyczny jest też ten fragment:
"Anioła stróża, takiego, jakiego mogła mieć wymyślona przez Carlisle'a wersja mnie. Z niedbałym uśmiechem na ustach i błękitnymi, psotnymi oczami anioł uformował Bellę w taki sposób, abym nie mógł przejść obok niej obojętnie. Niewiarygodnie silny zapach - aby przyciągnąć mą uwagę, cichy umysł - by pobudzić ciekawość, spokojna uroda - aby zatrzymać na niej mój wzrok, bezinteresowna dusza -Żeby wymusić mój szacunek. Pozbawił ją instynktu samozachowawczego - tak, by Bella mogła znieść moją obecność - i na dokładkę dorzucił niesamowitego pecha."
A ten jest wyjątkowo śmieszny:
"Była niewiarygodna.
- Nawet jeśli nie jestem człowiekiem? Jeśli jestem potworem?
- To naprawdę nie ma znaczenia.
Zacząłem się zastanawiać, czy jest całkowicie zdrowa na umyśle. Mógłbym sprawić, że otrzyma najlepszą dostępną opiekę. Carlisle, ze swoimi znajomościami, załatwiłby najbardziej wykwalifikowanych lekarzy i utalentowanych terapeutów. Może da się jakoś naprawić w niej to, co jest nie tak, co sprawia że siedzi zadowolona u boku wampira, a jej serce bije spokojnie i równo. Obserwowałbym oczywiście jej postępy i
odwiedzał tak często, jak by mi pozwolili...."
Zapomniałam o tym xD :
"Jak jakiś natręt. Obsesyjny natręt. Obsesyjny wampir natręt."
powiem ci, że z tymi cytatami to trafiłaś w sedno.
ale ten "Obsesyjny wampir natręt" mnie rozczuulił!
Z czym mi się to kojarzy? hmm... :D
"I'm just like a tool. I'm a tool... I'm a big hard tool."
Midnight Sun jest o wiele ciekawsze niż zmierzch ale to chyba dlatego, że Edward jest ciekawszy niż Bella. Jego myśli są tak niesamowite, że cały czas się czyta Midnight Sun na bezdechu... Zresztą najlepsze fragmenty lub cytaty są właśnie związane z Edwardem nie ważne czy to jego myśli czy wypowiedz :)
ja tez bym prosila MS po polsku:):) nawet nie wiedzialam ze takie cos jest a uwielbiam ta sage moja poczta:ina38@op.pl prosze o szybkie wyslanie:D:D
czy ja też mogłabym prosić, jeżeli to nie problem? fajnie byłoby przeczytać. shantii91@interia.pl
Dziękuję :)
mam nadzieje, że każdy komu wysłałam MS otrzymał maila. jeżeli nie doszło (lub doszło w nadmiernej ilości) to przepraszam,ale net mi czasem ciut zamula... kto by chciał jeszcze, żeby przesłać mu MS, pisać na forum, wyśle najszybciej jak będę mogła
pozdro
Hej. Mam ogromną prośbę jesli jeszcze masz na kompie MS to mogłabyś i ma przesłać na pocztę? jaskulka615@op.pl będę bardzo wzięczna...
Z pierwszej części:
"- Wciąż się spodziewasz, że lada chwila rzucę się do ucieczki?
Kąciki jego ust uniosły się lekko ku górze. Pokiwał głową.
- Przykro mi, że sprowadzam cię z chmur na ziemię, ale wca¬le nie jesteś taki straszny, jak ci się wydaje. Ja to już w ogóle się ciebie nie boję. - Rzecz jasna, kłamałam jak z nut.
Spojrzał na mnie z niedowierzaniem, ale zaraz uśmiechnął się dziko.
- Jeszcze pożałujesz, że to powiedziałaś - rzucił.
Wpierw wydał z siebie niski, gardłowy warkot, odsłaniając rząd idealnych prostych zębów, a następnie zamarł napięty w pół przysiadzie, niczym wielkie lwisko gotowe do skoku.
Zrobiłam kilka kroków do tylu, nie odrywając od niego wzroku.
- Chyba żartujesz...
Nawet nie zauważyłam, kiedy na mnie skoczył... Poczułam tylko, że coś podrywa mnie do góry, a potem padliśmy z impetem na sofę, uderzając nią z hukiem o ścianę. Edward trzymał mnie przy tym w żelaznym uścisku, zamortyzował siłę wyrzutu... - Coś mówiłaś? - zamruczał z ironią w głosie. - Tylko to, że jesteś bardzo, bardzo strasznym potworem."
z "New Moon"
"I couldn't imagine anything in the world that there was left to be afraid of, not physically at least. One of the few advantages of losing everything."
Z drugiej części:
"Mój ukochany otworzył oczy. Zegar zabił po raz dziesiąty.
- Niesamowite - powiedział Edward zadziwiony i nieco rozbawiony. - Carlisle miał rację.
(...)
- Nie mogę uwierzyć, że uwinęli się tak szybko - mruknął Edward w zamyśleniu. - Nic nie poczułem. Mają jednak wprawę.
(...)
- Pachniesz dokładnie tak jak za życia - ciągnął Edward więc może rzeczywiście trafiłem do piekła. Wszystko mi jedno. Niech będzie i tak.
- Jeszcze żyję! - przerwałam mu, szamocząc się w jego ramionach. - I ty również! Błagam, cofnij się! Zaraz cię któryś zauważy.
Edward zmarszczył czoło, zdezorientowany.
- Czy możesz powtórzyć to, co powiedziałaś? - odezwał się uprzejmie.
- To nie piekło! Żyjemy, przynajmniej na razie!
może nie ulubiony cytat bo uwielbiam wszystkie wyżej wymienione:P ale jest śmieszny przynajmiej dla mnie:P
'Niemalże w tym samym momencie moja głowa znalazła się ponad powierzchnią.
Jakie to dziwne, pomyślałam. Tonie się w dół, a nie w górę.'
'zycie jest do dupy, a potem umierasz.'
ma ktos moze angielksa wercje tego cytatu?
z góry dziekuje.
anian_94@poczta.fm lub na forum.
xoxo
to jest z sagi Meyer? bo nie kojarzę
jak tak, to napisz z której części, może mam ;)
to jest, jak mniemam, z nieoficjalnego tłumaczenia Przed Świtem. ^^
[ach, żeby w oryginale tego nie zmienili!]
ach, no to ja mam tylko 3 pierwsze części w oryginale ;)
ale po prostu sobie ściągnij i sprawdź, chyba najprostszy i najszybszy sposób