Jakie musi spełniać kryteria? I jakie konkretne filmy uznajecie za kultowe?
"Film kultowy" to film, do którego się wraca, który ma rzesze "zatwardziałych" fanów, fragmenty jego dialogów i powiedzonek bohaterów funkcjonują w naszym codziennym języku etc, etc. Mogę tak dalej pisać za teoretykami filmu... Dla mnie takim krzterium jest, że mogę go oglądać wiele razy - z tą samą przyjemnością. Jest wiele polskich filmów, które można nazwać kultowymi, np. "Rejs" czy "Seksmisja"... Ostatnimi kultowymi filmami były dla mnie np. 3 części "Władcy Pierścieni". Mam też "kultowych" reżyserów: Tarantino, Jarmusch, Almodovar... "Pulp Fiction" znam prawie na pamięć...
powiem krotko, dla mnie to film ktory moge ogladac kilknascie, kilkadziesiat badz kilkaset razy i za kazdym z nich rownie przejety i podekscytowany jak za pierwszysm... ponadto jest to film/filmy o ktorych mysle przez wieksza czesc dnia, na ktorych temat czytam artykuly, ksiazki i wiadomosci, ktore wplywaja na moj styl zarowno wewnetrzny i zewnetrzny, nie mowiac juz o realizacji wlasnych filmow...
Film kultowy to wbrew obiegowym opiniom niekoniecznie film znany, wybitny...zdarzają się filmy , które będąc zarazem kultowe, są też ewidentnie złe jak np. "Rocky horror picture show" (kluczowy obraz zjawiska zwanego "camp"). Kultowy to znaczy taki, który ma swoją stałą grupę odbiorców...ludzi, którzy dany film traktują niczym sferę sacrum, porozumiewają się zrozumiałym tylko dla nich kodem językowym. Mam wątpliwości czy takie filmy jak Matrix lub Władca perścieni można kiedykolwiek zaliczyć do grupy filmów kultowych. Wydaje mi się bowiem, że taki film musi wyróżniać się jakąś "niszowością" tzn. musi być dostępny dla węższej grupy ludzi, którzy traktują taki film z nabożną czcią. Jednocześnie filmy kultowe mają także często znaczącą, grupę odbiorców...powiedziałbym "negatywnych". Tytuły , które wymieniłem powyżej są chyba zbyt popularne żeby można je było zaliczyć do grupy obrazów kultowych. "Kultowy" zresztą może być także reżyser , natomiast miałbym wątpliwości czy kultowy może być aktor/aktorka.
Faktycznie, niby trudno powiedzieć czy aktor może być kultowy, ale wydaje mi się, że jednak tak. Np. James Dean czy M. Monroe stanowią pewne ikony. Albo taki Sean Connery przez swój akcent jest bardzo charakterystyczny, przez co teoretycznie mógłby być naśladowany przez jakieś grono odbiorców. No tak, tylko że aktor to przecież człowiek a takiego człowieka trudno całkowicie poznać. Film jest opowiedziany od początku do końca, każdy ma do niego dostęp i każdy może go w pełni zanalizować, zinterpretować i potem jakoś tam sobie w życiu przetwarzać.
Napewno kultowym aktorem byl Klaus Kinsky. Byl czlowiekiem chimerycznym i demonicznym, wedlug niektorych wrecz niezrownowazonym i to odbijalo sie w jego aktorstwie. Zagral w ponad stu filmach, wiele z nich to produkcje nedzne, ale zawsze jego role byly bardzo charakterystyczne i czesto ratowaly caly film.