Zgadzam się, powala na kolana. Obejrzałam go dwa dni temu i nadal nie potrafię przestać o nim myśleć, analizować, wracać pamięcią do poszczególnych scen i badać, jakie uczucia one we mnie wywołują.
Piękny obraz.
Dołączam do grupy miłośników tego filmu. Wydał mi się bardzo prawdziwy, nakręcony bez zadęcia i moralizatorstwa, a jednocześnie poruszający wyjątkowo trudne tematy. Łatwo było wleźć tu w maliny i na przykład torturować widzów ciężką muzyką, łzami bądź długaśnymi dyskusjami egzystencjalnymi. Nic takiego, kalejdoskop ładnych obrazów, a z nich ułożona bardzo piękna historia. Czekam na kolejną dobra robotę odtwórcy roli Jana Tomasa, który gra teraz Thora Heyerdala w filmie zapowiadającym się na spektakularną superprodukcję norweską.