Czytanie po polsku

Gazeta Wyborcza /
https://www.filmweb.pl/news/Czytanie+po+polsku-23200
Statystyczny Polak czyta co miesiąc dwie książki. Najwięcej czytają młodzi - ale są to głównie podręczniki. Niepokojąco duża jest grupa ludzi, którzy ani nie czytają książek, ani też nie korzystają z innych dóbr kultury

Połowa Polaków twierdzi, że w ciągu ostatniego miesiąca przeczytała jakąkolwiek książkę. Średnia - za którą w dużym stopniu odpowiadają czytający dużo (patrz wykres) - to 2,1 przeczytanej książki miesięcznie na jednego Polaka (uwzględniając także tych nieczytających).

Czytamy jednak nie tylko "tradycyjną" literaturę piękną (razem polska i zagraniczna stanowią tylko nieco ponad jedną trzecią przeczytanych przez Polaków książek - patrz wykres) czy nawet wyróżnioną przez nas jako odrębną kategorię fantastykę (7 proc.), ale w dużej części różnego rodzaju poradniki i podręczniki (razem to ponad jedna czwarta czytanych książek) lub też szeroko rozumianą literaturę faktu i popularnonaukową (także prawie jedna czwarta).

Warto dodać, że książki są aż w 90 proc. polskich domów. To znaczy, że wielu z nas je ma, ale ich nie czyta.

Kobiety czytają prawie dwa razy więcej niż mężczyźni: średnio 2,7 książki miesięcznie, panowie zaś tylko 1,5. Panie czytają więcej każdego rodzaju książek za wyjątkiem fantastyki i literatury popularnonaukowej.

Więcej też czytają młodzi, choć w znacznej mierze są to podręczniki i - w przypadku licealistów - literatura polska czytana najwyraźniej w charakterze lektur obowiązkowych. Poza tym wśród młodzieży uznaniem cieszy się tylko fantastyka. Średnie pokolenie sięga - najwyraźniej samodzielnie - raczej po literaturę obcą. Książki popularnonaukowe czytamy do czterdziestki - potem raczej biografie i literaturę faktu. Najstarsze pokolenie chętnie za to wraca do literatury polskiej. Oczywiście więcej czytają też lepiej wykształceni.

Badania potwierdzają tendencję znaną z Europy Zachodniej i Ameryki: użytkownicy Internetu czytają więcej niż ci, którzy do niego dostępu nie mają (średnio 3,2 książki w porównaniu z 1,5). Sukces księgarni internetowych takich jako Amazon w USA czy Merlin w Polsce zatem nie dziwi.

Z czytaniem książek nie kłóci się też korzystanie z innych rozrywek "elektronicznych". Więcej niż przeciętna czytają i ci, którzy lubią pooglądać w domu filmy na wideo czy DVD (średnio 3 książki miesięcznie), i ci, którzy słuchają muzyki odtwarzanej (średnio 2,8), czy też nawet gracze komputerowi (średnio 3,2). Choć szczególnie w ostatnim przypadku to pewnie częściowo zasługa ich młodego wieku.

Jak więc widać, istnieje segment społeczeństwa wszechstronnie "ukulturalniony", a jednocześnie aż jedna czwarta Polaków uczestniczy w kulturze tylko poprzez telewizory i radioodbiorniki, poza tym książek nie czyta, muzyki nie słucha, a nawet nie gra na komputerze. Takie kulturowe wykluczenie jest niepokojące, gdyż wpływa na szanse życiowe młodszych pokoleń wychowywanych bez dostępu do jej dóbr. A przy tym dysproporcje w posiadaniu dóbr kultury są w Polsce większe niż w posiadaniu dóbr materialnych czy różnice w dochodach.

Skąd mamy książki, które czytamy? Najczęściej... pożyczamy je. Zarówno z bibliotek (i to nie tylko uczniowie i studenci, ale też emeryci - w 2003 r. biblioteki pożyczyły 150 milionów książek), jak i od znajomych. Często, co pewnie jest dobrą wiadomością dla księgarzy - kupujemy specjalnie, aby przeczytać. I tylko w co szóstym przypadku sięgamy do domowego księgozbioru. To ciekawa informacja, zważywszy, że w polskich domach jest 20 razy więcej książek niż w bibliotekach publicznych.

Sprawdziliśmy też, czy brakuje nam pieniędzy na książki. Okazuje się, że aż 30 proc. respondentów zrezygnowało z zakupu książek w ciągu miesiąca przed badaniem, gdyż brakowało im pieniędzy (z tego prawie połowa nic nie kupiła, a nieco ponad połowa coś jednak kupiła), tylko 12 proc. zaś nie odczuwało ograniczeń finansowych, kupując książki. Jeśliby Polacy nie musieli ograniczać się w zakupach książek, to ich sprzedaż byłaby o blisko 80 proc. większa!

Pomimo że biblioteki są zamykane (wg GUS ich liczba - i to szczególnie w miastach - spadła od 1990 r. o blisko 15 proc.), nie odczuwamy ich braku. Tylko 5 proc. respondentów stwierdziło, że nie ma dostępu w swojej okolicy do biblioteki, a chciałoby mieć taki dostęp. Korzystanie z bibliotek deklaruje 28 proc., co zgadza się z danymi GUS, według których do bibliotek jest w Polsce zapisanych ponad 7,5 miliona osób (a więc co czwarty dorosły Polak).