PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=632419}

Zniewolony. 12 Years a Slave

12 Years a Slave
7,5 151 125
ocen
7,5 10 1 151125
7,0 37
ocen krytyków
Zniewolony. 12 Years a Slave
powrót do forum filmu Zniewolony. 12 Years a Slave

Delikatny temat

ocenił(a) film na 7

Czy naprawdę nikt nie widzi tematu który stanowi praktycznie połowę filmu a w rzeczywistości
przyczynił się do całego tego niewolnictwa?
Ten temat to to na czym "panowie" opierali swoje przekonanie do prawa posiadania niewolników i
bicia ich. Jest to sama biblia ludziska...
W filmie zostało kilka razy powtórzone, że "tak mówi pismo" a katowanie niewolnika nie jest przecież
grzechem bo pismo tak mówi.
Biblia wspierała i wspiera niewolnictwo bo jest to książka dla ludzi z epoki brązu. Ludzie są po prostu
zbyt głupi żeby odstawić ją na właściwą półkę czyli "horror i mity".

użytkownik usunięty
ardvark84

Zgadzam się z tym, że podjęty przez Ciebie wątek jest istotny. Nie zgadzam się jednak z Twoją interpretacją jego znaczenia. Temat chrześcijaństwa - szerzej niż samej Biblii - jest widoczny w filmie, ma olbrzymi potencjał, ale nie jest dość wyrazisty, a niuanse nie są dość wyeksponowane. Mimo to w postawach Forda, czy Eppsa widać powracające odwołania do Pisma. Jednak sądzę iż mylisz się potępiając Biblię, jako książkę dla "ciemnogrodu" (- nawet jeśli Twoje zdanie jest zbieżne z intencjami twórców...), choć sam nie zdajesz sobie z tego sprawy - patrzysz na nią oczami niedouczonych, bądź cynicznych, czy pozbawionych empatii farmerów! Pytanie o szkodliwość Biblii jest bezzasadne, warto spytać raczej o to, co ludzie z Biblią robią... "Zniewolony" dotyka tematu INTERPRETACJI i WYKORZYSTYWANIA Pisma Świętego przez różnych ludzi. Inaczej też brzmi Pismo w ustach Forda, inaczej w ustach Eppsa. Epps święcie wierzy, że Bóg dał mu prawo do wykorzystywania ludzi i traktowania ich z okrucieństwem - w bardzo prymitywny i stronniczy sposób interpretuje Biblię i na tej podstawie stara się usprawiedliwić własne przekonania i de facto zrywa z chrześcijaństwem w sposób zdecydowany - sam nie zdając sobie z tego sprawy, a może mając jedynie mgliste przebłyski takiej świadomości. Ford traktuje Biblię nieinstrumentalnie, nie szuka w niej legitymizacji swoich "praw", co jak możemy się domyślać, jest przyczyną wewnętrznych (a tak powierzchownie przez Mc Queena pokazanych) rozterek - Ford na jakimś głębszym poziomie rozumie, że Pismo go oskarża, jest w pewien sposób bezsilny, ale nie odwraca się od chrześcijaństwa całkowicie. Znamienne, że podczas gdy Epps wybiera Stary Testament, Ford sięga po Ewangelie. Czyta je w bardziej skomplikowany sposób: szukając kompromisu pomiędzy stylem życia ówczesnych ziemian i kulturą swojej epoki, a uniwersalnymi naukami Chrystusa. Biblia nie jest winna niewolnictwu!

ocenił(a) film na 7

@notafan dobrze prawi.
Nie ważne jaka wiara, jeżeli ktoś chce ją nagiąć nic mu nie stanie na przeszkodzie, tak jak pedofilowi który powie gwałconemu dziecku, że Bóg cie kocha i musisz mu w ten sposób służyć.
Bądź Islam, rozrywają siebie zabijając niewinnych w imię świętej wojny, choć już dawno udowodniono, że interpretują Koran wedle własnego uznania.
Bycie Chrześcijaninem to coś wielkiego, bo pokaż mi w 10 przykazaniach którekolwiek krzywdzące istoty ludzkie?
Jeżeli ja zabiję kogoś, i powiem że ten ktoś był grzesznikiem, od razu oplujesz wszystkich chrześcijan olewając prosty fakt, że morderca w żaden sposób nie postępował wedle nauk Chrystusa.
Dodam jeszcze jeden prosty przykład, USA, zagarnęły ziemię Indian, wybiły ich jak Hitler żydów, później uchwalili niewolnictwo, dzięki czemu USA stało się bogatym państwem, a teraz udają, że walczą z terroryzmem, tyle że tyle krwi co USA i Rosja mało które państwo ma na swoim koncie.
Prawda jest taka, że najeźdźca zrobi wszystko byle by przekonać do swoje racji cały naród.
Jak to powiedział Goebbels? Kłamstwo powtarzane wielokrotnie stanie się w końcu prawdą.
Co do Biblii ardark84 nie czytałeś więc nie wiesz, że naród wybrany czytaj żydzi też byli niewolnikami, i wcale Bóg nie usprawiedliwiał bicia kogokolwiek, wręcz przeciwnie,nadstawienia drugiego policzka.

ocenił(a) film na 7
baraqs

No comments...

ocenił(a) film na 8
baraqs

Bardzo dobry komentarz, ale... Jeśli się nie mylę, to o nadstawieniu drugiego policzka mówił Jezus. Biblia w wielu kościołach chrześcijańskich krajów zachodnich (kościół anglikański, baptyści, metodyści, ewangelicy i wielu innych) ma bardzo inną treść od tego pisma świętego, którego treść jest popularyzowana u nas w Polsce. Na wielu filmach, pod koniec, gdy podawane jest nazwisko tłumacza, lektora itp, podaje się, że "cytaty z Biblii Tysiąclecia wydanie ... takie a takie"... itd.. Myślę, że w wielu krajach i w różnych czasach Biblia była interpretowana tak, jak akurat rządzącym było wygodnie! Bo niewolnika przecież nikt nie pytał się o zdanie! Pozdrawiam.

IrenaSz

Ze wszystkim coś takiego można zrobić. To nazywa się "nadinterpretacją" i to właśnie stosuje ardvark84 !!!

ocenił(a) film na 7
baraqs

... później uchwalili niewolnictwo, dzięki czemu USA stało się bogatym państwem,...
Tak po prawdzie, to USA stało się bogatym państwem BO ZNIOSŁO niewolnictwo, zastępując go pracą najemną, która jest tańsza.

ocenił(a) film na 7

Wj 21, 20-21
" 20 Kto by pobił kijem swego niewolnika lub niewolnicę, tak iżby zmarli pod jego ręką, winien być surowo ukarany. 21 A jeśliby pozostali przy życiu jeden czy dwa dni, to nie będzie podlegał karze, gdyż są jego własnością. "
Biblia mówi, że można bić niewolnika do woli byle by nie umarł w ciągu dwóch dni.

Księga Kapłańska 25:44-46
"Kiedy będziecie potrzebowali niewolników i niewolnic, to będziecie ich kupowali od narodów, które są naokoło was. Także będziecie kupowali dzieci przychodniów osiadłych wśród was, przychodniów i potomków ich, urodzonych w waszym kraju. Ci będą waszą własnością. Zostawicie ich w dziedzictwie waszym synom, aby ich posiadali na własność, na zawsze. Ale z braćmi Izraelitami nie będziecie się obchodzili srogo."

Księga Wyjścia 21:2-6
"Jeśli kupisz niewolnika — Hebrajczyka, będzie ci służył sześć lat, w siódmym roku zwolnisz go bez wykupu. Jeśli przyszedł sam, odejdzie sam, a jeśli miał żonę, odejdzie z żoną. Lecz jeśli jego pan dał mu żonę, która zrodziła mu synów i córki, żona jak i dzieci będą należeć do pana, a on odejdzie sam. A jeśliby niewolnik oświadczył wyraźnie: "Miłuje mojego pana, moją żonę i moje dzieci i nie chcę odejść wolny", wówczas zaprowadzi go pan przed Boga i zawiedzie do drzwi albo do bramy, i przekłuje mu pan jego ucho szydłem, i będzie niewolnikiem jego na zawsze"

Ewangelia według św. Łukasza 12:47-48
"Sługa, który zna wolę swego pana, a nic nie przygotował i nie uczynił zgodnie z jego wolą, otrzyma wielką chłostę. Ten zaś, który nie zna jego woli i uczynił coś godnego kary, otrzyma małą chłostę. Komu wiele dano, od tego wiele się wymagać będzie; a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą."

List do Tymoteusza 6:1-2
"Wszyscy, którzy są pod jarzmem jako niewolnicy, niech własnych panów uznają za godnych wszelkiej czci, ażeby nie bluźniono imieniu Boga i naszej nauce. Ci zaś, którzy mają wierzących panów, niechaj ich nie lekceważą z tego powodu, że są braćmi, ale niech im lepiej służą, dlatego że są oni wierzącymi i umiłowanymi jako uczestnicy dobrodziejstwa. Tych rzeczy nauczaj i do nich zachęcaj!"

Ten ostatni cytat mówi wszystko o jakże chwalebnych wartościach biblii.
Widzisz interpretować można wszystko, możesz w "Panu Tadeuszu" doczytać się, że Telimena była z Marsa jeżeli zechcesz... nie zmieni to jednak tekstu jaki jest zapisany i kopiowany ciągle na nowo przez wieki. Spójrz prawdzie w oczy, weź biblię i poczytaj a zobaczysz co tam jest zapisane. Pod względem moralności i wartości humanitarnych dzisiejsi mordercy mogliby z powodzeniem napisać bardziej odpowiednie książki.
Tu nie chodzi o dawnych właścicieli niewolników bo ich już w zasadzie nie ma bo rozprawiło się z nimi to samo co kiedyś rozprawi się też z religią czyli rozsądek.
Skoro biblia to dobre narzędzie dla prymitywów to po co dzisiaj do niej zaglądać? Szczególnie, że trzeba ciągle "interpretować" jej teksty żeby nie zostać zamkniętym lub wyśmianym.
Odpowiedz proszę, po co nam dziś biblia? Co jest w niej tak ciekawego lub mądrego czego ludzie nie wiedzą bez niej?

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 7
JANmsciciel

No i co? To ma być żart czy przechwałki o byciu rasistą?

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 5
JANmsciciel

Zgloszone :/

ocenił(a) film na 8
ardvark84

Gdyby to nie były cytaty z Biblii tylko np. Tarantino wymyśliłby takie teksty do swojego filmu to wielu mówiłoby, że mocno przesadził... przeciez te teksty przerażają gdy się w nie spokojnie wczytać.

ocenił(a) film na 7
majkalipcowa

Większość ludzi ich nie czyta i o nich się nie mówi. To jest jedyna przyczyna dla której biblia nadal jest szanowana...

ocenił(a) film na 8
ardvark84

Zgadzam się. Niewierzący szukający argumentów na poparcie swoich tez lepiej znają Biblię niż (przedstawiajacy się jako) wierzący, którzy może nawet o Księdze Wyjścia nie słyszeli.

ocenił(a) film na 8
majkalipcowa

Brawo! Nie chodzę do kościoła, bo nie uważam, żeby regułki kościoła katolickiego w Polsce miały coś wspólnego z prawdziwą wiarą w Boga, ale Biblię czytałam wiele razy i to w różnych wydaniach. W ostatnią sobotę spacerowałam po pobliskim parku, patrzyłam w niebo i w myślach dziękowałam Bogu za to czyste niebo, za pokój, w którym trwam całe życie, czyli ponad 69 lat, bo urodziłam się już po wyzwoleniu Łodzi i za to, że mi z tego nieba bomby na łeb nie lecą, bo dla przykładu - moja babcia przeżyła dwie wojny światowe! Natomiast teściowa mojej córki zasuwa do kościołka na 6 rano codziennie, odmawia wszystkie modlitwy, różańce, odprawia posty itp, a mnie nazywa ... antychrystem ??? Dla mnie to ubaw, ale nasze wspólne wnuki - gdy były małe - pytały mi się - babciu, czy ty naprawdę jesteś diabłem? Piszę o tym, bo gdybyśmy żyli w tamtych czasach, w Ameryce, to pewnie ta teściowa posiadanie niewolników uważałaby za coś naturalnego i oczywistego - bo do czego innego "czarnuch" się nadaje? - a ja z pewnością wyniosłabym się na północ, do innego stanu, może do Kanady, gdzie niewolnictwa nie było. Bo niewolnictwo jest sprzeczne z moimi wewnętrznymi zasadami duchowymi i z moim rozumem. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 8
IrenaSz

Oczywiscie. Zgadzam się w zupełności. Naszego (swojego) Boga mamy w sercu i każdy go czuje po swojemu. Najgorsze jest puste obnoszenie się z "pseudowiarą", czysta wyprasowana sukienka do kościoła, a po wyjściu tyle brudu że aż niewierzącym i wątpiącym wstyd.

ardvark84

Biblia mówi o niewolnictwie, owszem. Ale jest to spowodowane tym, że było ono po prostu obecne w społeczeństwie. Zauważ, że w żadnym z przytoczonych przez ciebie fragmentów nie jest pochwalane jakiekolwiek nadużywanie, dręczenie sługi. A z tym fragmentem z Ew. Łukasza to poleciałeś... Proponuję przeczytać całą perykopę. Ten fragment mówi wyraźnie o powtórnym przyjściu Jezusa! :D Nie o biciu niewolników! Dokładnie 2 wersety wcześniej masz, że: ''Jeśliby ów sługa (chodzi o człowieka- sługę Boga) rzekł w sercu swoim: Pan mój zwleka z przyjściem (Bóg), i zacząłby bić sługi i służebnice, jeść, pić i upijać się, 46. Przyjdzie pan sługi owego w dniu, w którym tego nie oczekuje, i o godzinie, której nie zna, usunie go i wyznaczy mu los z niewiernymi.'' Wyraźnie widać, że Biblia potępia złe traktowanie siebie nawzajem. To jest przypowieść. Ma metaforyczne znaczenie i chodzi o relację człowieka z Bogiem ;)
Na przyszłość radzę czytać cały kontekst, a nie używać pojedynczych, wyrwanych cytatów, bo zawsze będą ci wychodzić takie kwiatki.
A jeśli chodzi o fragment z Tymoteusza, który cię tak oburzył, to wiedz, że dla człowieka mającego relację z Bogiem jest priorytetem jest żucie na chwałę Boga. I ten werset nie mówi o niczym innym, jak o byciu świadectwem dla innych, aby imię Boga było uwielbione. W tym przypadku chodzi o posłuszeństwo zwierzchności (np rodzicom), które u Boga jest niezwykle ważna rzeczą.
Wszystko zależy od tego czy ktoś odbiera Pismo jako coś co można sobie podpasować pod własne intencje. A tak można zrobić ze wszystkim, jeśli ktoś chce.

ocenił(a) film na 7
abbe

"Ma metaforyczne znaczenie i chodzi o relację człowieka z Bogiem" wytłumacz to tym wszystkim niewolnikom którzy kiedyś padali ofiarami "panów" i wytłumacz mi po co ci książka uznawana za jakiegoś rodzaju kodeks którą każdy może interpretować na swój sposób?

ardvark84

''Padali ofiarą''... Traktowanie sługi jak ofiarę nie jest biblijne ;) I tak- przytoczony przez ciebie fragment z Łukasza ma przenośne znaczenie. Tak właśnie uczył Jezus. Posługiwał się obrazowymi porównaniami. I w tym fragmencie wcale nie jest napisane, że złe traktowanie sługi jest poprawne. Wręcz odwrotnie.

ocenił(a) film na 7
abbe

Weź ty się zastanów...

ardvark84

Przeczytaj dokładnie przytoczone przez siebie fragmenty, osadź w całości biblijnej (bo tak się czyta Biblię, żeby ci nie wyszły bzdury) i zobaczysz. Nawet w ST Żydzi mieli traktować swoje sługi dobrze.

ocenił(a) film na 7
abbe

Człowieku, ile razy mam czytać to samo żeby nabrało innego sensu? Może pytanie powinno brzmieć co powinienem zażyć aby tolerować to co mówi biblia...
Twój argument "kontekstu" został obalony dawno temu i nie jest popierany nawet przez znanych biblistów więc daj coś lepszego jeżeli masz.

ardvark84

Ostatnia rada: użyj mózgu. ;)

ocenił(a) film na 7
abbe

Właśnie to robię i niezwykłym paradoksem jest to, że radzi mi to ktoś komu jest to obce:)

ocenił(a) film na 7
ardvark84

W punkt! :))

ocenił(a) film na 8
ardvark84

Otóż to - trafiony i zatopiony poszedł z sykiem na dno... czyli w kierunku piekła - czego nawet nie zauważył... ;))

ardvark84

Ja dodam jeszcze fragment Księgi Powtórzonego Prawa 23:20-21
Nie będziesz żądał od brata swego odsetek z pieniędzy, z żywności ani odsetek z czegokolwiek, co się pożycza na procent. Od obcego możesz się domagać, ale od brata nie będziesz żądał odsetek, aby ci Pan, Bóg twój, błogosławił we wszystkim, do czego rękę przyłożysz w ziemi, którą idziesz posiąść.

I pytanie kto jest narodem Boga? I czyjego?

moromen

Narodem Boga w Starym Testamencie byli tylko Żydzi. Ale my żyjemy po Chrystusie, więc narodem Boga są chrześcijanie.

ocenił(a) film na 7
abbe

Zatem nie są nim hindusi czy buddyści prawda? Dlaczego więc twój dobry bóg skazuje gruby procent ludzi na wieczne potępienie tylko dlatego, że urodzili się w miejscu gdzie nie mieli szansy poznać chrześcijaństwa?
A może ich uratuje przed samym sobą ich własny bóg?
Widzisz, to jest chore...

ardvark84

Bóg nie skazuje na potępienie ludzi, którzy nie mieli nigdy w życiu szansy go poznać. Wtedy sądzi ich na podstawie uczynków.
Stworzeniem Bożym są wszyscy ludzie, ale jakby ci to wyjaśnić, jego narodem są ludzie, którzy w Niego wierzą. To jest logiczne, prawda?

ocenił(a) film na 7
abbe

Nie, nie jest.
Według tej logiki ktoś urodzony w niewiedzy wobec chrześcijaństwa a żyjący powiedzmy "prawidłowo" idzie do nieba a ktoś urodzony w chrześcijaństwie ale nie wierzący w tego boga (tak samo jak poprzednik) i również postępujący "prawidłowo" ma z góry przerąbane? Dlaczego?
Skąd w ogóle wiesz jak bóg "sądzi" ludzi? Masz na to jakikolwiek dowód? Znasz jakichś osądzonych? Czy może po prostu zagłębiasz się w nieskończoną jaskinię wyobrażeń na temat boga...

ocenił(a) film na 5
ardvark84

Tu sie musze zgodzic z toba.

ardvark84

Nie ma czegoś takiego jak postępowanie ''prawidłowo''. Albo wierzysz w Boga, albo nie. Albo jesteś mu posłuszny, albo nie. Proste.
Inaczej ma się sprawa z ludźmi, którzy nigdy go nie mieli szansy poznać. Wtedy są sądzeni na podstawie wyłącznie własnego sumienia. Wiem to, bo jest o tym werset w Biblii. Znajdź sobie.

ocenił(a) film na 7
abbe

Przecież właśnie to napisałem. Ludzie, którzy nie mieli szansy poznać boga w niego nie wierzą siłą rzeczy prawda? Zatem wobec tego twojego konkretnego boga są tak samo obojętni jak powiedzmy ja czy ktoś inny odrzucający wiarę. Powtarzam pytanie, dlaczego oni mieliby być sądzeni za to co robią a ja za to w co wierzę?

Co do "wiem to bo jest o tym werset..." to słuchaj, ja wiem, że Pinokio był chłopcem z drewna, jest o tym werset w jednej książce.

użytkownik usunięty
ardvark84

"Odpowiedz proszę, po co nam dziś biblia? Co jest w niej tak ciekawego lub mądrego czego ludzie nie wiedzą bez niej?" Pytanie jest naprawdę nie na miejscu. Weź pod uwagę wielką kulturową (i kulturotwórczą!) rolę, jaką odegrała Biblia w naszej cywilizacji. Przez wieki pojęcia w niej zawarte zmieniły mentalność pogan, po czym pozwoliły stworzyć kulturę opartą o tak wielkie fundamenty, jak Dziesięć Przykazań, czy Kazanie na Górze. Porównywanie systemów prawnych, społecznych, myślenia o sztuce, czy moralności - dzisiejszego i przedchrześcijańskiego pokazują bardzo prosto, że chrześcijaństwo wraz z biblijnymi pojęciami zmieniło oblicze Europy i świata.

Co jest zatem w Biblii mądrego, czego ludzie nie wiedzą bez niej? Twoje pytanie wyraźnie pokazuje, że ulegasz złudzeniu, iż Twoja wiedza jest niczym nie uwarunkowana; tymczasem wychowałeś się i żyjesz w kulturze opartej w wielkiej mierze na tych filarach, o których wspomniałam. Czerpiesz swoje pojęcia moralne nie z kosmosu, albo od roślin, które uprawiasz w ogródku, ale ze społeczeństwa w jakim żyjesz - a ono nie powstało w areligijnej próżni. Świetnie pokazuje to choćby przykład zasad uznawanych dziś przez Ciebie za oczywiste, "neutralne" - w praktyce zaś pojawiły się w naszym kręgu cywilizacyjnym wraz z rozprzestrzenianiem się zakorzenionego w Biblii chrześcijaństwa. Przykładem są na przykład niektóre praktyki naszych przedchrześcijańskich przodków z terenów dzisiejszej Polski, którzy uznawali poligamię (najbardziej wymowny przykład: siedem żon Mieszka I) oraz prawdopodobnie składali ofiary z ludzi (np. "świątynia" w Płocku) - to wszystko stało się nie do przyjęcia dla kolejnych pokoleń nie za sprawą jakiegoś wybitnego samo-oświeconego umysłu, ale wraz z wypieraniem starych kultów przez oparte na Biblii chrześcijaństwo. To tylko skromne przykłady z poletka obyczajowości i obrzędowości, ale jest wiele innych, o wiele głębszych sfer ludzkiego doświadczenia, które Biblia, zwłaszcza zaś Nowy Testament, odmieniła na zawsze

ocenił(a) film na 7

Dlaczego w kontekście historycznym piszesz jedynie o biblii? Przecież było mnóstwo o wiele bardziej znaczących i zmieniających całe narody wydarzeń, odkryć i rzeczy. Chociażby siła pary, dzięki niej narodziła się największa do tej pory rewolucja przemysłowa na ziemi i przemieniała ludzi NA LEPSZE o wiele szybciej i bardziej zdecydowanie. Elektryczność, brakuje słów, żeby opisać tą przemianę. Przesył informacji drogą radiową, satelitarną itp.
Idąc twoim tokiem rozumowania nadal powinniśmy jeździć samochodami na parę ponieważ para była dobra. Owszem, była ale teraz mamy lepsze środki i należy z nich korzystać szukając jeszcze lepszych.
Jeżeli postulujesz pozostawanie przy moralności a raczej jej braku opisanym w biblii to twoja sprawa. Nie wciskaj tego ludziom bo dziś przeciętny dres ma system moralny o wiele lepiej rozwinięty niż bóg opisany w biblii.
Nie wyjeżdżaj też z podziałem na stary i nowy testament bo albo mówisz o biblii albo o twojej jej interpretacji co mnie nie interesuje w ogóle.
Ponawiam więc pytanie, po co nam dzisiaj biblia?

użytkownik usunięty
ardvark84

Witam!
1) Pisałam o Biblii w odniesieniu zarówno do wątku, który dzielnie ciągniemy pod tytułem ("delikatny temat"), jak i w odpowiedzi na Twoje pytania, co wyraźnie zaznaczyłam już na wstępie swojej wypowiedzi; owszem wiem, że istnieją inne składowe kultury i cywilizacji, wiem, ze nie samą Biblią człowiek stoi, ale wiem też, że jej rola jest nie do przecenienia, ale o tym było w poprzednim poście
2) Skupiasz się na technice, która nie jest najistotniejszym elementem wyznaczającym człowieczeństwa. Czy ośmielasz się powiedzieć, że rewolucja w technologiach szeroko pojętych ma aż takie - kluczowe - znaczenie? Czy nie przeceniasz wagi elektryczności, rewolucji informatycznej itd? Czy te wszystkie zmiany wpłynęły w sposób istotny na rdzeń tego, kim jesteśmy? One jedynie rozszerzyły te umiejętności, czy obszary znane nam wcześniej, nie wpłynęły na naszą moralność, nie dały także żadnej nowej, nieznanej jakości (to kolejne przyspieszacze i ulepszenia służące zasadniczo tym samym celom, tylko, że szybciej, wygodniej, łatwiej...). Są one doprawdy nieadekwatnym przykładem. Bo, czy możesz powiedzieć, że jesteśmy LEPSI od naszych przodków, bo mamy internet?
3)Nigdy nie powiedziałam, że powinniśmy zawsze zostawać przy starych rozwiązaniach. NIE NAPISAŁAM niczego takiego, proszę o cytat. To zupełne niezrozumienie moich myśli. Ale jeśli koniecznie chcesz o tym pogadać, to proszę bardzo :) Uważam, że istnieją obszary ludzkiego działania (jak np te typowo techniczne, do których uparcie się odnosisz), w których postęp i udogodnienia są czymś dobrym, pożądanym. Ale nie wolno mieszać przysłowiowego grochu z kapustą i twierdzić, że te same zasady obowiązują na polu moralności, co w sprawie samochodu! Na Boga! Nie ma czegoś takiego, jak udoskonalanie zasad moralnych, ułatwienia w tej dziedzinie, Człowiek jest bardziej skomplikowany niż jego wytwory materialne.
Zacytuję Ci jeszcze zdanie Kierkegaarda, z którym się zgadzam w pełni: "Jestem daleki od tego, by lekceważyć wygodę! Oby znalazła zastosowanie wszędzie tam, gdzie się ją da zastosować - mianowicie w odniesieniu do tego, co namacalne, wobec czego jest bez znaczenia, czy się coś zdobywa tym, czy innym sposobem: w tych przypadkach należy bezsprzecznie przedkładać łatwy i wygodny sposób osiągnięcia celu nad wszelki inny. Np. woda. Woda jest czymś, co można zdobyć uciążliwym sposobem, przynosząc ją ze studni, ale można ją też mieć wygodnie, dostarczoną wodociągiem. Przedkładam w tym przypadku oczywiście wygodę. To, co wieczne, nie jest sprawą obojętną wobec sposobu, w jaki się je osiąga; nie , to, co wieczne, właściwie w ogóle nie jest żadną sprawą, ale jest właśnie sposobem, w jaki się je zdobywa. Wieczne można osiągnąć tylko j e d n y m sposobem - i właśnie w tym rożni się to, co wieczne, od wszystkiego innego, że można je zdobyć tylko jednym sposobem; to, co można uzyskać jednym sposobem, to jest właśnie to, co wieczne, tylko na j e d e n sposób można je uzyskać, uciążliwym sposobem wieczności [...] To powinno stanowić istotne notabene; komfort - to, co stanowi o istocie naszych czasów - w ogóle nie znajduje się w żadnej relacji do wiecznego zbawienia. Jeśli się np. żąda tego, by chodzić, o absolutnie na nic się zdadzą najbardziej zdumiewające wynalazki mające na celu wykonanie najbardziej nawet komfortowych pojazdów, jakimi chciałoby się przetransportować tych, którym postawiono zadanie, by chodzili. I jeśli istotę wieczności stanowi droga, sposób, w jaki się ją osiąga, to na nic się zdadzą wszelkie wysiłki mające na celu dokonania zmian dotyczących sposobu, drogi - choćby stwarzały godną podziwu wygodę; to, co wieczne można bowiem osiągnąć tylko trudnym sposobem i nie można go osiągnąć albo lekkim, albo trudnym sposobem, albowiem decydujący jest sposób, w jaki się je osiąga, a ten należy do trudnych."
Zamykając ten piękny cytat chciałaby odnieść się do postawionej przez Ciebie sytuacji: zarówno wozem drabiniastym, jak i najszybszym samochodem z niewiarygodnym napędem da się dojechać na miejsce (z punktu A do B), z tym, ze jednym razem będziesz później i dojedziesz niewymownie umęczony, innym zaś przybędziesz w mgnieniu oka - świeży i zadowolony: w każdym jednak przypadku osiągniesz cel drogi. W przypadku moralności rzecz nie ma się tak: nie osiągniesz jej zarówno żyjąc uczciwie, jak i kłamiąc. I na nic zdadzą się nowomodne sztuczki i rozmywanie znaczeń.
4)Biblijna moralność? TAK. Dlaczego? Przedstaw mi doskonalszy, bardziej spójny system moralny, niż ten opisany przez Dekalog, Przykazanie Miłości i Kazanie na Górze! Nie ma.
5)Nie mów o tym, że nie rozumiesz kontekstów zawartych w ST i NT, czytać je należy we wzajemnym odniesieniu, ale uwzględniając też wyraziste różnice. POza tym, choć bardzo mi pochlebia Twoje mniemanie, to jednak nie ja jestem autorką podziału Biblii na ST i NT

Odpisuję Tobie po raz ostatni. Ogrom Twojej arogancji mnie przytłoczył.

Pozdrawiam

ocenił(a) film na 7

Nie bój się, pisz dalej bo ciągle bardzo się mylisz.
"Nie ma czegoś takiego, jak udoskonalanie zasad moralnych, ułatwienia w tej dziedzinie"
Oczywiście, że jest coś takiego. Nazywa się prawo, tolerancja, poszanowanie innych praw i kultur. Kiedyś plemiona wybijały się do cna z powodu różnic w sposobach rozpalania ognia a czarni byli uważani za podludzi. Dzisiaj Ameryką rządzi czarny prezydent.
To jest właśnie udoskonalanie zasad moralnych oraz dowód na błąd twojego założenia.
Moralność dekalogu.
1. Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną - jak to się ma do moralności? To jedynie wyraz dziecięcej zazdrości czegoś co nazywasz bogiem.

2. Nie uczynisz sobie obrazu rytego ani żadnej podobizny tego, co jest na niebie w górze i co na ziemi nisko... - dokładnie to samo, żadna zasada moralna...

3. Nie będziesz brał imienia Pana, Boga twego, nadaremno; bo nie będzie miał Pan za niewinnego tego, który by wziął imię Pana, Boga swego, nadaremno - czysta głupota, nadal brak zasad moralnych.

4. Pamiętaj, abyś dzień sobotni święcił. Sześć dni robić będziesz i będziesz wykonywał wszystkie roboty twoje ale dnia siódmego sabat Pana, Boga twego, jest - nadal brak zasad moralnych.

5. Czcij ojca twego i matkę twoją, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie - można to uznać za zasadę moralną pod warunkiem, że dani rodzice zasłużyli na szacunek i nie powinno się to odnosić tylko do rodziców.

6. Nie będziesz zabijał - dobra zasada, oczywiście zanim powstał dekalog ludzie mordowali kogo i gdzie popadło i tak samo jest teraz w miejscach, gdzie nie słyszano o chrześcijaństwie...

7. Nie będziesz cudzołożył - a dlaczego akurat cudzołożyć nie wolno? Czy wolno zatem gwałcić lub molestować?

8. Nie będziesz kradzieży czynił - ludzie nigdy by na to nie wpadli bez dekalogu...

9. Nie będziesz mówił fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu twemu - jak wyżej.

10. Nie będziesz pożądał domu bliźniego twego, ani będziesz pragnął żony jego, ani sługi, ani służebnicy, ani wołu, ani osła, ani żadnej rzeczy, która jego jest - mowa tu o zazdrości, która w odpowiedniej formie bywa bardzo dobra.

Jak widzisz dekalog nie jest żadnym kodem moralnym. Jedynie nie zabijaj i nie kradnij można uznać za prawa. Przy czym trzeba pamiętać, że jeżeli ktoś potrzebuje dekalogu, żeby nie kraść i nie zabijać to powinien być odizolowany od reszty społeczeństwa...

"Nie mów o tym, że nie rozumiesz kontekstów zawartych w ST i NT, czytać je należy we wzajemnym odniesieniu, ale uwzględniając też wyraziste różnice"
Prosiłem, nie poniżaj się dzieleniem Biblii i szukanie kontekstów usprawiedliwiających głupotę i barbarzyństwo. Myśl zdrowo i za siebie.

użytkownik usunięty
ardvark84

Wbrew sobie odpowiem. Ale nie na całość Twojej wypowiedzi, która nadal świeci arogancją.( Oraz - po raz kolejny - pokazujesz, że nie jesteś w stanie zrozumieć moich, w sumie prosto sformułowanych, myśli.) Napiszę coś o pierwszym zdaniu Twojego postu.
cytuję:
"Nie bój się, pisz dalej bo ciągle bardzo się mylisz."
Nie boję się. Nie wiem, czemu faceci tak często sądzą, że za tym, co niezrozumiałe w myśleniu i sposobie podejmowania decyzji przez kobiety jest lęk. Sugerujesz, że przestraszyłam się Ciebie i Twoich słów. Tak nie jest. Napisałam, że jestem przytłoczona Twoją arogancją i tyle. Przyjrzyj się jeszcze raz cytowanemu przeze mnie zdaniu i zobacz ile w nim protekcjonalności. Czy zawsześ zwykł tak rozmawiać z chrześcijanami?

Ja rozumiem być ateistą - w porządku.
Ale druga kwestia to poszanowanie przekonań innych nawet jeżeli się ich nie podziela.
I tu przykład, cytuję: "To jedynie wyraz dziecięcej zazdrości czegoś co nazywasz bogiem".
Jeżeli już to kogoś - kogo nazywasz bogiem.
Takich przykładów można by mnożyć. Ja zakładam, że jeżeli jest szacunek do drugiej osoby i jej przekonań, to unika się języka, który mógłby tą drugą stronę obrazić. Zaś jeżeli ktoś czyni to świadomie, i z premedytacją stara się zmieszać z błotem przekonania drugiej osoby to sam wystawia sobie świadectwo.
Swoją drogą - dlaczego duża część ateistów jest tak strasznie arogancka? Wielokrotnie rozmawiałem z ludźmi, którzy w Boga nie wierzą, zarówno twarzą w twarz jak i na forach internetowych. Naprawdę garstka była w porządka zaś reszta? Śmiechy, bagatelizowanie tematu, prychanie z pogardą...
Nigdy nie zrozumiem ateisty.
Bo jak można być tak bardzo pewnym tego, że Boga nie ma? W głowie mi się to nie mieści. Ale z drugiej strony takie jest życie, ludzie są różni. Trzeba nauczyć się wzajemnej akceptacji pomimo dzielących nas różnic.

użytkownik usunięty
forek23

W pełni się zgadzam z Twoją wypowiedzią.

ocenił(a) film na 7
forek23

Oczywiście, że nie zrozumiesz ateisty. Nie rozumiesz też czym ateizm jest. Jest to stosunek do hipotezy boga. Ja tej hipotezy nie akceptuję z powodu braku dowodów. Brak akceptacji nie oznacza postawy przeciwnej czyli przekonania, że hipoteza boga jest nieprawdziwa. Zapamiętaj to sobie.
Za dużo czasu zmarnowałem na pisanie z tobą żeby znowu zaczynać od tego samego... Nie moja wina, że ty i inni nie potrafią lub nie chcą nauczyć się kilku prostych rzeczy. To nie czyni mnie aroganckim. Jeżeli widzę błąd to mam prawo go wskazać a do osoby go popełniającej należy decyzja czy się zastanowi czy nie. Ty i notafan się nie zastanawiacie.

ardvark84

Czyli hipoteza boga może być prawdziwa, brakuje po prostu dowodów?
Miło to usłyszeć.
Ja nie uważam czasu jaki poświęciliśmy na polemikę za zmarnowany.
Czegoś się nauczyłem.
Zresztą gdybyś nie chciał ze mną prowadzić rozmowy to nie odpisywałbyś na moje posty. Miej pretensje więc do siebie, jeżeli zmarnowałem ci czas.

Moim zdaniem do wiary w Boga nie potrzeba dowodów. Zresztą dlatego nazywa się to wiarą, a nie wiedzą.
Ja zastanawiałem się tysiące razy, nie ma dnia, żebym nie pomyślał o Bogu chociaż raz. I wierzę w Niego. Co mam zrobić? Po prostu wierzę.

ocenił(a) film na 7
forek23

A czy tak samo zastanawiałeś się nad innymi hipotezami na które nie ma dowodów ale mogą być prawdziwe? np Allah? Yeti? Smerfy? Te wszystkie hipotezy mają taką samą wartość, są tylko hipotezami bez żadnych dowodów lecz istnieje prawdopodobieństwo (sam pomyśl jak duże), że mogą być prawdziwe.
Jeżeli ja się obudzę jutro i zadam ci to samo pytanie co ty mi tylko zamiast boga wstawię wróżki to co mi odpowiesz?

ocenił(a) film na 8
ardvark84

Boga porównać do smerfów to naprawdę niesamowity pomysł. Nie ma nawet sensu tego komentować. Mnie zastanawia zawsze dlaczego tak niewierzącym przeszkadzają ludzie wierzący. Mi nie przeszkadzają ani wierzący ani niewierzący, zostawiam ludziom wolność. Nie czepiam się, nie krytykuję i nie przekonuję do niczego.

ardvark84

Na stary chłopski rozum?
Yeti? Smerfy? Poważnie?
W tym całym zestawieniu jedynie Allah mi nie pasuje.

We wróżki nie wierzę, w Boga owszem.

ocenił(a) film na 7
forek23

No i o to mi chodzi... na stary chłopski rozum wieszano kobiety w celu zabicia czarownic.
Nie ma znaczenia nazwa hipotezy. Jeżeli nie ma na nią dowodów to po prostu nie ma i nie można odróżnić hipotezy boga od hipotezy wróżek. Niektórzy wierzą w jedno bądź drugie ale co z tego?
Allah jest bogiem dla innej religii, dlaczego w niego nie wierzysz?

ardvark84

Jest tylko jeden Bóg. Ludzie mogą nazywać go sobie rozmaicie: Allach, Jahwe, Kriszna - imię jest nieistotne, pokazuje to jedynie, że ludzie etykietują wszystko co się da.

ocenił(a) film na 7
forek23

Tak. Tak samo etykietują yeti i wróżki. Jest tylko jedna wróżka i ja w nią wierzę. Nie mam nic do wróżki w jaką ty wierzysz ale jeżeli nie wierzysz w moją to skończysz w ogniu piekielnym na wieki. Moja wróżka jest prawdziwa bo wydała (za pomocą ludzi) książkę która mówi o tym , że moja wróżka jest prawdziwa więc moja wróżka musi być prawdziwa. Świadomie stosuję ten argument sam siebie argumentujący bo wiem, że moja wróżka jest tylko jedna i jest poza moim umysłem i zmysłami. Nie jestem w stanie pojąć mojej wróżki bo ona jest wszechmocna i wszechobecna a jednocześnie jest ponadczasowa i istnieje poza materią. Jednak wiem, że moja wróżka dała mi prawa i ich sie trzymam.
Tak wygląda twoja wiara w boga...

ardvark84

Mówiąc etykietują miałem na myśli to, że nadajemy Bogu imiona (często ludzkie przywary też), tak jakby rzeczywiście On potrzebował jakiegoś imienia.
Może to jest oczywiste ale powiem to mimo wszystko: ateista nie zrozumie człowieka wierzącego, ponieważ ateista stara się Boga objąć rozumem.
Przez co wychdzą często takie zabawne wypowiedzi jak ta powyżej.
Ja wierzę, że Bóg istnieje, nie dlatego, że powstała Biblia, więc w tym przypadku podany przez ciebie argument w ogóle nie ma sensu.
Wiara, że istnieje Bóg i życie po śmierci opiera się na pewnej, specyficznej wrażliwości, której ateiści są pozbawieni. Dlatego rozmawiać z ateistą o Bogu, to jak próbować wytłumaczyć ślepemu od urodzenia jak wygląda światło lub niebo.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones